W ten sobotni poranek obudziły mnie krzyki mojej mamy. Ubrana w ciemno zieloną koszulkę z szarą czaszką oraz krótkimi, czarnymi spodenkami zeszłam na dół. Oparta głową o ścianę i rękoma założonymi na piersi, postanowiłam przyjrzeć się tej całej, zabawnej sytuacji. Moja mama właśnie biegała w tę i we tą ciesząc się i piszcząc. Zauważyłam, że trzymała jakąś kartkę w ręce.
- Mamo, co się stało?- zapytałam z trudem powstrzymując śmiech
- Dostałam pracę! Kochanie, wreszcie będzie nam starczyć na życie- mówiła ze łzami w oczach, podbiegłam i przytuliłam ją
- Przecież wiesz, że tak też jest dobrze. Nie obwiniam cię za nic. Mi wystarcza to co jest. Jeśli nie czujesz się na siłach, to ja mogę iść do pracy- uśmiechnęłam się do niej
- Nie, Selena. to ja tu jestem mamą. Dość już wycierpiałaś, gdy ja przechodziłam depresję
- Dobrze, to gdzie będziesz pracować?- byłam bardzo ciekawa
- W hotelu, na recepcji. Praca bardzo dobrze płatna, więc starczy nam na wszystkie wydatki i nawet będziemy mogły sobie pozwolić raz na jakiś czas na małe co nieco
- To świetnie, jestem z ciebie dumna. Mogłabyś kiedyś zacząć sprzedawać swoje obrazy. Są naprawdę niezłe- pochwaliłam ją
- O tym też kiedyś pomyślimy- uśmiechnęła się- idź już się ubrać, jest po 12. Za 10 minut obiad
- Dobrze- dałam jej buziaka i pobiegłam na górę.
To prawda. Miałam cały dom na głowie podczas gdy moja mama przechodziła depresję, ponieważ odszedł od nas mój „ojciec". Szczerze go nienawidzę. Odszedł do swojej sztucznej, młodszej o 20 lat, tlenionej blondynki. Nawet nie próbował się ze mną kontaktować. Mam wyjebane na tego człowieka tak samo jak on na mnie. Moja mama w końcu zdała sobie sprawę, że nie można ciągle żyć przeszłością i wzięła się w garść. Poszła do psychologa. Po roku leczenia stała się najlepszą mamą na świecie. Nie pije już w ogóle. Od 6 miesięcy szukała pracy, aż w końcu ją znalazła. Moja mama to niska, brunetka o brązowych oczach. Jestem do niej bardzo podobna. Mamy podobny charakter, więc często się kłócimy ale nie na długo.
Będąc już w swoim pokoju, podeszłam do mojej szafy. Nigdy nie przywiązuję szczególnej uwagi do swojego wyglądu, a już tym bardziej w sobotę. Ubrałam biały t-shirt, na czarny sweter, białe dresy oraz czarne trampki. Moje długie, czarne, pofalowane włosy pozostawiłam rozpuszczone. Nie lubię się malować, więc nie traciłam na to czasu. Chwila.. mmm. Czuję naleśniki. Szybko zbiegłam na dół i udałam się do kuchni. Uwielbiam naleśniki. To moja i mamy tradycja, której nigdy nikt nie zabierze.
- Smacznego, Selena- rodzicielka postawiła mi pełny talerz naleśników pod nosem i słoik nu telli. Jak ona mnie zna
- Dziękuję- uśmiechnęłam się
- Swoją drogą chciałam się zapytać co dzisiaj robisz- o nie. Znam tę minę.
a) Mam się zająć trójką dzieci jej przyjaciółki, których szczerze nie znoszę. Lubię dzieci, ale to są jakieś rozpieszczone bachory.
b) Przyprowadzi 3 już fagasa do domu i będzie mi wciskać jak za każdym razem, że to ten jedyny.
c) Oba powyższe punkty
- Nocuję u Caroline. Musimy zrobić projekt na biologię- oby mi uwierzyła. Patrzy się na mnie, spokojnie Sel. Zachowaj spokój.
- No dobrze. W końcu szkoła na pierwszym miejscu - jest!- mogłabyś mi skoczyć do sklepu po zakupy?- spytała podając mi listę zakupów
- Pewnie, za godzinę będę- dałam jej buziaka, wzięłam deskorolkę i wyszłam z domu.
Pod drzwiami już czekali na mnie Louis, Zayn i Caroline. Są bardzo zabawni. Przyjaźnimy się od przedszkola. Wszyscy mieszkamy w Nowym Yorku. Znam już ich na tyle, że wiem, że nigdy mnie nie zdradzą. Louis ma niebieskie oczy i blond włosy. Jest umięśniony. Zayn to wysoki, dobrze zbudowany brunet o niebieskich oczach z kolczykiem w wardze. Caroline to niska, jednak wyższa ode mnie szatynka z zielonymi oczami. Nie jest jedną z tych fałszywych szmat. Śmiejemy się z nich. Nienawidzę fałszywych ludzi. Wszyscy kochamy deskę i czuję się przy nich swobodnie. Robimy co chcemy i nie obchodzi nas zdanie innych. A no tak jeszcze ja.. Mam na imię Selena Gomez, mam 18 lat. Jestem niską brunetką o brązowych oczach. Ludzie różnie o mnie mówią. Niektórzy mają mnie za uroczą dziewczynę, a inni boją się do mnie podchodzić. No ale sorry.. szacunek za szacunek.
-Hej- przywitałam się
- Cześć- krzyknęli chórem i mnie przytulili. Dość już.. zaraz mnie uduszą. No w sumie to Louis, bo tylko on ma w sobie coś w rodzaju misia.
- Jedźcie do parku, dojadę później. Muszę zrobić zakupy- pokazałam smutną minkę i pojechałam w przeciwnym kierunku.
____________________________________________________________________________________
No i mamy prolog;) 1 rozdział niebawem

CZYTASZ
Enemy Agent [J.B & S.G] fanfiction
FanfictionOsiemnastoletnia Selena Gomez, mieszka ze swoją mamą w Nowym Yorku. Charakteryzuje ją trudny charakterek. Jej wróg to 19-letni Justin Bieber 'bipolarny dupek' , na którego niechcący wpadła. To była nienawiść od pierwszego wejrzenia. Co się stanie...