Y1 •✮• Rozdział 6

171 15 1
                                    

*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚

Te dwa miesiące pobytu w Hogwarcie zleciały Lucindzie bardzo szybko. W tym czasie udało jej się znaleźć wiele przyjaciół, a jej więź z Harrym stała się silniejsza — przez co mogli określać się mianem przyjaciół. Podobnie było z Hermioną — Lucinda traktowała ją wręcz, jak siostrę, której nigdy nie miała. Lucinda zaprzyjaźniła się też z Ronem i bliźniakami, którzy traktowali ją jak swoją młodszą siostrę. Dodatkowo czarnowłosa czasami pomagała bliźniakom w wymyśleniu kilku psikusów, jednak nigdy nie brała udziału w ich realizacji.

Oczywiście Lucinda nie zaprzyjaźniła się jedynie z Gryfonami. Często rozmawiała też z Puchonami, Krukonami, a nawet z paroma Ślizgonami, jednak tych ostatnich było zdecydowanie najmniej. Została też ulubienicą praktycznie każdego nauczyciela, a duchy Hogwartu uwielbiały z nią rozmawiać.

Jednak nie mogło być tak wspaniale. Malfoy i jego dwójka przyjaciół-goryli bardzo często rzucali jej niezbyt przyjemne spojrzenia, a czasami też niezbyt smaczne żarty. Lucinda czuła się przez to bardzo nieswojo i niepewnie, co doprowadzało do szału Harry'ego. Dodatkowo Pansy Parkinson wielokrotnie próbowała ją prowokować na korytarzach. Lucinda nie wiedziała, skąd w dziewczynie tyle nienawiści do jej osoby, ale szczerze wolała w to nie wnikać.

*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚

Sala Zaklęć i Uroków

W dzień poprzedzający Noc Duchów profesor Flitwick oznajmił im, że są już przygotowani do tego, by na ich rozkaz latały różne przedmioty. Lucinda nie mogła się tego doczekać. W celu wykonania tego zaklęcia profesor Flitwick podzielił ich na pary. Partnerem Lucindy został Harry, z czego oboje bardzo się cieszyli. Jednak Ron nie był już wcale taki szczęśliwy — trafiła mu się Hermiona.

— Proszę nie zapominać o tym lekkim ruchu nadgarstka, który tak długo ćwiczyliśmy! — zaskrzeczał profesor Flitwick, usadowiony na stosie książek. — Smagnąć i poderwać, pamiętajcie, smagnąć i poderwać! I wypowiadać zaklęcie dokładnie, to bardzo ważne... Nie zapominajcie o czarodzieju Baruffio, który źle wypowiedział spółgłoskę i znalazł się na podłodze, przygnieciony bawołem.

Lucinda nie miała z tym większego problemu. Udało jej się to już za drugim razem.

Wingardium Leviosa — powiedziała spokojnie, a piórko uniosło się i zawisło jakieś cztery stopy nad jej głową.

— Wspaniale, panno Carafall! — krzyknął szczęśliwie profesor Flitwick, klaszcząc w dłonie. — Niech wszyscy spojrzą, pannie Carafall już się udało! Dziesięć punktów dla Gryffindoru. Teraz czekam na kolejne piórka.

Jednak dla Harry'ego nie było to takie łatwe. Smagał i podrygiwał różdżką, ale jego pióro wciąż leżało przed nim na stoliku.

— Spokojnie Harry — powiedziała Lucinda, uśmiechając się do niego. — Chętnie ci pomogę.

Niestety Lucinda nie zdążyła powiedzieć nic więcej, ponieważ Harry szturchnął ją w ramię, wskazując jej Rona i Hermionę.

Wingardium Leviosa! — krzyknął Ron, wymachując ramionami jak wiatrak.

— Stop, stop, stop. Zaraz tym komuś oko wydłubiesz — prychnęła wyniośle Hermiona. — Poza tym mówisz to źle. Jest LeviOsa nie LeviosAAA.

— Wyobrażasz ich sobie, jako parę? — szepnęła Lucinda do Harry'ego, wywołując u niego napad śmiechu.

— To zrób to sama, jak jesteś taka mądra — warknął Ron.

Hermiona podwinęła rękawy szaty, smagnęła różdżką i powiedziała:

Anioł Hogwartu • Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz