jedenasty

341 24 3
                                    

Od dwóch godzin siedziałam na trybunach, uzupełniając wszystkie papierki, które zostawił mi tata. W między czasie zdążyłam dostać od Stylesa 3 razy piłką w głowę, co nie pozwalało mi się skupić na robocie, przez co praca zajmowała dwa razy więcej czasu niż powinna. Po chwili poczułam jak piłka po raz kolejny zderza się z moją głową. Unosząc wzrok z nad dokumentów ujrzałam wyszczerzonego Harrego. Tym razem nie wytrzymując wrzasnęłam:

-Styles! Do cholery jasnej, mógłbyś z łaski swojej nie mylić bramki z moją głową ?

-Wybacz kochanie, po prostu siedzisz w złym miejscu. - odkrzyknął puszczając mi oczko.

Nie chcąc wszczynać kolejnej kłótni z lokowatym, wzięłam swoje rzeczy i się przesiadłam. Ponownie zanurzająć się w świat literek, cyferek i innych pierdół. Niespełna pięć minut później poczułam czyjąś obecność obok mnie. Oczywiście był to nikt inny jak sam pan Styles.

-Czego ? - warknęłam.

-Lucille kwiatuszku, jedziesz ze mną na zawody ? -zapytał szczerząc się jak głupi.

-Jakie znowu zawody?

-W wyciąganiu mojego chuja z wody. - wydusił pomiędzy salwami śmiechu.

-Ty chory pojebie. - powiedziałam, chociaż przyznam, że trochę mnie to rozbawiło. Styles nie widząc mojego większego zainteresowania, wrócił na boisko, a ja z powrotem zagłębiłam się w dokumentach. Chwilę później usłyszałam krzyk Harrego:

-Lucille słońce, zobacz, kto jest w tej drużynie mistrzem!!! - Podniosłam głowę patrząc na zielonookiego, który rozpędził się od połowy boiska chcąc wykonać rzut wolny, jednak w momencie kiedy chciał kopnąć piłkę poślizgnął się i runął na ziemię jak długi uderzająć głową o murawę, a jego noga wygięła się pod dziwnym kątem. Z przerażeniem obserwowałam to co dzieje sie na boisku. Nawet nie wiem, w którym momencie znalazłam się między chłopakami klękając przed nieprzytomnym chłopakiem.

-O mój boże, Harry, obudź się proszę. -szepnęłam opuszkami palców dotykająć jego policzka. -Harry. -powiedziałam głośniej jednak chłopak nie reagował.

Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona podnosząc do góry. Zobaczyłam przed sobą mojego tatę, a w koło Stylesa zebrało się kilku ratowników medycznych.

-Nie przejmuj się mała, nic mu nie będzie. Po prostu uderzył za mocno głową. -powiedział tata próbując mnie uspokoić, jednak to co usłyszałam chwilę później wywołało u mnie jeszcze większe przerażenie.

-Chłopak, ma otwarte złamanie nogi. Musimy natychmiast przewieźć go do szpitala. -powiedział jeden z ratowników. 

*****

Heeeej, jestem Liv i na prośbę xswaggymixer napisałam dla was rozdział 11. Mam nadzieję, że wam się spodoba i na stracie nie znienawidzicie mnie za to co zrobiłam Hazzie. 

Enjoy xX

sport || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz