Kiedy się obudziłam, drzwi były otwarte na oścież. Nie spodziewałam się, że Susan odpuści mi już po jednej nocy. Moją uwagę zwrócił telefon, który okazało się, że leżał na biurku.
– Halo? – Odebrałam.
– Gotowa? Zaraz wychodzę, więc za jakieś dwadzieścia minut powinnam być – powiedziała Chiara.
O cholercia.
– Taa – mruknęłam, zrywając się z łóżka. – Właśnie się maluję – powiedziałam, wbiegając do łazienki.
– Oki, to do zobaczenia – odparła, rozłączając się.
Z prędkością świata umyłam twarz, po czym zaczęłam przykrywać swoje wory pod oczami i malować rzęsy. Potem poleciałam do pokoju w poszukiwaniu czegoś, czego się nie prasuje. Padło na luźny T-shirt i zwykłe jeansy. Po chwili dostałam sms'a, że moja przyjaciółka czeka już przy bramie, więc pognałam do garderoby w przedpokoju, by założyć buty.
***
Wypad z Chiarą minął mi naprawdę przyjemnie. Pozwolił mi zapomnieć nieco o stalkerze i wydarzeniach z poprzedniego wieczoru. Od przyjaciółki dowiedziałam się, że Audrey miała się już dobrze, ale zostanie jeszcze jedną noc w szpitalu na obserwacje. Wiązało się z tym również to, że byłam sama w domu, a przynajmniej miałam taką nadzieję, bo Susan bez powodu nie opuści swojej córeczki.
Wróciłam dzisiaj dosyć późno, bo koło dwudziestej drugiej, więc jedyne co zrobiłam do poszłam się umyć i położyłam spać. Ułożyłam się wygodnie w łóżku, dziękując w duchu za spokojny dzień. Już miałam zasypiać, kiedy nagle przypomniała mi się wcześniejsza wiadomość od stalkera.
Nieznany: Mam propozycję, ptaszyno.
Ja: Czemu zakładasz, że chcę ją usłyszeć?
Nieznany: Mamy wspólny cel.
Nieznany: Alessandro Russo. A może wolisz jak powiem, Asher Moore?
Ja: Co to za propozycja?
Zerwałam się z łózka, podchodząc do szafy z ubraniami. Ruchem ręki przesunęłam rzeczy na jedną stronę odsłaniając przy tym wszystkie moje notatki. Na ścianie wisiało mnóstwo zdjęć, karteczek, małe podpisy i kilka pozakreślanych informacji. Na środku widniało jednak zdjęcie bruneta. Było dość pogięte i w niektórych miejscach podarte. Wpatrywał się we mnie z nonszalanckim uśmiechem na twarzy. Nienawidziłam tego. Jego dołeczków, hipnotyzujących oczu i władczością jaką emanował. Jednak to zdjęcie mnie motywowało...
Otworzyłam laptopa, odpalając wyszukiwarkę. Alessandro Russo, pomyślałam, wpisując. Całkiem niezłe to nazwisko sobie wymyślił.
Kliknęłam w to co mi Internet podpowiadał. Masa rzeczy było o nim. Założyciel firmy Infinity, kilka klubów, a nawet restauracji.
– Infinity... – szepnęłam, patrząc na swój lewy nadgarstek.
Weszłam w pierwszy lepszy artykuł o nim.
Biznesmen na razie nie wyjawił żadnych szczegółów dotyczących swojego dzieciństwa, więc pozostaje to dla wszystkich tajemnicą.
Nie dziwiło mnie to. Przecież po co miałby się chwalić życiem, które wiódł za nim wyprowadził się z Anglii?
Postanowiłam wejść na stronę jego korporacji, w poszukiwaniu numeru telefonu. Po chwili znalazłam dwa, do jego sekretarek. Pomimo późnej godziny, postanowiłam spróbować i zadzwonić. Niestety po dwóch próbach, nikt nie odebrał. Ustawiłam więc przypomnienie, żeby przed wykładami pamiętać o tym. W końcu na tym polegał plan stalkera. Zatrudnić się w firmie Ashera. Był to dość ryzykowny ruch z mojej strony, jednak przypadkowe spotkanie na bankiecie Blackwoodów dowiódł, że zdążył o mnie zapomnieć. To dobrze. Lepiej dla mnie.
CZYTASZ
The Promise You've Made
RomanceHope i Asher jako dzieci obiecali sobie, że do końca życia będą najlepszymi przyjaciółmi. Wszystko jednak drastycznie się zmienia. Chłopak wyjeżdża, zostawiając dziewczynę zupełnie samą w miejscu, gdzie wie, że jest intruzem. Po latach rozłąki ich...