Chapter 13

52 3 0
                                        

Reszta dnia minęła już spokojnie i szybko, a po szkole miałam iść z Mią na zakupy dotyczące balu, dziewczyna stwierdziła, że jednak obie przebierzemy się inaczej, żeby było ciekawiej. Weszłyśmy do sieciówki szukając jakiś inspiracji. Nie wiedziałam z kim miałabym iść. Nie znałam nikogo kto miałby iść jako mój partner. Alex odpada, no pewnie pójdzie z Mią, Luis miał zaprosić jakąś koleżankę z klasy, a Luke to Luke, z nim nigdy nic nie wiadomo ale na pewno  już kogoś zaprosił.
— Może przebiorę się za aniołka— powiedziała Mia— Albo nie, nie będzie mi pasował biały kolor— powiedziała przykładając białą sukienkę. Mia miała ciemniejszą karnację i dosyć ciemne oczy i włosy— Wiem, ubiorę się za tą wilkołaczkę z Monster High— jej oczy aż się zaświeciły i wręcz rzuciła się w stronę fioletowych ubrań. Ja wpadłam na pomysł przebrania się klasycznie za Cheerleaderkę. Było to najprostsze przebranie jakie można wymyśleć i zrealizować. W domu miałam pełno spódniczek, które mogłyby pasować i do tego trzeba było dobrać odpowiedni top i dodatki. Ze wszystkim uwinęłam się w około godzinę, a po zakupach poszłyśmy coś zjeść.
— Będziesz wyglądać bosko w tym przebraniu— Mia w dalszym ciągu zachwycała się bałem. Wiedziałam, że będzie chciała iść z Alexem tylko miałam nadzieję, że ten kretyn nic nie odwali i ją zaprosi— Myślisz, że twój brat ma już partnerkę na bal?— zapytała i wzięła jedną frytkę z opakowania.
— Myślę, że nie— odpowiedziałam szczerze— Nie wiem co ten idiota ma w głowie, ale jestem pewna, że cię zaprosi— uśmiechnęłam się do niej próbując ją uspokoić. Przez cały czas chodziła zestresowana, jakby co najmniej jej życie zależało od tego, czy pójdzie z moim bratem. I mimo, że nie widziałam innej opcji, a znałam go bardzo długo, bo aż szesnaście lat.
— A ty już wiesz z kim pójdziesz? — zapytała próbując po raz kolejny wyciągając ze mnie informację, której ja sama nie wiedziałam. Cała szkoła mówiła, że Toni zaprosiła Luka na bal a on się zgodził, tymczasem ja oczywiście wychodziłam na tą żałosną dziewczynę, która została zdradzona mimo, że nie byliśmy parą.
— Nie wiem Mia, nie wiem— powiedziałam szczerze już zmęczona tym pytaniem. I nagle do głowy wpadła mi myśl— Mogłabym zaprosić kogoś z poza szkoły?
— Chyba, ale boje się twojego pomysłu. Jeśli zrobisz to co myślę, że chcesz zrobić to, to będzie posrane— powiedziała patrząc na mnie zrezygnowana. Nie miałam nic do stracenia. Poza tym to był tylko głupi bal szkolny, żadne zobowiązanie do końca życia.
— Zbieramy się, już ciemno się robi, a ja nie chcę prowadzić po ciemku— powiedziała patrząc przez duże okna.
Mia podwiozła mnie do domu, gdzie czekali już na mnie wszyscy poza Mayą, która miała dyżur w szpitalu.
— Hej córcia, jak tam na zakupach? — zapytała rozkładając talerze na stole, gdy Luis mieszał coś w kuchni.
— Dobrze mamo, wszystko na bal kupione, tylko partnera brak— powiedziałam opierając się o wyspę kuchenną.
— Idź z bratem, na pewno się zgodzi— zaproponowała wzruszający ramionami.
— Nie ma opcji mamo, Alex chce zaprosić Mię— rzuciłam dalej patrząc na blat— A ty Luis z kim idziesz w końcu?— zapytałam patrząc na niego, a ten jakby wyrwany z transu oderwał wzrok z gotującego się garnka i przeniósł spojrzenie na mnie.
— Jeszcze nie wiem. Sofia nie dała mi jeszcze odpowiedzi— powiedział od niechcenia. Wiedziałam, że ona się mu podoba i aż go zżerało od środka czekanie na odpowiedź.
— Ale już mam plan mamo, trzymaj kciuki— powiedziałam uśmiechnięta i usiadłam do stołu w chwili, gdy Luis postawił na stole duży garnek sosu spaghetti.
Po kolacji poszłam do siebie się pouczyć i zacząć realizować mój bardzo pomysłowy plan. Nie wiedziałam czemu wcześniej nie pomyślałam, żeby poprosić Liama. Zrozumiałam, że mu się podobałam, więc byłam pewna, że nie odmówi. Przysłoniłam żaluzje i usiadłam wygodnie na fotelu. Zastanawiałam się, czy lepiej ci niego napisać czy może go odwiedzić, ale stwierdziłam, że lepiej będzie napisać, w końcu co złego mogłoby się stać. To Liam. On nigdy by nic złego nie zrobił specjalnie. No poza tym koszem rok wcześniej.
Do: Liam
Hejka wiem że nie lubisz się bawić w takie cyrki ale pójdziesz ze mną na bal?
No wiesz w następny piątek w szkole.
Od: Liam
Nie spodziewałam się takiego pytania ale pewnie, chodźmy.
Po jego sposobie pisania czułam, że coś między nami zmieniło się od ostatniego pocałunku. Czuł się nieswojo. Gdybym nie znała go całe życie dowiedziałabym, że wszystko jest dobrze, ale prawdziwy Liam napisałby coś w stylu, luz jak chcesz to pójdziemy. Nigdy by nie użył słowa pewnie, ani by nie dał przecinka w wiadomości. On i interpunkcja nie byli po drodze. Uważał, że to bez sensu, bo przecież i tak da się zrozumieć. Czułam, że w pewnym sensie go wykorzystuje, ale w dalszym ciągu uważałam go za mojego przyjaciela.
Do: Liam
Dziękujee.
Jesteś najlepszy.
Odłożyłam telefon i wzięłam do ręki podręcznik od matematyki po raz kolejny próbując rozwiązać zadanie.
***
Dni do balu mijały szybciej niż bym tego chciała. Wokół aż czuć było tą atmosferę balu, który zbliżał się wielkimi krokami. Na każdym rogu można było dostrzec zakochane pary wybierające przebrania lub ludzi robiących z siebie błaznów tylko dlatego, żeby kogoś zaprosić. Atmosfera wkoło była lekko przereklamowana, ale i przyjemna. Tego dnia lekcje były skrócone, by wszyscy mieli czas na przygotowania. Ze szkoły wróciłam z Liamem, który skończył szybciej pracę i czekał na mnie w domu. Gdy ja ogarniałam się do wyjścia on sam przebrał się w pasujący do mojego przebrania, swój stary strój z drużyny koszykarskiej, w której trenował, gdy chodził tu do szkoły.
— Wiesz z kim idzie Luke? — zapytałam mojego brata gdy ten przyszedł do mnie bym zawiązała mu krawat. Alex przebrał się za zombie w garniturze, pomijając fakt, że gdy mama zobaczyła co zrobił ze swoją marynarką to miała ochotę go rozszarpać.
— No z Toni przecież— powiedział jakby to było oczywiste. Nie byłam zazdrosna o to, że nie zaprosił mnie tylko poirytowana wiedząc jaka ona jest. Nie chciałam, by Luke znowu cierpiał, ale z drugiej strony sam się w to pchał— Tylko nie mów mi siostrzyczko, że jesteś zazdrosna— zaczął się śmiać widząc moją minę. Zmarszczyłam zdenerwowana brwi i uderzyłam go krawatem, który już wisiał mu na szyi.
— Nie, nie jestem. A ty się lepiej zajmij Mią, bo jak nie będzie zadowolona po balu to przysięgam, że marnie skończysz— powiedziałam pół żartem— Jej zależy braciszku i wiem, że tobie też więc nie zepsuj tego— poklepałam go po ramieniu i wróciłam do układania moich długich brązowych włosów. Gdy skończyłam się ogarniać podeszłam do lustra by zobaczyć całkowity efekt końcowy. Wyglądałam naprawdę dobrze. Zeszłam na dół mijając się na schodach z Lukiem, który wracał do swojego pokoju. Miał na sobie czarny garnitur i czarno-czerwoną pelerynę. Jego włosy były ulizane do tyłu a na twarzy miał okulary przeciwsłoneczne. Postawił na klasyk przebierając się za wampira. Jednak mogłam się tego spodziewać. Luke chciał być nieśmiertelny, a wampiry właśnie tak są. Poza tym mimo, że nigdy się do tego nie przyznał to był ogromnym fanem Zmierzchu.
— Le, wyglądasz niesamowicie— powiedział Liam, gdy właśnie zeszłam po schodach i znalazłam się w salonie, w którym on czekał już uszykowany. A jego oczach mogłam dostrzec ten sam błysk co tydzień wcześniej, gdy przyjechał do mnie wieczorem.
— Stańcie wszyscy, zrobię wam zdjęcie na pamiątkę— powiedziała mama stojąc z aparatem. Ustawiliśmy się wszyscy obok kominka i zapozowaliśmy. Liam położył rękę na mojej tali, co nie umknęło uwadze Luka, który skierował tam swój wzrok, który następnie przerzucił na moje oczy. Było mi przykro, że idzie na ten bal z Toni ale Luke jest moim przyjacielem, z którym chciałabym się pobawić na tej imprezie, dlatego musiałam znieść tą myśl. Wyszliśmy wszyscy z domu i wsiedliśmy do aut. Alex i Luke pojechali po swoje partnerki, a ja i Liam od razu do szkoły. Na parkingu było już pełno aut i jeszcze więcej ludzi.
— Idziemy? — zapytał Liam czekając na mnie, gdy rozglądałam się po parkingu. Przebrania były przeróżne i naprawdę niesamowite.
— Tak, już— powiedziałam podchodząc do niego. Liam złapał mnie za rękę prowadząc do wejścia na salę. Dekoracje w środku były przepiękne i kompletnie oddające klimat tego typu imprezy. W środku była między innymi budka fotograficzna, ścianka na zdjęcia i mnóstwo innych atrakcji. Usiedliśmy przy jednym z wielu stolików czekając na resztę ekipy. Wyjęłam telefon z kieszeni spódniczki i spojrzałam na wyświetlacz oczekując jakiejkolwiek wiadomości od przyjaciółki, że już jest.
— Léa, tu jesteście— usłyszałam za sobą głos Mii, która już przyszła wraz z moim bratem i Łukiem, który stał obok swojej partnerki. Przez Toni atmosfera między nami była dosyć napięta. Żadne z nas nie umiało się rozluźnić w jej towarzystwie. Luke to zauważył, więc by ułatwić nam sytuację wziął ją pod rękę i prowadził w stronę napojów a potem na parkiet. Było mi go szkoda i nawet zniosłabym obecność jego byłej ale wiedziałam, że inni by na tym ucierpieli. Luke spojrzał na mnie smutno a ja posłałam mu blady uśmiech. Czułam jakby ten kontakt wzrokowy trwał całą wieczność. Poczułam lekkie szturchnięcie w ramie i odwróciłam wzrok i spojrzałam na Mię, która to zrobiła, a ta tylko kiwnęła głową w stronę Liama, który cały czas mnie obserwował. Wiedziałam, że przyszłam tu z Liamem, ale coś mnie ciągnęło do jego młodszego brata.
— Léa, zróbmy sobie zdjęcie— powiedziała Mia i zaczęła mnie ciągnąć w stronę budki fotograficznej— Czy ty jesteś ślepa czy głupia? — zapytała, gdy już byłyśmy w środku— Przyszłaś tu z Liamem, a robisz słodkie oczka do Luka— powiedziała i zapozowała do zdjęcia.
— Nie robię żadnych słodkich oczu, szkoda mi go, że przez tą jędze nie będziemy się razem bawić. To tyle— wytłumaczyłam pomijając fakt, że tak naprawdę wolałabym być tu z Lukiem.
