Rozdział 8

23 1 0
                                    

Na zdjęciu pokój Hay.

Hay siedziała skulona na łużku owinięta w koc i uważnie obserwowała Prezydenta. Kot na początku odwzajemniała jej badawcze spojrzenie ale po chwili znudził się i zaczął się myć. Hay zapytała po chwili:

-Jesteś kosmitą?
-A kim jest kosmita?

Dziewczyna jeszcze bardziej się skuliła pod kocem którym była okryta ale już po chwili się opanowała i zaczęła wywiad.

-Od kiedy mówisz?
-Od zawsze.
-Ale jakoś nigdy cię nie słyszałam. A teraz tak.
-Ja też cię nie rozumiałem. A bo ja wiem dlaczego tak się stało i mnie słyszysz. Jest o wiele ważniejsza sprawa.
-Jaka?
-Jestem głodny.
-Już dostałeś.
-Ale to było dawno temu a ja jestem ciężko pracującym kocórem.
-Nie powiedziałabym, że ciężko pracującym...

Dziewczyna zeszła do kuchni i udała się do lodówki. Otworzyła ją i wyciągnęła specjalną szynkę dla pana Prezydenta. Podeszła z nią do stołu i zaczęła ją kroić w kosteczkę tak jak jej kocór lubił.

Pomyślała:
"W tamtej jaskini był może jakiś gaz chalocynugenny."
Ale prawdę mówiąc, sama w to nie wierzyła.

Nagle poczuła tempy ból.

-Cholera!-Powiedziała widząc, że skaleczyła się w palec.
Podeszła do zlewu i odkręciła zimną wodę, po czym włożyła krwawiący palec pod jej strumień. Gdy go wyjeła wręcz zachłystneła się z przerażenia. Na jej palcu nie było nawet śladu po skaleczeniu. Zastanawiała się czy to był sen i wtedy zobaczyła, że na stole i nożu nadal była krew.

-O matko. O matko. O matko.
O matko.

Do kuchni wszedł Prezydent.

-Gdzie jedzenie?

Gdy dziewczyna mu nie odpowiedziała i tylko nadal powtarzała "O matko" podszedł do nieji zaczął docierać się o jej nogi.

-Nie wyzywaj matki na daremno.

Wtedy zdziwiona dziewczyna spojrzała na niego i szybko sprzątmeła krew, a następnie włożyła do zielonej miski stojącej na podłodze pokrojoną szynkę. Gdy już to zrobiła, wróciła do swojego pokoju i chwyciła komórkę. Jej telefon miał czerwoną obudowę i był extra płaski. Napisała do przyjaciółek żeby się spotkać. Musiała im to opowiedzieć. Swoje przybycie potwierdziły wszystkie dziewczyny oprucz Vanessy.

"Pewnie znów jest uziemiona."
-Pomyślała Hay.

Postanowiła się przejść i uporządkować myśli. Ubrała czerwone CONVERSY i wyszła na dwór. Spacerowała i nagle zobaczyła dwa duże psy. Jeden z nich był owczarkiem niemieckim a drugi również duży, brązowo-białym mieszańcem. Dziewczyna zaczęła powoli się cofać. Niestety psy zauwarzyły ją i ruszyły w jej stronę.

-Co robisz na naszym terytorium?
-Wybaczcie, nie wiedziałam że to wasze terytorium. Już odchodzę.
-Ty nas rozumiesz?
-Tak...
-No dobra. Możesz odejść ale następnym razem się nie zbliżaj!

Hay zaczęła biec w stronę swojego domu gdy nagle się zatrzymała i pomyślała zszokowana:

"Właśnie rozmawiałam z dwoma krwiożerczymi, wielkimi psami."

I zaczeła się historycznie śmiać.

Rozdział nie najlepszy, ale mam nadzieję, że się podoba.

Sekretne życie ptakówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz