Minął tydzień. Przez cały ten czas chodziłam do psychologa, w międzyczasie spotykając się jeszcze z Zuzą i, o dziwo, Michałem. Albo raczej udało nam się spotkać może z dwa razy, ponieważ chłopak mieszkał kawałek od Łodzi. Jednak, mimo wszytko, udało nam się cały czas utrzymywać kontakt, po prostu pisząc.Na ostatnim spotkaniu z nim, dowiedziałam się, że działa on dosyć mocno w muzyce, co nie powiem, trochę mnie zdziwiło.
Chociaż co w tym dziwnego, skoro nigdy nie interesowała mnie polska muzyka...
-Czego ty niby słychasz, skoro nie polskiej muzyki? Travisa Scotta? -wyśmiał mnie chłop z osranym mopem na głowie, gdy siedzieliśmy w jego mercedesie.
-Nie, głównie BMTH, ale też Linkin Park, Metallice, Lil Peepa i innych. -przewróciłam oczami, gdy dredziasty zaparkował pod moim psychologiem. -powinieneś pójść tam ze mną, żeby wyleczyć to swoje zjebanie umysłowe. Chociaż już jest chyba za późno.
-Ha ha ha, już się pośmiałaś? To zapierdalaj.
-A spierdalaj. -wyszłam z samochodu, kierując się w stronę kamienicy.
Michał miał na mnie poczekać, ponieważ moja dzisiejsza wizyta miała się skończyć na odebraniu jakichś papierków. Westchnęłam cicho i weszłam do gabinetu, podchodząc do recepcji.
-Dzień dobry, ja miałam tylko podejść po papiery. -rzuciłam, a recepcjonistka uśmiechnęła się życzliwie, szukając czegoś w stosie dokumentów.
-Pani Gieraszewska?
-Zgadza się.
-Dobrze, to to jest dla pani. -podała mi białą teczkę z moim imieniem i nazwiskiem. -w razie pytań proszę dzwonić.
-Dobrze, dziękuję bardzo, dowidzenia. -rzuciłam na odchodne i wyszłam z lokalu, po chwili wychodząc również z całego budynku.
-No i co? Jesteś jebnięta na łeb czy jednak nie? -zapytał Michał, gdy weszłam do jego samochodu.
-Nie wiem. -westchnęłam, wyciągając z teczki kilka papierków.
Przerzuciłam kartki, nie do końca wiedząc, czego się spodziewać. Kilka zapisanych stron, pełnych suchych, formalnych określeń i jakichś skali. Michał zerknął na mnie, kątem oka widząc, że przyglądam się dokumentom z wyraźną dezorientacją.
–Poziom lęku adaptacyjnego...wysoki. -mruknęłam pod nosem, sama do siebie, czytając dalej. –poziom samokontroli...niski, poczucie własnej wartości...bardzo niskie.
–Nieźle się tam rozpisali o tobie, co?
–A co, myślałeś, że napiszą „normalna, bez odchyłów"? –odparłam z sarkazmem, próbując ukryć, że cała ta analiza faktycznie wzbudza we mnie niepokój.
Czułam, jakby ktoś obnażył każdy zakamarek mojej głowy i nie wiedziałam, czy czuję się z tym lepiej, czy gorzej.
-Po wnikliwej analizie, badania wskazują na to, że Luna Gieraszewska cierpi na nasilone zaburzenie borderline...
Przełknęłam głośno ślinę, gdy te słowa wybrzmiały w mojej głowie. Zaburzenie borderline? To brzmiało jak jakiś potwór, który wreszcie wychodzi z ukrycia, pokazując swoje pełne oblicze.
Michał zauważył, że moje dłonie zaczęły drżeć, gdy przewracałam kolejne kartki. Na szczęście, nie pytał, nie drążył tematu, chociaż mogłam poczuć, jak jego wzrok wypala dziurę w papierze, który trzymałam w rękach.
-Zabieram cię dzisiaj na koncert. Nie ma, że nie. Akurat przyjechałem do Łodzi bo mój kumpel dzisiaj gra swoją pierwszą w życiu trasę.
-Przestań, ja się nie nadaje na koncerty.
CZYTASZ
Hellstar/Chivas
FanfictionPrzechodzenie przez piekło to nie koniec drogi, lecz próba, która daje siłę, by stać się tym, kim naprawdę jesteśmy...