🖤rozdział 32

25 2 4
                                    

*Hayden*

Wracaliśmy do domu spakować swoje rzeczy, na wyjazd. Trzymałem na rękach małego szczeniaczka, który chyba usnął. Wtedy naprawdę zobaczyłem podobieństwo pomiędzy moją Bellą a tym psiakiem. One po prostu potrzebowały miłości.

Nawet miałem już pomysł jak możemy ją nazwać. Czułem spokojny oddech Lily. Lubiłem gdy była przy mnie wyluzowana.

Ona jest dla mnie całym światem i mógłbym dla niej zrobić, absolutnie wszystko. Nawet kurwa przygarnąć takiego słodziaka, jak ta mała.

Po kilku minutach zauważyłem osiedle Lily, wtedy zacząłem się zastanawiać czy mam jej to powiedzieć czy nie? Nie chcę jej martwić.
Bella zaparkowała motor na podjeździe, obsługując się z nim jak z dzieckiem. Ostrożnie wyjęła kluczyki ze stacyjki i zsiadła z maszyny. Podziwiałem wszystkie jej ruchu, czy chociażby najmniejszy szczegół na jej twarzy. Po chwili usłyszałem kpiący śmiech Lily.

Kurwa, pierwszy raz się śmieje odkąd ją znam. Ma wspaniały głos, taki, którego mógłbym słuchać godzinami.

- Hayden. Zejdź z motora. Wiem, że jesteśmy razem ale nie sądzisz, że trochę za długo się na mnie patrzyłeś? - powiedziała przez śmiech, powstrzymując łzy.

- Oj nie przesadzaj. Nie mogę sobie nawet popatrzeć na moją piękną dziewczynę? - zapytałem robiąc minę smutnego kotka. Zszedłem z motora i z pieskiem na rękach podszedłem do Lily, bo zauważyłem, że posmutniała.

- Ej no co jest? - zapytałem dziewczynę, oplatając jedną rękę wokół jej talii.

- Po prostu... nie zgadzam się z tym co powiedziałeś, ja... nie jestem ładna. Mogę nawet szczerze powiedzieć, że jestem brzydka jak cholera. Mam mnóstwo niedoskonałości i... - nie dałem jej dokończyć. Jak ona może tak o sobie myśleć?

- Lily... każda twoja niedoskonałość czyni cię wyjątkową. A ja zakochałem się w każdym milimetrze twojego ciała, w każdej niedoskonałości. Musisz zaakceptować siebie taką, jaka jesteś. A jesteś wspaniała. - widziałem jak z policzka Belli spływają pojedyncze łzy, jakby nie mogła zrozumieć, że to powiedziałem. Pewnym krokiem podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem, ale tak żeby nie zgnieść szczeniaka, który spał w moich rękach, czując bezpieczeństwo.

Dziewczyna się ode mnie oderwała i poszła do domu. Poszedłem za nią i wszedłem przez drewniane drzwi, lekko je pchając. Byłem już w środku a to co zobaczyłem...

O kurwa zauważyłem Lily stojącą przed jakimś facetem, który daje jej róże. W dodatku... czerwone. Przecież każdy kto chociaż trochę ją zna, wie, że ona nienawidzi czerwonych róż i woli czarne. Jeszcze nigdy nie widziałem, aż przymuszonego uśmiechu jak ten u mojej Belli.

- Ej koleś. Ty chyba jakiś niedoinformowany jesteś. Nasza ostatnia rozmowa Ci nie dała do zrozumienia, że ona nie jest zainteresowana? W dodatku jeszcze kolor tych kwiatów... nie wiesz, że moja Lily nie lubi tego koloru? Lubi tylko czarny. - powiedziałem podchodząc do nich ze wściekłym spojrzeniem.

Zauważyłem jak na policzki Lily wkradł jej się słodki rumieniec.

Nie widziała mnie w tak wściekłym stanie, a mimo to nie bała się, za co byłem cholernie wdzięczny. Nigdy bym się nie  spodziewał, że będzie mi, aż tak ufać.

- Nick, dziękuję za kwiaty ale chyba powinieneś już iść. Nie chcę się naprzekżać, więc jak mam się wynieść to po prostu powiedz.  - powiedziała dziewczyna, łamiącym się głosem, który przyprawiał mnie o łzy. Nienawidziłem jak moja mała Bella była smutna. Podszedłem bliżej do tego całego Nicka i podniosłem go za koszulkę, tak, że oparł ciałem o ścianę.

Blood and love (16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz