Rozdział 15 Lorien

3 0 0
                                    


Straciłam przyjaciela po raz drugi. Najpierw Mairona, teraz Olórina... Olórin. Dlaczego musiało to się wydarzyć? I co teraz, kiedy czuję się tak pusta i zagubiona? W moim sercu panowała głęboka rozpaczy, a każda myśl o nim bolała bardziej niż poprzednia. To było jak szarpanie duszy, gdy niepewność przyszłości łączyła się z poczuciem straty.

Gdy weszliśmy do lasu, Gimli rozpoczął swój monolog o wiedźmie (Władczyni Lórien), ale nie mogłam skupić się na jego słowach. Brzmiały one jak odległe echo, zniekształcone przez mój żal. Szłam na końcu grupy, wpatrując się w ziemię, próbując powstrzymać łzy, które i tak już spływały po moich policzkach. Każdy krok w tym cudownym lesie przypominał mi o utracie, a piękno otaczającej mnie przyrody tylko potęgowało mój smutek.

Szłam na końcu drużyny, wpatrując się w ziemię. Każdy liść, każda gałązka zdawała się szepnąć mi o utracie, o tym, co musiałam zostawić za sobą. Nie zauważyłam, kiedy elfy z Lothlórien otoczyły nas swoimi cienistymi postaciami. Były jak strzały, które przemknęły przez moją świadomość, a ich delikatne głosy brzmiały jak melodia, której nie mogłam zrozumieć.

W końcu zaprowadziły nas pod oblicze samej Galadrieli i jej męża Celeborna. I choć był to moment, w którym cała drużyna powinna się zjednoczyć w podziwie, ja czułam się jedynie przytłoczona. Galadriela, z jej przenikliwym spojrzeniem, zdawała się czytać duszę każdego, kto stawał przed nią. Ale ja... Ja byłam inna. Byłam usterką. I choć jej mądrość rozciągała się na wszystkie istoty, nie mogła przeniknąć do mojego umysłu.

Czułam, jak moje serce bije mocniej, gdy patrzyłam na Galadrielę. W jej oczach dostrzegłam przeszłość i przyszłość, ale nie znalazłam w nich niczego dla siebie. Żadne ciepło, żadne zrozumienie. Jak mogła zrozumieć moją stratę, moją wewnętrzną walkę? Po stracie Olórina czułam się jeszcze bardziej osamotniona. W moim umyśle nieustannie pojawiały się wspomnienia o Maironie i o chwilach, które dzieliliśmy w Valinorze. Jego żółte oczy, które potrafiły dostrzec moje najgłębsze lęki, zniknęły na zawsze.

Kiedy Galadriela patrzyła na mnie, jej oczy były pełne mądrości, ale w ich głębi widziałam coś, co mnie przerażało – nie mogła zobaczyć mnie, nie mogła dostrzec moich najgłębszych myśli. Byłam dla niej zagadką, której nie potrafiła rozwiązać. Czułam się jak cień, jak echo, które nie miało prawa istnieć w tym świecie pełnym blasku i piękna.

I tak, w sercu Lothlórien, wśród elfów, które potrafiły dostrzegać piękno tam, gdzie ja widziałam jedynie smutek, czułam, że moje życie toczy się w kierunku cienia, którego nie mogłam już przeskoczyć.

Usterka? (Władca pierścieni)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz