ROZDZIAŁ 2 - Kobieta, która cię kocha

117 24 8
                                    


Następnego ranka po tym, jak Hound kupił pościel, jego budzik zadzwonił.

A on nie wcisnął drzemki.

Wyłączył go, wytoczył się z łóżka, poszedł do łazienki, odlał się, umył ręce, umył zęby, ochlapał twarz i pachy wodą, po czym wrócił do sypialni, żeby założyć dżinsy, koszulkę, skarpetki i buty.

Wyszedł, wziął klucze, otworzył drzwi, przeszedł przez nie i przeszedł korytarzem do drzwi obok swoich.

Nie zawahał się, kiedy włożył trzy różne klucze do trzech różnych zamków, otworzył je i wszedł.

Nie zawahał się też, kiedy przechodził przez zagracony pokój, który był o wiele czystszy od jego pokoju, bo płacił sprzątaczce, by raz w tygodniu przychodziła do tego mieszkania, odkurzała, myła, sprzątała łazienki, zmieniała pościel, a także zabierała i przynosiła pranie.

Hound nie wahał się ani chwili w drodze do swojej porannej lokalizacji, do której podróżował każdego dnia, ale zatrzymał się przy uchylonych drzwiach. Drzwiach do sypialni, które były w ścianie dzielącej ją z salonem.

Zapukał w framugę.

- Wstałaś? - zawołał.

Otrzymał zwykłą odpowiedź - Tak, kochanie.

Hound otworzył drzwi i nie wahał się wejść, patrząc na kobietę w łóżku.

- Yo - przywitał się, uśmiechając się do niej.

Odwzajemniła uśmiech.

Zatrzymał się przy jej łóżku.

- Co robimy dziś rano? - zapytał.

- Prysznic, motek. Okej?

Skinął głową. Sięgnął na bok, żeby złapać jej chodzik, ustawił go tak, jak tego potrzebowała, a następnie przesunął się tak, jak musiał, ściągając kołdrę i ostrożnie chwytając wątłe, szczupłe ciało babci w koszuli nocnej.

Z czasem przeszli przez kolejne ruchy, aż miała na sobie kapcie i dłonie mocno zaciśnięte na chodziku.

Odwrócił się od niej i pozwolił jej iść w stronę łazienki, podczas gdy on sam do niej wszedł.

Sprawdził kąt nachylenia słuchawki prysznicowej, siedzisko w wannie, nie żeby kiedykolwiek zmieniły pozycję, skoro on i jej sprzątaczka byli jedynymi osobami, które ich dotykały, ale musiało być tak, jak być musiało, więc Hound nigdy nie omieszkał tego sprawdzić.

Sprawdził także ręczniki i przeniósł jej gówno z miejsca, w którym było, by nie przeszkadzało, do miejsca, gdzie będzie musiała je chwycić, gdy nadejdzie czas.

Weszła za nim, a on pomógł jej zająć pozycję. Z praktyką potrafił odwrócić wzrok nawet wtedy, gdy podciągał jej koszulkę nocną i ściągał jej babcine majtasy, które nalegała, by zakładać jej na pieluchę dla dorosłych, którą nosiła.

- Dobrze? – wymamrotał, kiedy miał ją taką, jaką potrzebował mieć.

- Dziękuję, kochanie – szepnęła.

Chwytając przedramiona tak mocno, jak tylko mogła, co było słabe, wykręcił dłonie, by trzymać ją tak delikatnie, jak tylko mógł i nadal wykonać zadanie, które należało wykonać. Trzymał ją mocno, podczas gdy ona powoli celowała tyłkiem w kibel.

Gdy tylko do tam dotarła, nie patrząc na nią, wyszedł, przymykając za sobą drzwi tak, że były nadal uchylone.

Nigdy nie ścielił swojego łóżka. Nawet gdy zmieniał pościel poprzedniego dnia, rzucał ją, rzucał na to kołdrę i to wszystko.

Dziki jak wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz