„jak myślisz, wracają z wieczoru panieńskiego czy typiary?", spytałam luke'a, kiedy obserwowaliśmy ludzi przez okno.
siedzieliśmy na stolikach i piliśmy kolejne piwo po prostu obgadując ludzi na ulicy.
„typiary, popatrz jak są ubrane"
„no co ty, takie kozaczki są modne", stwierdziłam.
„i co z tego? patrz na te spódniczki. i to jak wsiadają do tej taksówki"
„a mi się wydaje, że po prostu dobrze się bawiły"
„nah"
wywróciłam oczami, a chłopak szturchnął mnie ramieniem i upijając łyk, wskazał na jakiegoś kolesia, który pojawiał się i znikał w zależności od tego czy był akurat pod latarnią.
„jakiś frajer", powiedziałam. „obstawiam, że jest w jakimś gangu"
„chciałabyś", parsknął. „to mój sąsiad. dziewczyna go rzuciła jakieś dwa dni temu i się zbuntował przeciw światu. mój kumpel twierdzi, że zmienił się w wampira, bo wychodzi tylko wieczorami"
„twój kumpel jest powalony"
„wiem to, każdy to wie", spojrzał na zegar nad barem. „druga zero dwa"
„o, ktoś o tobie myśli", powiedziałam. „prawdopodobnie jest to twoja matka, która zastanawia się, gdzie jest jej dzieciak"
„nie mieszkam z mamą"
„o, masz własne mieszkanie?"
„dzielę je z kumplami"
„iloma?"
chłopak pokazał mi trzy palce, a ja uniosłam brwi.
„wszyscy studiujecie?"
w odpowiedzi dostałam kiwanie głową.
„fajnie, kiedy ja chciałam się wyprowadzić, mama nie dawała mi spokoju, więc z tego zrezygnowałam"
„nie rezygnuj z marzeń"
„cóż, chciałam przeprowadzić się do paryża..."
nie podoba wam się? chciałabym wiedzieć, że ktoś to czyta