Wychodzę ostrożnie z siłowni, odnosząc wrażenie, że z każdym krokiem walczę o to, by po prostu się nie przewrócić. Szybkie zerknięcie na kolano pozwala mi zrozumieć, że przegiąłem. Krzywię się pod nosem. Mogłem zacząć delikatnie, ale nie...
Musiałem być upartym McCraeem i od razu pójść na całość.
Zapamiętać: sztanga tak, przysiad ze sztangą na plecach – nie.
Wzdycham i kieruję się powoli do swojego forda, uważając na to, gdzie stawiam stopę. Wypełnia mnie przekonanie, że wystarczy jedna nierówna płytka w chodniku, a polecę na pysk.
W sumie zasłużyłem sobie na taki finał tego dnia.
Mimo obaw udaje mi się dotrzeć do bestii w jednym kawałku. Gramolę się za kierownicę i po raz tysięczny dziękuję sobie w duchu, że coś mnie tknęło przy wyborze wersji tego auta i postawiłem jednak na automat. Z pewnością moja lewa noga jest mi teraz za to wdzięczna.
Zanim odpalę silnik i wrócę do pustego mieszkania (bo ten idiota Micah na bank znowu poleciał podrywać pewną nieszczęsną laskę, najwyraźniej wyjątkowo odporną na jego wdzięki), sięgam do sportowej torby i wygrzebuję z niej telefon.
Tak, planuję po raz tysięczny w tym tygodniu katować się ostatnią wiadomością od Kay.
@buttercup44: Tak naprawdę to chciałam cię przeprosić, ale potem uznałam, że to kretyńskie, bo jak można przeprosić za to, co zrobiłam... wiem, że to tak nie działa. I że mnie pewnie nienawidzisz. Masz dobry powód. I rozumiem. W sumie to nawet nie chciałam, żebyś wiedział o moim powrocie. A jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że prędzej czy później się dowiesz. Nie mogłabym też wrócić gdziekolwiek indziej. To tutaj jest mój dom, a przynajmniej mocno chcę w to wierzyć. Skoro jednak już wiesz, naprawdę byłoby lepiej, żebyś poznał całą prawdę. Zasługujesz na prawdę. Proszę, daj mi szansę, by opowiedzieć moją wersję historii.
Moją wersję historii.
Te trzy słowa dosłownie huczą mi w głowie, odkąd zobaczyłem je po raz pierwszy. Jaka może być jej wersja historii? Zdradziła mnie. Koniec kropka. Jeśli w jakikolwiek sposób spróbuje zwalać winę na mnie, nie... nie zamierzam tego słuchać.
W ogóle nie zamierzam do tego wracać. Nie chcę do niej wracać.
Przymykam oczy i opieram mocno potylicę o zagłówek. W myślach dudni mi od głosów, które szepczą, że cholernie mocno okłamuję samego siebie, ale już od tygodnia staram się ich nie słuchać. Jednocześnie wiem, że Kay w końcu znów stanie na mojej drodze. To miasto nie jest aż tak wielkie, żebyśmy mogli unikać się w nieskończoność, tym bardziej że nasi rodzice mieszkają obok siebie. Może niekoniecznie się lubią, ale to naprawdę niewiele zmienia.
Poza tym moje wciąż zranione serce bije mocniej za każdym razem, kiedy tylko czytam tę wiadomość. Na szczęście jest dumne, więc rozumie, dlaczego postępuję właśnie w taki sposób.
Nagle słyszę dźwięk powiadomienia i podnoszę szybko powieki. Pochylam się też tak gwałtownie, że aż strzyka mi w karku, i klnę pod nosem na własną głupotę, bo przez moment pomyślałem, że to może Kay.
Zamiast niej – i tu muszę się naprawdę postarać, żeby odsunąć od siebie gorzkie rozczarowanie – widzę, że kumple uaktywnili się na messengerowej grupie.
Becky: rusz dupę, kutasie
Call: sam jesteś kutasem, Beckett. Madd, czekamy na chacie.
Micah aka Rhysand: nie słuchaj ich, nie wracaj, to papka
Becky: kurwa, Rhys, studiujesz literaturę
CZYTASZ
Hurtless
RomansaPrzyjaźnili się od najmłodszych lat. Wszystkie problemy i troski wyrzucali wysoko w górę na huśtawce tuż nad rzeką. Nie wyobrażali sobie, żeby cokolwiek miało się zmienić. Obiecali sobie, że będą dla siebie już na zawsze. Jedna noc zmienia wszystko...