Rozdział 24 W sercu mroku

2 0 0
                                    


Mairon stał przez chwilę bez ruchu, wpatrując się w nieprzytomną postać, leżącą bezbronnie na zimnych kamieniach posadzki komnaty. Nigdy nie sądził, że zobaczy ją ponownie, nie tu, nie teraz, nie w miejscu pełnym mroku, który sam stworzył. Życie płynęło w niej słabo, lecz nie słabiej niż jego wspomnienia, które teraz powracały z całą siłą.

Zacisnął pięści, próbując odnaleźć w sobie nieugiętą siłę, która pozwoliłaby mu wyzbyć się wspomnień, które jak cierń wbiły się w jego wnętrze. Jednak w tym momencie coś w nim pękło. Być może sam nie chciał, być może czuł, że potrzebuje zrozumienia, takiego, które mogła mu ofiarować tylko ona.

Pochylił się nad Neveris i delikatnie wziął ją na ręce. Jak długo już tego nie czuł? Dotyk drugiej istoty, którą kiedyś znał tak dobrze? Jej ciało, choć nieprzytomne, przypominało mu czasy, kiedy świat nie był jeszcze dla niego tylko miejscem zdobycia siły, ale krainą nieskończonych możliwości.

Ruszył w stronę swojej prywatnej komnaty. Kroki stawiał powoli, niemal z namaszczeniem, jakby obawiał się, że lada chwila ktoś może wkroczyć i przerwać tę chwilę ciszy. Korytarze rozciągały się jak niekończące się korytarze czasu, przypominając mu o tym, co było i nigdy już nie wróci.

Gdy dotarł do swoich drzwi, otworzył je bezszelestnie, wkroczył do środka i starannie zamknął za sobą. Pomieszczenie, zimne i surowe, oświetlone jedynie przygasającym światłem pochodni, było jedynym miejscem, gdzie mógł na chwilę odłożyć swoją zbroję, maskę władcy, którą nosił z taką gorliwością. Położył Neveris na miękkim posłaniu, w miejscu, które dotychczas było jedynie jego schronieniem, jego twierdzą.

Zawahał się, patrząc na nią. Wyciągnął rękę, jakby chciał musnąć jej policzek, jednak wstrzymał się, czując, że coś się w nim łamie. Tyle razy wyobrażał sobie spotkanie z dawną przeszłością, lecz nigdy nie sądził, że nastąpi to w taki sposób.

– Nigdy... nigdy nie powinnaś była się tu znaleźć – wyszeptał do siebie, niemal z wyrzutem. Był Maironem, tym, który wybrał ścieżkę potęgi, ale dlaczego, patrząc na nią, czuł się, jakby sam stał na krawędzi przepaści?

Wziął głęboki oddech, starając się opanować to wszystko, co kłębiło się w jego wnętrzu. Czas przyniósł mu żelazne serce, lecz wspomnienie Neveris zdawało się je kruszyć, powoli i nieubłaganie.

– Nevi – powiedział cicho, a dźwięk jej imienia, wypowiedziany przez niego, odbił się od zimnych ścian komnaty. Czy jego serce miało jeszcze w sobie dość światła, aby powrócić do wspomnień, których tak bardzo się wyparł?

Usterka? (Władca pierścieni)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz