Wielka Sala
Lucinda, Harry i Ron siedzieli w Wielkiej Sali w oczekiwaniu na pocztę. Hermiona nie odzywała się do Harry'ego i Rona od ich przygody z trzygłowym psem, ale robiła do nich tak wszechwiedzące miny, że uznali to za okoliczność sprzyjającą. Jeżeli chodzi o relację Hermiony z Lucindą to nie za wiele się zmieniło. Nadal ze sobą rozmawiały, jednak czasami dało się czuć delikatne napięcie.
Kiedy sowy w końcu wleciały do Wielkiej Sali, uwagę wszystkich przykuły dwa długie, wąskie pakunki, każdy niesiony przez sześć wielkich płomykówek. Lucinda tak, jak inni była ciekawa, co może się w nich znajdować. Szeroko otworzyła oczy, gdy sowy położyły pakunki przed nią i Harrym. Zalewie odleciały, a kolejna sowa upuściła na paczki list.
NIE OTWIERAJCIE TEGO PRZY STOLE!
Są w nich dwa nowe Nimbusy Dwa Tysiące, ale nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że dostaliście miotły, bo każdy tak będzie chciał. Oliver Wood spotka się dziś z wami na boisku quidditcha o siódmej wieczorem na pierwszym treningu.
Profesor M. McGonagall
Lucinda i Harry wymienili spojrzenia, nie mogąc ukryć radości. Harry podał list Ronowi, by ten też mógł go przeczytać.
— Nimbus Dwa Tysiące! — jęknął z zazdrością Ron. — Nigdy nawet nie miałem go w rękach.
Lucinda pożegnała się z Hermioną i razem z Harrym i Ronem opuściła salę, pragnąć, obejrzeć miotły jeszcze przed treningiem. Jednak nie mogło być tak wspaniale. Drogę zagrodził im Crabbe i Goyle. Malfoy wyrwał Lucindzie paczkę, a Harry zacisnął zęby ze złości.
— To miotła — powiedział i odrzucił paczkę Lucindzie z mieszanką złości i zazdrości na twarzy. — Tym razem wpadliście. Pierwszoroczniakom nie wolno mieć mioteł.
Ron nie mógł się powstrzymać.
— To nie jest jakieś tam miotły — powiedział. — To Nimbusy Dwa Tysiące. Podobno masz Kometę Dwa Sześćdziesiąt, tak, Malfoy? — uśmiechnął się do Harry'ego i Lucindy. — Komety są dość szybkie, ale o klasę gorsze od Nimbusów.
— A co ty niby wiesz, Weasley, przecież nie stać cię nawet na pół kija — odwarknął Malfoy. — Założę się, że ty i twoi bracia musicie oszczędzać na każdą witkę osobno.
Zanim Ron zdążył mu coś odpowiedzieć, pojawił się profesor Flitwick.
— Chyba się nie kłócicie, co? — zaskrzeczał.
— Potterowi i Carafall przysłano miotły, panie profesorze — powiedział szybko Malfoy.
— Tak, tak, znakomicie — rzekł profesor Flitwick, uśmiechając się do Harry'ego i Lucindy. — Profesor McGonagall powiedziała mi o specjalnych okolicznościach. Co to za modele?
— Nimbusy Dwa Tysiące, panie profesorze — odpowiedziała Lucinda, powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem na widok twarzy Malfoya.
— A to wszystko dzięki Malfoyowi — dodał tym razem Harry.
Już chwilę później Harry, Ron i Lucinda pobiegli po schodach prowadzących do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, krztusząc się ze śmiechu.
*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚
Boisko Quidditcha
Przed siódmą Lucinda i Harry opuścili zamek i w zmierzchu ruszyli w stronę boiska do quidditcha. Mimo tego, że Lucinda wiedziała dużo o świecie czarodziejów, to po raz pierwszy w życiu była na stadionie do quidditcha. Wokół boiska wznosiły się rzędy ławek, tak żeby widzowie dobrze widzieli, co się na nim dzieje.
CZYTASZ
Anioł Hogwartu • Harry Potter
Fanfic♥️ Lucinda Carafall - dziewczyna, której narodziny przyniosły szczęście podczas Pierwszej Wojny Czarodziejów. Jej dobroć, odwaga, bezinteresowność, poczucie humoru i determinacja sprawiały, że była w stanie wykonać każde zadanie. Ta dziewczyna była...