Zaciskałam palce na uchwycie torebki, gdy samochód wyjeżdżał z parkingu.-Zawsze tu tyle ludzi? - Zapytał kierowca, próbując włączyć się do ruchu drogowego.
Zerknęłam najpierw na jego dłonie, spoczywające na kierownicy, które przykówały wzrok przez dwa, ładne miedziane sygnety. Korzystając z tego, że skupiał się na ruchu z lewej strony i czekał na odpowiedni moment, aby ruszyć, zerknęłam też na resztę jego ubioru.
Jasne jeansy i brązowy pasek z miedzianą klamrą, ładnie komponowały się z białą oversize'ową koszulką, której rękawy sięgały mu do ramion. Włosy miał idealnie ułożone, a przy końcu szyi dostrzegłam kawałek również miedzianego łańcuszka.
- To jedyna placówka oświatowa tego typu w okolicy, więc to raczej normalnych ruch jak na te warunki. - Nie miałam ochoty na rozmowę wprowadzającą, więc starałam się szybko uciąć temat. Chciałam poznać odpowedzi, jakie mi zaproponował.
Wkońcu znalazł idelna lukę i wyjechaliśmy na drogę. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu, więc mogłam być jak narazie spokojna. Może nie zostawi mnie w jakimś lesie...
-Ou widzę, że humor dopisuje. - Stwiedził, udając przejętego. - Rozchmurz się, mamy wyjątkowo piękny dzień.- Zerknął na mnie, miło się uśmiechając.
Rzeczywiście, ostatnio pogoda nie należała do najlepszych, a więc słońce jakie dziś zaszczyciło nas swoją obecnością, było miłą odmianą. Lubiłam słońce,ale nie zza akurat tej szyby.
- Powiedziałeś, że wiesz coś o Nicholasie. Co miałeś na myśli? - Również na niego spojrzałam, wyczekując odpowiedzi z strony niebieskookiego.
Chłopak przestał się uśmiechać i przeniósł spojrzenie na drogę. Widziałam po jego minie, że biję się z myślami. Tyle że to była jego karta przetargowa, dzięki której teraz siedziałam w jego aucie, więc wypadało ją odwrócić.
- Nie no, chłopak ma lekkie tarapaty, nic specjalnego. - zaśmiał się nerwowo i na sekundę spojrzał na moją twarz.
O nie nie. Tak nie będziemy się bawić.
-Serio? Najpierw namawiasz mnie, abym wróciła z tobą do domu, mówiąc, że powiesz mi coś, co chce wiedzieć, ale jednak się z tego wycofujesz? - zapytałam już podirytowana.
Blondyn nie odezwał się, nabierając jedynie więcej powietrza do płuc.
- Dobrze, skoro tak ja wysiadam. Zatrzymaj się. - powiedział stanowczo, kładąc rękę na klamce.
- Mam się zatrzymać w środku kolumny samochodów? Nie mam gdzie. - stwiedził, mijając alejkę przystanku autobusowego.
Spojrzałam na jego twarz oburzona, a on delikatnie się uśmiechnął. Dołki na policzkach dodawały mu uroku, a wesołe oczy sprawiały, że wyglądał na dużo młodszego, niż wskazywała na to data na Facebook'u. Dziewiętnastolatek w skórze piętnastolatka.
- Wiesz, to jest naparwde smutne, że musisz posługiwać się kłamstwem, aby spędzić z kimś czas. - zaczęłam z udawanym współczuciem. - Nie sądziłam, że ktoś kto okazał tyle empati, będzie też tak obłudny. - dodałam obojętnie.
- Zawsze jesteś taka nonszalancka? - Jego uśmiech tylko się poszerzył, a iskierki w jego oczach zaczęły mnożyć się z prędkością światła. - Czy to na potrzebę sytuacji?
-Na potrzebę osoby. - uśmiechnęłam się szyderczo.
Niebieskooki roześmiał się, wydając nieokreślony dźwięk, podobny do parsknięcia i chichotu napalonych dwunastolatek, widzących starszego chłopaka bez koszulki.

CZYTASZ
We wanted it
RomansaVeronica Hammond- dziewczyna o pozornie idelnym życiu. Wielki dom, nazwisko szanowane w jej rodzinnym mieście od pokoleń, osiągająca zadziwiająco wysokie wyniki w nauce jak i sportach, które przecież przez ambicje rodziców trenowała już od najmłodsz...