Impreza mijała i mijała, a ja bawiłam się dosyć średnio. Liam cały czas próbował mnie zagadywać i ciągnąć na parkiet a ja wymyślałam coraz to nowsze wymówki.
— Léa, mam tego dość. Myślisz, że jestem ślepy czy co? Po co mnie zaprosiłaś, skoro nie chcesz tu być ze mną tylko z nim? Rozumiem, że nie chcesz mnie ranić ale nie rób mi nadziei, że też to czujesz, gdy tak nie jest — powiedział, gdy po raz kolejny próbował wziąć mnie do tańca. Alex i Mia już się zmyli, a Luke i Toni, siedzieli gdzieś po drugiej stronie Sali.
— To nie tak Luke— przerwałam, gdy zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałam.
— No właśnie— powiedział jeszcze bardziej przygnębionym głosem— Ja już nie będę wam przeszkadzać, baw się dobrze i w razie co to pisz— posłał mi wymuszony uśmiech i odwrócił się na pięcie w stronę wyjścia. Odprowadzałam go wzrokiem do momentu aż przeszedł przez drzwi prowadzące na parking. Usiadłam na krześle i napisałam się soku leżącego na stoliku. Wszyscy dookoła się bawili, tylko ja zostałam sama jak ten dziwak.
— Ojoj, przyjaciele sobie poszli? — zapytała wrednym tonem Toni, która podeszła do mojego stolika.
— A ciebie Luke zostawił? — spróbowałem się odgryźć, jednak nie trafienie.
— Luke poprosił, żebym przyniosła coś do picia, bo zrobiło mu się gorąco— powiedziała dumna z siebie— I chcę cię szmato uprzedzić, że wszystko idzie zgodnie z planem więc wracamy do siebie z Lukiem. Wiem odjeb się od niego bo pożałujesz tego mała szmato— powiedziała siląc się na groźny ton, przez który wybuchłam śmiechem.
— Nigdy nie powiedziałem, że do ciebie wrócę— powiedział Luke stojący za plecami Toni— I nie mów tak do niej, bo ty pożałujesz— podszedł jeszcze bliżej i stanął obok mnie. Brunetka nie wiedząc co odpowiedzieć po prostu fuknęła i odeszła— Czemu sama siedzisz?— zapytał rozglądając się po Sali w poszukiwaniu przyjaciół.
— Mia i Alex już sobie poszli bo chcieli jeszcze pobyć sami, wiesz pierwsza randka. A Liam— nie wiedziałam co miałam powiedzieć— Zrozumiał, że nie chciałam tu być z nim więc poszedł zostawiając mnie samą na pastwę losu— wytłumaczyłam patrząc mu głęboko w oczy.
— To z kim chciałaś tu być jak nie z nim? Myślałem, że ty go zaprosiłaś na ten bal a nie on ciebie— powiedział nie rozumiejąc.
— Z tobą— powiedziałam prosto z mostu, nie mogłam tego ukrywać i go okłamywać. Bałam się jego reakcji, która okazała się zupełnie inna niż się tego spodziewałam. Na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech, a w jego oczach latały iskierki szczęścia— No odpowiedz coś bo zwariuje— powiedziałam dalej zestresowana i uderzyłam go lekko w brzuch. On zamiast mi cokolwiek odpowiedzieć przyciągnął mnie i złączył nasze usta w długim pocałunku, jednak był on inni niż ten z Liamem. Podobał mi się. Czułam, jakby w moim brzuchu latało stado motyli, a serce miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Czułam się idealnie. Luke po kilku chwilach odsunął się ode mnie dokładnie obserwując moją reakcję. Bałam się, że ten pocałunek zepsuje naszą przyjaźń i to co jest między nami.
— Ja też chciałem tu być z tobą księżniczko— uśmiechał się dalej trzymając dłoń na moim policzku, który delikatnie gładził kciukiem— A teraz proszę panią do tańca— wystawił w moją stronę dłoń którą przyjęłam.
Tańczyliśmy cały wieczór ciesząc się swoją obecnością. Bardzo się cieszyłam z tego wieczoru i z tego, że w końcu byłam tu z nim. Nie mogłam sobie tego lepiej wyobrazić pierwszej imprezy w tej szkole.




Broken Promise |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz