Freya:
- witaj....Freya...- usłyszałam niski, męski głos, ale nie wiedziałam do kogo on należy
- kkkim....kkim jesteś - powiedziałam drżącym głosem
- to dość długa historia- odpowiedział tajemniczo po czym wstał i zaczął kierować się w moją stronę, gdy jego postać była cała oświetlona, to miałam wrażenie, że wygląda znajomo. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn o intensywnie zielonych oczach. Nagle uśmiechnął się jakby ciepło i przyjaźnie wystawiając w moją stronę swoją rękę - nie bój sięnje, nie zamierzam Cię skrzywdzić - dodał spokojnie
- Ty jesteś tym mężczyzną, który mnie kupił?- zapytałam go, chociaż chyba i tak znam odpowiedź. Jednak nie mam pojęcia jak on mnie tu znalazł
- tak Freya, to ja - mówiąc to zrobił krok w przód, na co ja odruchowo cofnelam sie. Spojrzałam na niego i postanowiłam, że tak po prostu znaczne uciekać, byleby być jak najdalej od kogoś takiego. - Freya! Zaczekaj! To nie tak!- krzyknął za mną, ale nie chciałam się zatrzymać- stój !jestem Twoim BRATEM!- ale na to stanęłam zdębiała w miejscu ciężko oddychając. Jak to jest moim bratem? Przecież to niemożliwe...to na pewno podstęp. Powoli odwróciłam się w jego stronę patrząc jak jego sylwetka zbliża się do mnie w szybkim tempie. Mierzyłam go od góry do dołu, szukając może podobieństw, a on gdy był przy mnie tak po prostu mnie przytulił. Stałam tak nieruchomo, nie wiedząc nawet jak mam sie zachować - tyle czekałem na ten moment - wyszeptał w moje ucho , co spowodowało że się trochę otrząsnąłam i odepchnęłam od niego
- jak to jestem Twoją siostra, o czym Ty mówisz !- krzyknęłam roztrzęsiona
- pojedź ze mną do mojego domu, a wszystko Ci wyjaśnię... obiecuję- ponownie wystawił w moją stronę dłoń czekając aż ją przyjmę
- wolę tutaj zostać- wyjaśniłam szybko, na co on ciężko westchnął
- to może wróćmy do tej chatki, ogrzejesz się i wszystko Ci wyjaśnię - zaproponował na co przytaknelam głową.
Ruszyłam przodem nie odwracając się za siebie, ale i tak czułam jego obecność tuż przy mnie.Zaraz po przekroczeniu progu ten mężczyzna zaczął rozpalać w kominku drewnem, które wcześniej przygotowałam. Zawsze jak tu jestem to zbierałam opal na zaś. Zgarnelam plecaki do środka wyjmując coś do picia, a następnie wzięłam koc i usiadłam przy kominku, z którego powoli zaczęło rozprzestrzenianiac się przyjemne ciepło.
- Magnus - powiedział siadając koło mnie, dlatego spojrzałam na niego - mam na imię Magnus - dodał z uśmiechem
- Freya...ale to już wiesz - powiedziałam spokojnie wracając wzrokiem na kominek - a zatem Magnus...wybacz ale to co powiedziałeś....to nie ma dla mnie sensu...ile masz w ogóle lat?- zapytałam otwarcie
- 28...i to jest tak samo trudne dla Ciebie jak i dla mnie...bo widzisz , zanim pojawilas się Ty, to jak się dowiedziałem, Twoja mama była z kimś innym - zaczął mówić
- pewnie z Twoim ojcem?- bardziej stwierdziłam jak zapytałam na co on się zaśmiał
- tak, jednak ona postanowiła zataić fakt iż jest w ciąży i odeszła do Twojego ojca. Ponoć po porodzie Twój ojciec kazał oddać mnie mojemu ojcu bo on nie będzie wychowywał bękarta. Byłem wtedy mały i nie wiedziałem za bardzo co się dzieje. Z biegiem lat mój ojciec znalazł siebie kogoś, wspaniała i cudowna kobieta, która traktuje mnie jak własnego syna. Jakiś czas temu powiedział mi, że ma informacje o mojej młodszej siostrze...o Tobie Freya. Ojciec powiedział, że pomoże mi Ciebie znaleźć i jeśli będziesz chciała to możesz z nami żyć, bo już wiedział jak ciężkie miałaś życie przez tych ludzi. Dlatego zacząłem ostro szukać, dowiadywać się od różnych osób i niestety oprócz mnie dowiedziałem się, że komuś jeszcze Cię sprzedali, ale byli tak pijani, że nie pamiętali tego. Musiałem działać, żeby dotrzeć przed tym drugim, raz Cię śledziłem, dlatego widziałem o tym miejscu. Uwierz mi Freya, gdybym wiedział wcześniej o Tobie...już dawno miałabyś spokojne życie!- chwycił moją dłoń , patrząc przy tym w oczy....i naprawdę widziałam w tych oczach szczerość. Czyli...Magnus jest moim bratem...ja mam brata...a nasza matka to zwykła pijaczka i nic nie warta kobieta, skoro i jego oddała kiedyś bez mrugnięcia okiem.
- jjja....jasna dupa - wypuściłam ciężko powietrze
- jest jeszcze coś....- tutaj już patrzył niepewnie na mnie
- jeszcze coś?- zapytałam samą siebie
- widzisz, mój ojciec...on nie jest pierwszym lepszym człowiekiem....nasza rodzina należy do mafii - patrzył nadal w moje oczy szukając w nich pewnie mojej reakcji
- tylko ja mogę mieć tak pojebane życie - skomentowałam chowając swoją twarz w dłoniach, na co poczułam jego ramiona,które mnie obejmują
- nic złego się przy nas Tobie nie stanie, przysięgam Freya , oni naprawdę są cudownymi ludźmi ...jak na mafiozo przystało- powiedział dając mi buziaka w czubek głowy, przez co poczułam takie przyjemne ciepło na sercu. Czy to wszystko dzieje się naprawdę? A może to tylko sen?
- zapewnił syn gangstera - odpowiedziałam lekko śmiejąc się
- zapewnił Twój brat - spojrzał na mnie z taką troską w oczach. I wtedy dotarło do mnie...
- jesteś do niej podobny - mówiąc to przekręciłam głowę na bok
- na szczęście tylko z wyglądu - uśmiechnął się lekko - to jak gotowa na nowe?- zapytał radośnie
- myślę że nie, ale ok prowadź - powiedziałam patrząc jak w jego oczach pojawiają się prawdziwe iskierki radości. I wiecie co Magnus zrobił po chwili? Wziął mnie na barana śmiejąc się przy tym jak dziecko - co Ty wyprawiasz Magnus?!- krzyknęłam również śmiejąc się
- jak to co? Nadrabiamy zaległości w relacji brat - siostra, a starsi bracia noszą swoje urocze ,mniejsze siostry w tej sposób - wyjaśnił kierując się do wyjścia
- do uroczej mi daleko, ale mniejsza to na pewno jestem od Ciebie - oparłam swoją brodę o jego ramię
- zawsze czułem ,że czegoś mi brakowało....to byłaś Ty Freya.- postawił mnie przed wielkim, czarnym autem i otworzył drzwi - powinienem być przy Tobie, bronić Cię, czasem wkurzać, ale być oparciem i tarcza w tym cholernym życiu, wybacz mi ze mnie nie było - powiedział smutnym głosem
- Magnus....- chwyciłam jego twarz w swoje zimne dłonie i zmusilam żeby spojrzał na mnie - to nigdy nie była, nie jest i nie będzie Twoja wina...to ona nas rozdzieliła...to ona zniszczyła moje życie, ale Twoje dzięki temu uratowała...to tylko i wyłącznie jej wina, nie Twoja... nawet przez myśl mi nie przeszło, aby Cię oskarżyć o to że Cię nie było, gdy ja tyle cierpiałam - wyjaśniłam, na co on wtulił się we mnie, chowając mnie przy tym w swoich wielkich ramionach
- już nigdy nie będziesz sama Freya...od dzisiaj masz mnie...swojego brata....Ok wyszło tylko z perspektywy Freyi 🙈🙈🙈ale za toacie drugi rozdział 😁
CZYTASZ
Profesor Capo - Podwójna tożsamość
Roman d'amourOna- studentka ekonomii, wytykana palcami przez rówieśników ze względu na jej rodziców alkoholików. Ciężko pracuje na stypendium oraz utrzymanie małej, ale już własnej kawalerki. On- Za dnia trwardy, surowy i bezkompromisowy Profesor ekonomii, któ...