Rozdział 3

36 6 0
                                    

Potrząsnęłam delikatnie głową, chcąc wyostrzyć sobie pole widzenia. Kiedy drzwi całkowicie się rozsunęły, weszłam do windy, nie do końca widząc twarz mojego celu. Podeszłam do wysokiego mężczyzny i uderzyłam go mocno w twarz.

– Zostaw. Mnie. W. Spokoju. Psycholu – powiedziałam groźnie, czując nagłą potrzebę, by usiąść.

Nie mogąc utrzymać się dłużej na własnych nogach, już miałam witać się z podłogą, jednak poczułam mocny chwyt w talii. Nie mówcie, że stalkerowi zachciało się mnie teraz ratować...

Chciałam spojrzeć na jego twarz, jednak miałam zamglony wzrok. Jak mam to naprawić, do cholery?

– Zostaw mnie w spokoju – powtórzyłam, jedynak tym razem o wiele słabiej, wiedząc, że dłużej już nie pociągnę.

   ***

Ash, poczekaj na mnie! zawołałam.

– Szybciej, młoda! – odkrzyknął. – Jak chcesz wystartować w zawodach, skoro jesteś taka wolna?

– Jakich zawodach?! – Biegłam ile sił w nogach, starając się dogonić bruneta. – Nie gadaj, że mnie na coś znowu zapisałeś?! – krzyknęłam w irytacji.

– Może...

– Zamorduję cię! Uduszę gołymi rękami!

– Najpierw musisz mnie dogonić! – zaśmiał się, przyspieszając.

   ***

Obudziłam się z przyspieszonym biciem serca. Poczułam, jak pulsuje mi głowa. Usilnie starałam się pogrzebać stare wspomnienia, które jak na złość pojawiały się w moich snach.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, byłam nadal w szpitalu, w dodatku w gabinecie Chiary. Wstałam z łóżka, patrząc na zegar, wiszący nad drzwiami. Jezu...

Czułam się o wiele lepiej niż wcześniej, więc bez żadnych przeszkód udałam się do sali pięćdziesiąt osiem.

– Audrey... – Weszłam do pomieszczenia, w którym jak się chwilę później okazało, moja siostra jeszcze spała, a Susan zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.

– Wyspała się księżniczka? – zapytała, patrząc na mnie wrogo.

– Ja...

– Nie potrzebujemy cię tu, Hope. Możesz już stąd iść.

– Jak Audrey? – spytałam, ignorując jej wcześniejsze słowa.

– Teraz cię już nagle obchodzi przyrodnia siostra, tak? – prychnęła, podkreślając to, jak bardzo nie pasowałam do ich rodziny.

– Zawsze... – Nie dane mi było dokończyć, bo macocha mi przerwała.

– Tak, tak. Wyjdź już stąd i daj mojej Audrey odpocząć – powiedziała, poprawiając blondynce kołdrę.

– Przekażesz jej proszę, jak się obudzi, żeby do mnie zadzwoniła? – zapytałam z nadzieją, jednak nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.

Wyszłam z pokoju, kierując się do sali, w której się obudziłam. Minęłam windę, dzięki której przypomniałam sobie wcześniejsze zdarzenie. Stalker. Co się tam do cholery stało?

– Hope, tu jesteś! – powiedziała Chiara, podbiegając do mnie. – Wszystko dobrze? Wystraszyłaś mnie...

– Tak, wszystko dobrze, ale... – Spojrzałam na przyjaciółkę. – Co się właściwie stało?

The Promise You've MadeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz