Wole wyglądać jak kosmita niż chodzić z osranym mopem na głowie

288 32 27
                                    



Głośna muzyka, migające światełka, tłum ludzi i smród papierosów, alkoholu oraz spoconych ciał. To właśnie czułam, widziałam i słyszałam, gdy przeciskałam się przez grupkę nieznanych mi ludzi. Przetarłam zimną ręką swędzący nos i wyszłam na dwór, oddychając głębiej, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przeszłam kilka kroków, niemal wpadając na jakiegoś mężczyznę średniego wzrostu. Byłam pod wpływem alkoholu i pewnej innej substancji, więc zaśmiałam się cicho widząc jego fryzurę, która przypominała brudnego mopa.

Dosłownie.

-Masz ognia? -zapytałam, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. 

Chłopak zatrzymał się, rzucając mi przelotne spojrzenie spod opadających na czoło dredów. Jego twarz wyrażała mieszankę irytacji i obojętności, ale bez słowa sięgnął do kieszeni i podał mi zapalniczkę. Przyjrzałam się jej przez chwilę, próbując skupić wzrok na małym płomieniu, który pojawił się z cichym kliknięciem. Ogień drżał w moich dłoniach, ale udało mi się zapalić papierosa.

Bez zastanowienia zaciągnęłam się nim i oddałam chłopakowi jego własność, dziękując mu skinieniem głowy. Teraz moim jedynym celem było znalezienie mojej przyjaciółki...

W końcu, po około dwudziestu minutach szukania, zauważyłam zadowoloną blondynkę, flirtującą z niejakim Patrykiem. Przewróciłam oczami i stanęłam między nimi, łapiąc Zuzię za ramię.

-Co ty robisz? Znowu zapominasz, że masz chłopaka? -pociągnęłam ją za nadgarstek, próbując odejść w mniej zatłoczone miejsce.

-Jeszcze głośniej. -farbowana blondynka odciągnęła mnie na bok, opierając się o ścianę budynku. -on ma się nie dowiedzieć, jasne?

-To nie w porządku.

-Co ty o tym wiesz? Miałaś w życiu tylko jednego chłopaka, po którym dalej nie jesteś w stanie się pozbierać.

-Przynajmniej nie zdradzałam go na prawo i lewo.

-Słuchaj, jak mu o tym powiesz, to wszyscy się dowiedzą, czym się zajmujesz i że ćpasz po kątach. -rzuciła, a jej słowa uderzyły we mnie, jak lodowaty prysznic.

Oparłam się plecami o ścianę i zacisnęłam usta, żeby nie dać jej tej satysfakcji.

-Serio, Zuza? -mruknęłam, zaciskając dłonie w pięści. -myślałam, że się przyjaźnimy.

-Przyjaźnimy się, ale każda relacja ma swoje granice. -uśmiechnęła się, a w jej oczach błysnął cień cynizmu. -Ty tą granicę przekroczyłaś już dawno. -blondynka odepchnęła się od ściany, powoli ode mnie odchodząc.

Przewróciłam oczami i zaczęłam grzebać w swoich kieszeniach, w poszukiwaniu iqosa oraz jakiegokolwiek wkładu do niego. Gdy w końcu znalazłam obie te rzeczy, wsadziłam wkład do urządzenia i go włączyłam, czekając aż się nagrzeje.

Nie podobał mi się fakt, że Zuza, będąc w związku, notorycznie filtrowała z innymi facetami...Jednak mimo wszystko nie mogłam z tym nic zrobić. Wiedziałam tylko, że blondynka miała chłopaka już od dłuższego czasu, ale nie wiedziałam kim on jest, jak się nazywa, ani czym się zajmuje.

Mimo, że zawsze zastanawiałam się czemu nie chce mi nic o nim powiedzieć lub po prostu wyjść gdzieś w trójkę, po jakimś czasie stwierdziłam, że już nie będę naciskać. W końcu nie w moim interesie było to, z kim jest.

Westchnęłam ciężko, gdy poczułam wibracje z czarnego iqosa, który w ten sposób zasygnalizował mi to, że w końcu mogę się zaciągnąć. Wzięłam jeden głęboki wdech, czując, jak gorący dym powoli rozchodzi się w moich płucach, tłumiąc to, co teraz kłębiło się w mojej głowie. Chciałam w końcu uwolnić się od tego bałaganu i poczuć, że kontroluje własne życie, ale im bardziej próbowałam się od wszystkiego odciąć, tym w większe gówno wpadałam.

Po kilku minutach stania w miejscu, wyciągnęłam zużyty wkład z iqosa i rzuciłam go na ziemię, wracając do klubu.

Wciągnięta przeze mnie, kilkanaście minut temu substancja dopiero teraz zaczęła działać, uderzając we mnie ze zdwojoną siłą. Świat wokół zaczął pulsować w rytm muzyki, kolory nabrały intensywności, a twarze ludzi stawały się rozmyte, jakbyśmy wszyscy byli częścią jakiegoś dziwacznego malowidła. Moje myśli przyspieszyły, a serce biło mocno i nierówno.

Ciężko dysząc przecisnęłam się przez tłum, wchłaniając tę surrealistyczną atmosferę, ale nagle poczułam, jak ogarnia mnie lęk. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać...hałas, śmiechy, głośne rozmowy wokół, migające światła...

Czułam się, jakby dosłownie każdy człowiek w klubie na mnie patrzył, znając wszystkie moje lęki i słabości.

Z trudem doszłam do baru i oparłam się o blat, łapiąc głęboki oddech. Potrzebowałam chwili, by zebrać myśli, ale nie było to łatwe, zwłaszcza w klubie pełnym ludzi.

-Co, słaba główka? -usłyszałam czyiś męski głos, a gdy spojrzałam w stronę, z której dochodził, zauważyłam tego samego chłopaka, który jeszcze chwilę temu ratował mnie ogniem.

Chłopak z dredami uśmiechnął się półgębkiem, wpatrując się we mnie z mieszaniną rozbawienia i może... współczucia? Nie byłam pewna, bo w moim stanie każdy wyraz twarzy mógłby się wydawać podwójnie dziwny.

–Może i słaba. –odparłam, wzruszając ramionami, próbując się uśmiechnąć, choć pewnie wyglądałam przy tym marnie. –Ale to nie twoja sprawa, co?

–Chyba jednak trochę moja, skoro jesteś o krok od wylądowania twarzą w barze. – rzucił z rozbawieniem, uśmiechając się w lekko cyniczny sposób. –jeszcze nie chce mieć nikogo na sumieniu. Michał jestem. -chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, którą lekko uścisnęłam.

-Luna, miło poznać.

Tak, dobrze słyszycie, mam na imię Luna, a to tylko dlatego, że 23 lata temu moich starych pojebało.

-Luna? -dopytał ze zdziwieniem, a ja tylko pokiwałam głową, wzruszając ramionami.

-Ta, wiem, że zjebane, ale moi starzy stwierdzili, że ich jedyna córka musi mieć imię nie z tej ziemi. -westchnęłam cicho, opierając głowę na rękach.

-Jakbyś już kurwa nie wyglądała jak jakiś jebany kosmita. -Michał zaśmiał się prześmiewczo, jednak z jego ust nie brzmiało to chamsko.

-Wole wyglądać jak kosmita niż chodzić z osranym mopem na głowie. -odpowiedziałam mu, obserwując jego reakcje na moje słowa.

Jakie było moje zdziwienie, gdy chłopak zamiast się na mnie wkurzyć, po prostu się roześmiał, zamawiając jakiegoś drinka...


Posiedziałam jeszcze chwilę z Michałem, wypijając z nim kilka kolorowych drinków, jednak, gdy zobaczyłam, że już zaczyna się robić jasno, postanowiłam się zwijać.

-Miło było się z tobą powyzywać, mam nadzieję, że jeszcze uda nam się zgadać. -wstałam od stołu przy barze, ponieważ przyszło mi powiadomienie, że mój bolt już na mnie czeka. -i tak, dalej twierdzę, że masz gówno na łebie.

-Pierdol pierdol, na razie, kosmitko. -chłopak delikatnie mnie objął na pożegnanie, więc oddałam przytulasa, po chwili wychodząc z klubu.

Bez problemu przedostałam się do mieszkania, już nie zawracając sobie głowy tym, co aktualnie mogła robić Zuza. Zamknęłam drzwi za sobą i zaczęłam zdejmować z siebie wszystkie ubrania, wrzucając je do kosza na pranie. Narkotyk dalej ze mnie schodził, więc odpuściłam sobie prysznic, od razu zakładając na siebie jakąś ogromną koszulkę oraz dolną część bielizny. Zmęczona ziewnęłam przeciągle, rzuciłam się na łóżko i niemal od razu zasnęłam, nie myśląc o tym, w jakim stanie się obudzę...

Cześć, siemanko!
Witam cię w kolejnej już książce o Krystianie, napisanej przeze mnie. Mam nadzieję, że ci się spodoba, mimo tego, że pierwszy rozdział jest dosyć nudny...
Kolejny rozdział pojawi się na dniach.
Miłego dnia/nocki!

Hellstar/Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz