Rozdział 3

29 1 0
                                    

Na zdjęciach od lewej: Nancy i Hay

Dom Nancy

Gdy Nancy wróciła do swojego "domu" czyli przyczepy stojącej na wykupionym kiedyś przez babcię dziewczyny kawałku ziemi, przywitały ją jak zwykle odór taniego piwa i wiecznie pijana matka. Matka Nancy była ubrana jak zwykle w stary, poplamiony szlafrok a na nogach miała tak samo brzydkie i zniszczone kapcie. W prawej ręce trzymała pustą butelkę po piwie. Kobieta złapała ją za rękaw skórzanej kurtki i krzykneła:

-Gdzie ty się szlajasz po nocy?
-Byłam z córkami sąsiadów na nocowaniu i ognisku...
-Kłamiesz, ty mała gówniaro! Myślisz, że jestem taka głupia?! Pewnie szlajałaś się z jakimiś chłopakami po mieś...
-Zamknij się! Nie masz prawa tak o mnie mówić !!!

W tamtej chwili stały się dwie dziwne rzeczy. Po pierwsze z nosa Nancy zaczęła płynąć obficie krew. A po drugie działający w tamtej chwili toster...wybuchł. Obie kobiety odskoczyły od płonącego przedmiotu, po czym Nancy chwyciła leżącą na podłodze butelkę z wodą mineralną i polała nią toster, a następnie uciekła do swojego pokoju.

Leżąc na łużku zastanawiała się dlaczego nie mogła urodzić się w rodzinie Raven. Mogła by sobie kupować wszystko co by chciała, mieć samochód i ... prawdziwą rodzinę. To wszystko był totalnie nie fair!!!

Wtem nagle pękła żarówka wiszącą nad jej łużkiem a z jej nosa znów zaczęła lać się krew.

-Co do cholery...-Powiedziała zdziwiona Nancy. I wtedy spojrzał w lustro. Jej duże brązowe oczy były teraz bursztynowe z domieszką czerwieni. Ze zdziwienia aż musiała słapać się toaletki, bo nogi się pod nią załamały.

***

Dom Hay

Hay wróciła do domu. Była lekko szacowana ale liczyła, że ciotka z wójem niczego nie załuwarzą. Nie myliła się. Ciocia Fan smażyła naleśniki podśpiewójąc do piosenki Beyoncé "Halo". Pani Fan była elegancką kobietą po czterdziestce, prowadzącą dobrze prosperujące chińskie restauracje z jedzeniem na wynos. Po śmierci swojej siostry i szwagra przygarnęła Hay i starała się być dobrą matką dla swojej siostrzenicy, co na ogół dobrze jej wychodziło.

-Dobry ciociu!-Powiedziała Hay całując kobietę w policzek i mając nadzieję, że ciocia nie wyczuje alkoholu.
-Dzień dobry Hay. Jak było?
-Fajnie! Dziewczyną smakowały te czekoladowe babeczki. Zostały mi w sumie tylko dwie...
-Upiekę ci nowe skarbie. A teraz siadaj przy stole i jedz naleśniki. Musisz być głodna, a śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
-Już jem szefie! A co tam u Prezydenta? Jadł już?
-Przecież mnie znasz! A poza tym Prezydent niedługo pęknie! Waży już siedem kilo! O wilku mowa!

Do kuchni wszedł gruby biały pers i udał się w stronę Hay. Z trudem wyskoczył na krzesło stojące obok krzesła dziewczyny aby potem ociężale przeskoczyć na jej kolana. Hay zaczęła bawić się mięciuśkimi uszami zwierzęcia.

-Jak się miewa pan Prezydent?-spytała Hay kota.
-Dobrze, o ile przestaniesz gnieść mi moje uszy...

Hay ze strachu zepchnęła z kolan zaskoczonego Prezydenta. Dziewczyna spytała cioci:

-Ciociu słyszałaś?
-Co takiego Hay?

Sekretne życie ptakówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz