Rozdział 3.

182 12 1
                                    

-Musisz to zrobić Selena. Dla mnie, dla siebie.. dla nas. Obiecuję, że będę przy tobie zawsze

-Mamo, proszę nie zostawiaj mnie! Potrzebuję cię!- krzyczałam z rozpaczy

-Do zobaczenia, kochanie- powiedziała z uśmiechem jednak po jej policzku spłynęła pojedyncza łza

Drrrrrrr

-Nie!- poderwałam się z łóżka do pozycji siedzącej. Po chwili wyłączając budzik powoli rozumiejąc, że to był zwykły koszmar.

Całą twarz miałam mokrą. Nawet nie wiedziałam, że aż tak bardzo płakałam. 

To było okropne. Ja.. ja nie dam rady. W ciągu jednego dnia moje życie straciło sens. Koniec z normalnym życiem nastolatki. Nie tak to powinno wszystko wyglądać. Właśnie teraz powinni wpaść moi przyjaciele, żeby wyciągnąć mnie na deskę. Moim jedynym zmartwieniem by był wybór ciuchów na randkę z chłopakiem, który mi się podoba. A jedynym powodem do smutku powinna być szkoła.

Ale nie.. już nic nie będzie takie samo. Jednak.. nie mogę się do końca poddać. Moja mama by się rozczarowała. Muszę wziąć się w garść. Muszę dać radę. Zrobię to dla ciebie mamo.

Poszłam do łazienki wykonując poranne czynności. Jest sobota, 7 rano a ja właśnie jestem na nogach i zastanawiam się czy kiedykolwiek ułoży mi się życie- cudownie.  Ubrałam się w przygotowane już wczoraj ciuchy, czyli czarne leginsy i trochę za dużą, granatową bluzę. Włosy rozpuściłam i pozostawiłam w długich, delikatnych falach. Nałożyłam lekki makijaż. Spojrzałam jeszcze raz w lustro po czym mój wzrok skierował się na mieniący przedmiot leżący na przy zlewie. Uśmiechnęłam się smutno.. cześć przyjaciółko, dawno się nie widziałyśmy.. Podwinęłam rękach lewej ręki. Drżącą dłonią wzięłam żyletkę. Łza wydobyła się z moich oczu. Jedna kreska, druga, kreska, trzecia... czwarta.. Idealnie. Sunęłam się po ścianie patrząc jak krew płynie po moich rękach. To mnie bardzo odprężyło. Mogłam w końcu się odprężyć. Na chwile przestać o tym myśleć.. Zsunęłam rękaw mojej bluzy, wzięłam walizki i zeszłam na dół.

- Selena, jesteś gotowa kochanie? Twój tata czeka na ciebie w samochodzie- powiedziała babcia ze smutkiem. Nie chcę zostawiać tej kobiety. Mam tylko ją..

- Tak, babciu- odpowiedziałam. Babcia zauważyła moje zaszklone oczy podbiegła i przytuliła mnie

- Wszystko się ułoży skarbie- powiedziała pocieszająco

- Wiem, babciu- skłamałam, żeby poczuła się lepiej- Widzimy się mam nadzieję nie długo

- Do zobaczenia, Seleno- cmoknęła mnie w policzek.

Wzięłam moje 2 walizki, torbę i wyszłam. Przy samochodzie stał on.. człowiek, który śmie się nazywać moim ojcem. Spojrzałam na niego z pełną pogardą i smutkiem w oczach. Nienawidzę go.

-Selena- odezwał się pierwszy patrząc na mnie z niedowierzaniem- jak ty urosłaś. Jesteś już taka duża i..- nie pozwoliłam mu dokończyć

-Daruj sobie- warknęłam nawet na niego nie patrząc. Nie wierze w żadne jego słowo. Ominęłam go, wsadziłam moje walizki do samochodu i osiadłam na tylne siedzenie mimo, że było miejsce z przodu.

Stał tam jeszcze parę sekund w osłupieniu i zamyśleniu po czym udał się za kierownicę. Widać, że chce coś powiedzieć ale nie wie co i jak..

-Kochanie, ja..- już zaczynał mnie irytować

-Jedź.- powiedziałam oschle na co jedynie wzruszył rękami i pokręcił głową. Wydawał się być.. smutny? Błagam, jakby to co się dzieje go obchodziło. 

Ruszył, a ja miałam milion myśli na minutę. To będzie długa droga...

_________________________________________________________________________

Cześć kochani! :D A więc witam na 3 rozdziale. Mam nadzieję, że wam się podobał. Jeśli to czytasz to komentuj, bo  jeśli nie będzie nawet jednego komentarza nie widzę sensu dalszego pisania;)

buźkaaa;*

Enemy Agent [J.B & S.G] fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz