Reklama przyniosła zamierzony efekt. Już po miesiącu dzienna liczba klientów wzrosła, a ci, którzy spróbowali wypieków Adriana, wracali, chociażby zakupić coś słodkiego na wynos. Mieli pełne ręce roboty, szczególnie młodszy z rodzeństwa Brownów. Musiał piec więcej ciast i babeczek, gdyż wyprzedawały się jak świeże bułeczki nęcące zapachem.
— Przepraszam. — Elegancko ubrana kobieta uśmiechnęła się miło.
Sean, stojący za ladą, uniósł na nią spojrzenie i od razu odwzajemnił gest.
— Słucham.
— Przyjmujecie może zamówienia na ciasta na święta?
Otworzył szerzej oczy. Nie takiego pytania się spodziewał, zważywszy że nigdzie nie zamieścili podobnej informacji.
— Nie myśleliśmy o tym — powiedział szczerze. Podrapał się po brodzie, zastanawiając się krótką chwilę. — Ale poruszę ten temat. Jest duża szansa, że szef się zgodzi. Mógłbym prosić o pani numer?
Podsunął kobiecie kartkę i długopis. Ta szybko skreśliła cyfry.
— Byłoby wspaniale, gdyby się zgodził. Macie fenomenalne wypieki! Przepyszne! Nic, tylko jeść! — zachwalała, a jej oczy zdawały się błyszczeć na wzmiankę o rozpieszczającym kubki smakowe deserze.
— Dziękuję za pochwałę. Cudownie słyszeć takie słowa.
Uśmiechnął się jeszcze promienniej, a dziewczęta, siedzące nieopodal i obserwujące go, szepnęły coś do siebie i zachichotały zarumienione. W odpowiedzi puścił im oczko, co skwitowały mocniejszym zaczerwienieniem się policzków.
Seanowi ani trochę nie przeszkadzały otwarte czy ukradkowe spojrzenia ani komentarze pod jego adresem, oczywiście pochlebne. Łatwo się nie peszył. Wręcz czuł się jak ryba w wodzie, zgarniając zainteresowanie. Nabierał tym pewności siebie i gdy tylko Leila przyszła do nich popołudniem po szkole, zbytnio się nie zastanawiając, wypalił z pytaniem o wyjście do kina.
Ciemnowłosa uniosła brwi. W głowie nie zawitała nawet najmniejsza myśl, że kino posiadało głębsze znaczenie.
— Jest coś, co chciałbyś obejrzeć, a nie masz z kim iść? — Wyłącznie takie rozwiązanie wydało jej się trafne.
Seanowi opadły ręce. W jednej sekundzie utracił możność mówienia, myślenia, poruszania się.
— Wiesz co — odezwał się po dłuższej chwili. — Nieważne. Już mi się odechciało.
Po minie dziewczyny wnioskował, że ich drogi rozumowania rozbiegły się już na starcie. I choć otrzymał nieświadomego kosza, bolał on równie mocno co prawdziwy.
Obmyła dłonie i ruszyła zacząć pracę, zostawiając zamyślonego Seana. Przez chwilę patrzył się w przejście, w którym zniknęła. A gdy w końcu ocknął się z mroków porażki, wpierw udał się do kuchni, gdzie zastał Adriana przygotowującego gorącą czekoladę i gofry. Jedno spojrzenie młodszego brata wystarczyło, by trafnie wywnioskował, że Sean wyglądał na strapionego.
— Co się stało? — zapytał w języku migowym.
Sean zmarszczył brwi. Aż tak to po nim widać?
— Nie, nic — odparł mimo to. — Jestem tylko zamyślony.
— Jakoś mnie to nie przekonuje.
Chłopak już unosił ręce, by ciągnąć własną rację, gdy do pomieszczenia weszła Leila.
— Przyszła pani, która się pyta, czy jest możliwość zamówienia ciasta na święta — napisała. Dopiero po tym uważniej przyjrzała się chłopakom. Oboje przybrali poważne miny, jakby wtargnęła w środek poważnej rozmowy. — Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłam.
CZYTASZ
Cisza
Teen Fiction「Opisy leżą u mnie i miauczą.」 𝐋eila jest chaotyczna, nadwrażliwa, sprawy „roztrząsa" bardziej niż to konieczne, a gryzące kwestie ciężko przechodzą przez gardło dziewczyny. Wychowana przez ciocię wmawia sobie, że brak mamy wcale jej nie przeszkadz...