Prolog

17 1 0
                                    

5 lat wcześniej

Dzień był dość pochmurny. Jednak deszczu na niebie nie dostrzegłam, przez długi czas. A potem była burza.

Obok mnie siedziała moja babcia, która szydełkowa misia dla mnie.

Ze zniecierpliwieniem czekałam na rodziców. Przecież mieli już być. Ale ich nie było.

Nie dopuszczała do siebie myśli że coś się stało. A przynajmniej próbowałam. Ale z każdą minutą czułam że rodzice już nie wrócą.

A gdyby samolot się rozbił, coś może zepsuło się ?

-Babciu, a jeśli coś się stało?- zapytałam niepewnie starszej kobiety.

-Lie, nie kłam. Nie powinnaś nawet tak myśleć- skarciła mnie babcia.

To ona dawała mi nadzieje że nic się nie stanie. Gdy ja już dawno ją straciłam.

-Kylie- usłyszała głos brata.

Liam Reed skończył osiemnaście lat w tym roku, a zachowywał się jakby był moim rodzicem. Chodź czasami doprowadzał mnie do szału, kochałam go. Był dobrym bratem i nigdy temu nie zaprzeczyłabym. Był moim rodzeństwem, a życie bez niego nie było by takie same.

-Chodź- burknął.

-Co się stało Li?- spytałam.

Wtedy brat podszedł do mnie i mnie przytulił. Przełknełam ślinę i uniosłam wysoko głowę, aby spojrzeć brunetowi w oczy. Zamknął je i nawet nie spojrzał na mnie.

-Co się stało?- pytałam.

-K. Samolot... Rodzice...- mówił, a jego głos nigdy nie był tak płaczliwy.

-Kłamiesz- fuknełam od razu.- Nawet tak nie myśl.

Czułam że łzy napływają mi do oczu.

-K. Ja nie kłamie- powiedział.

-Ale to nie może być prawda, na pewno im nic nie jest...

-Widziałem jak samolot rozbił się przy londowaniu- podniósł głos.

-Nie!- krzyknełam, po czym dodałam. -To tylko twoje kłamstwo.

-Kylie, rozejrzyj się! Wydzisz tu rodziców?! Czy tylko w wiadomościach samolot który się rozbił?!- krzyknął.

Rozejrzłam się. Nie było ich.

Kucnełam i oparłam się o ścianę. Potem już tylko płakałam, słysząc tłumaczenie Liama dla babci, że rodziców już nie będzie.

Kto pocieszy teraz biedną Kylie Reed, gdy nawet nie ma przyjaciół?

Gdybym była innaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz