Obudziłam się w środku nocy przez jakiś głośny huk. Przetarłam zmęczone oczy i podniosłam się z łóżka, żeby sprawdzić co się tak zatłukło. Światło z korytarza sączyło się przez szparę pod drzwiami, a ja z każdą sekundą czułam, jak moje serce bije coraz szybciej. Ostrożnie postawiłam stopy na zimnej podłodze i ruszyłam w kierunku hałasu, który najwyraźniej dochodził z salonu.–Krystian? –zawołałam szeptem, próbując nie zdradzić, że czuję się jak w kiepskim horrorze.
Weszłam do salonu połączonego z kuchnią i zauważyłam Krystiana klęczącego na podłodze przy rozbitym szkle, a obok niego leżała pusta butelka po winie, która musiała spaść z blatu.
–Co ty robisz? –zapytałam, mrużąc oczy.
–Przepraszam. –wymamrotał, nie podnosząc głowy.
Jego dłonie drżały, gdy zbierał szkło, a po palcu powoli spływała krew.
–Nie dotykaj tego, zaraz się pokaleczysz. –westchnęłam, podchodząc do niego i delikatnie odsuwając go na bok.
Wzięłam ręcznik kuchenny, żeby pozbierać kawałki szkła, a potem szybko wrzuciłam je do kosza. Na podłodze dalej zostały jakieś mniejsze kawałki, więc je również chwyciłam przez papier, jednak jeden wbił mi się w palec, rozcinając go. Przeklnęłam pod nosem i wrzuciłam wszystko do śmietnika, spoglądając na chłopaka.
Kiedy wstałam, Krystian już siedział na kanapie, z twarzą ukrytą w dłoniach. Zauważyłam obok niego otwartą butelkę whisky i prawie pustą szklankę.
–Nie możesz spać? –zapytałam ostrożnie, siadając obok.
–Coś w tym stylu. –odpowiedział bez entuzjazmu.
Przyglądałam mu się przez chwilę. Coś było z nim nie tak. Jego ramiona były napięte, a spojrzenie puste. Zwykle wydawał się opanowany, ale teraz wyglądał, jakby cały jego świat miał się zawalić.
–Chcesz pogadać? – zapytałam niepewnie, nie wiedząc, czy to dobry pomysł.
Krystian wzruszył ramionami, ale milczał. W końcu sięgnął po szklankę, wziął łyk whisky i spojrzał na mnie z cieniem smutnego uśmiechu.
–Czujesz czasem, że wszystko, co robisz, to jedno wielkie gówno? Że wszystko, co zbudowałaś, może się rozpaść w sekundę?
Nie spodziewałam się takiego pytania, ale czułam, że mówi to z głębi siebie. Kiwnęłam głową, bo znałam to uczucie aż za dobrze.
–Codziennie. –odpowiedziałam cicho.
Krystian oparł się wygodniej na kanapie, wpatrując się w sufit.
–Czasem mam wrażenie, że wszystko to, co robię, jest tylko jakimś chujowym przedstawieniem. Te koncerty, muzyka, ludzie, którzy udają, że mnie lubią... A prawda jest taka, że nikogo to nie obchodzi. Wystarczy jeden zły krok i zostaję z niczym.
–Dlaczego tak myślisz? –spytałam, próbując zrozumieć, co go trapi.
-Zuzia...zerwała ze mną...przez jebanego SMS.
-Co? –zapytałam, nie do końca wiedząc, czy dobrze usłyszałam.
Krystian spojrzał na mnie, a w jego oczach błyszczało coś, co mogło być łzami, ale równie dobrze mogło być tylko odbiciem światła.
-Napisała po prostu...to koniec. -schował twarz w dłonie, a ja dopiero teraz byłam pewna tego, że płaczę.
I co ja mam teraz zrobić?
CZYTASZ
Hellstar/Chivas
FanfictionPrzechodzenie przez piekło to nie koniec drogi, lecz próba, która daje siłę, by stać się tym, kim naprawdę jesteśmy...