Rozdział 13

17 2 9
                                    

Per Stay

- Zizzy!- wykrzyknął Pony.- Ona nie może..- słone i przezroczyste łzy spłynęły po jego policzkach.

- i nie zginie- warkneła Stay, wybijając się i rozkładając biało-czarne skrzydła . Wszystkich żołnierzy którzy zaatakowali Zizzy przecięła pod żebrami i zepchnęła z niej stając nad poranioną. Przyszykowała się na ataki ze strony zarażonych, gdy usłyszała krzyk Kathrine. Gwałtownie odwróciła głowę w stronę muru gdzie się oni znajdowali. Torcher.. oczy dziewczyny były pełne wściekłości i ognia walki. Na swoim ramieniu poczuła dłoń zebry. Mimo zadanych jej ran stała pewna siebie i zdeterminowana do dalszych działań.

- Poradzimy sobie. Idź im pomóc oni potrzebują ciebie bardziej- przyznała ale mimo jej pewności było słychać niepokój co do własnych słów.

- Jasne, wrócę nie bawem.- obiecała i rozłożyła skrzydła poczym poleciała szybko na mur. Będąc na nim dostrzegła jak pożar zaczyna się rozprzestrzeniać. Poniżej schodów ujrzała Torchera wraz ze Hawk'iem. Nie chciała ratować szatyna, pragnęła tylko stanięcia do walki z dowódcą wojskowym. 'podbiegła' do nich i przyłożyła ostrze swej katany do szyi świni. Zbliżyła się do jego ucha.- gotowy na własny koniec?- zaśmiała się szyderczo po czym zepchnęła go z szatyna.- Zwiewaj i racz otworzyć wreszcie laboratorium - powiedzieła wściekły widząc brak nadziei malujący się na twarzy bruneta. Nie zwracając po chwili na nim uwagi stanęła gotowa do obrany jak i ataku.- Zawsze pragnęłam z tobą zawalczyć solo - przyznała i uznała że zaatakuje go pierwsza.

Świnia mimo iż posiadał tylko swój karabin zrobił unik pod jej atakiem i wymierzył cios w jej kark lecz poszło to na marne gdyż ona to wybroniła. Siłowali się przez chwilę aż do momentu w którym Torcher okazał się silniejszy i po złożeniu ostrza katany zadał jej kopniaka w twarz. Z jej nosa polał się strumyk krwi. Wściekła spojrzała niego. Technika Mroku, forma trzecia, nocna mgła. Wokół nich pojawiła się gęsta mgła. Dla dowódcy wojska była przeszkodą lecz nie dla Stay, wykorzystała to i zaatakowała go z innej strony znienacka. Technika Mroku, forma druga! Blask księżyca. Wokół jej ostrza katany pojawił się jasny blask który był zdolny oślepić przeciwnika. Zaatakowała świnie lecz ku jej nieszczęściu miał on maskę która ułatwiła mu obronę. Odparł on jej atak bez problemu. Stay upadła i uderzyła głową o metalowy słup ogrodzenia. Syknęła wściekła z bólu i chwyciła się za tył głowy. Chciała wstać lecz została pociągnięta za nadgarstek i wepchnięta do ognia. Cholera! Toż to jest gorące! Krzyknęła w myślach. Rozłożyła płonące skrzydła i odskoczyła do przodu. Czuła jak cała płonie. I co robić!?

- Płoń, Stay.- zasmiał się Torcher i odszedł zostawiając ją. Dziewczyna nie potrafiła się ruszyć więc ino klęczała podpierając się dlońmi i wpatrując w beton.

Per Hawk'a

Gdy wraz z Kathrine szatyn zdobył gaśnice dziewczyna wskazała na plonącą elfice pozostawioną przez czarną świnie. Kątem oka dostrzegł Georgia który zaczął gasić dziewczynę przerażony.

- Dawaj tą gaśnice!- krzyknęła na bruneta blondynka która wyrwała gaśnice z jego dłoni. Hawk dostrzegł jak szybko jego partnerka wbiegła po schodach i zaczęła gasić Stay. Nagle Hawk usłyszał zgrzyt walącego się metalu i ujrzał słup lecący na niego. Sparalizował go ten widok przez co nie potrafił się ruszyć.

Per Stay

Gdy George i Kate ugasili ją zdała ochrzan najmłodszemu.

- Pogieło cię przychodząc tutaj!? Nie widzisz że każdy walczy o życie - warkneła na niego w obawie że może coś mu się stać. Spojrzała na Kate gdzie kontem oka dostrzegła jak sparaliżowany brunet stoi a Pony i Zizzy są na skraju życia i śmierci.- Kathrine zaopiekuj się Georgiem oraz Hawk'iem.- mrukneła. Rozłożyła swoje poranione skrzydła i poleciała pierwsze w stronę Hawk'a i wzieła go na księżniczkę gdy słup spadł. Odstawiła go i ruszyła na pomoc koniastym. Uchroniła na początku Pony'ego przed atakiem kilku żołnierzy. Ile jeszcze to ma trwać? Nie widać ich końca! Zdała sobie sprawę stojąc w środku kręgu żołnierzy wraz z Pony i Zizzy. Jest ich za wiele.. uswiadomiła sobie. Nagle przez jej ciało przeszło uczucie które nie pamięta kiedy ostatni raz czuła. Jej wyraz twarzy pokazywał bezsilność.
Pony stanął obok nie i zbliżył się do jej ucha szepcząc.

- Okaż teraz swoją lojalność wobec nas a z wielką chęcią zaakceptuje cię tutaj.- mruknął. Spojrzała na niego. Wpatrywali się sobie głęboko w oczy.- komu jesteś lojalna. Willow czy nam?- spytał cicho aby Zizzy nie słyszała. Zdezorientowana i nie pewna Stay spojrzała na swoje dłonie po czym uświadomiła sobie gdzie czuła się lepiej. Zacisneła pięści i ruszyła w wir walki. Uzyła każdej z technik pokolei. Zadyszana przystanęła. Ujrzała martwe ciała leżące wszędzie. Nie byli to wszyscy lecz bynajmniej większa połowa. Spojrzała chłodnym wzrokiem w stronę zebry. Także była zadyszana ale i nie świadoma wroga za sobą. Skoczyła i staneła w jej obronie w tym samym momencie gdy Pony wykrzyknął imię Zizzy. Stay poczyła jak jej prawe oko zalewa krew a miecz zostaje wbity w jej brzuch przebijając jej kilka organów. Nawet mimo bólu ścięła głowę żołnierzowi. Uśmiechnęła się i odwróciła głowę w stronę zebry. Jej fioletowe oczy były przepełnione poczuciem winy.

-Nic mi nie jest to tylko drobna rana- mrukneła Stay.

-Stay!- krzykneła Zizzy. Ktoś w tym momencie strzelił w głowę dziewczynie.

- Lecz to nie jest już drobna rana- powiedział Torcher. Były to ostatnie co elfica usłyszała. Opadała bezwładnie na trawę. Nie mogę.. nie mogę! Zacisnęła żeby oraz pięści. Mimo iż nic nie słyszała wstała na ostatnich siłach i zaatakowała dowódcę gdy ten odchodził. Wbiła mu katanę w plecy na ukos przebijając mu płuco.

- Jak mam zginąć to z tobą- mrukneła i wraz z nim opadła na ścieżkę betonową.

Per Hawk'a

Gdy udało im się otworzyć metalowe drzwi do laboratorium spojrzeli porozumiewawczo z Pony i ruszyli w trójkę do środka mając nadzieję że spotkają Pana P. Idąc po metalowej platformie napotkali profesora.

- Po co za mnie szukacie?- mruknął stojąc do nich tyłem.- Lepiej zamykajcie smarkacze stąd. Narażenie siebie - odwrocił w ich stronę lekko głowę.

- Zamierzamy począć na tobie zemstę!- krzyknął Georgie.- jak będzie trzeba to wszyscy z tobą zawalczymy.

Profesor zasmiał się słysząc słowa młodego. Po czym spoważniał i znów odwrócił głowę tam gdzie miał ją poprzednio. Przez dłuższą chwilę wszyscy stali w ciszy. Nagle odwrócił się i spojrzał na nich z wyższością.

- Nie będzie to walka- oznajmił i rozłożył ręce i dumny. Gdy szatyn mu się przyglądnął ujrzał że jest on w połowie robotem. Wystawił on do nich jedną dłoń patrząc zaraz z pogardą.- Rozpoczęliście wojnę Przychodząc tu. Wielu zgineło przez was i wasze samolubstwo.- odwrócił się na pięcie i odszedł w głąb laboratorium.

Trójka patrzyła na niego z niedowierzaniem i oburzeniem. My samolubni!? Oburzył się szatyn.

- Chodźcie.- powiedział Hawk stając przed Kate i Georgiem. Na początku dwójka spojrzała po sobie po czym ruszyli za brunetem. Masz Panie racje, wojna się rozpętała.

PIGGY- Infekcja Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz