Rozdział 8.

131 12 5
                                    

Jedziemy z Justinem już dobre 2 godziny, a mi się nudzi. Spojrzałam na Justina, który prowadził samochód. Miał na sobie okulary, ponieważ świeciło słońce, czarną skórę, białą bokserkę, czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz uwaga.. CZARNE converse! Jego szczęka była zaciśnięta, co mogło oznaczać, że jest bardzo skupiony lub po prostu zamyślony. Jedną ręką mocno trzymał kierownicę, a drugą trzymał na biegach
- Zrób zdjęcie. Zostanie na dłużej- powiedział z tym swoim pewnym siebie, chytrym uśmiechem
- Nie denerwuj mnie. Jak długo będziemy jeszcze jechać?- nie mogłam wymyślić żadnej riposty, więc zmieniłam temat
- Jeszcze godzina- spojrzał na mnie- jesteś głodna?
- Nie- odpowiedziałam twardo i właśnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. O ironio
- Właśnie widzę- przewrócił oczami i się uśmiechnął. Ma ładny uśmiech- zaraz będzie McDonald, to się zatrzymam i coś zjemy.
Kiwnęłam tylko głową i oparłam głowę o szybę.

Po dokładnie 5 minutach byliśmy już w środku. Podeszliśmy to kasy i spojrzałam na menu wyświetlone na ścianie. Nie powinnam nic zjeść, ale teraz nie ma odwrotu. Szukałam czegoś najmniejszego
- Co wybierasz?- mruknął Justin mi do ucha. Nawet nie zauważyłam jak jest blisko mnie
- Frytki- to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Chłopak uniósł brwi zdziwiony
- I?
- I cole- kiwnął tylko głową ze zrozumieniem. Poszedł zamówić nam jedzenie, a ja zajęłam nam wolne miejsca.
Po jakimś czasie siedzenia samej i przeglądania instagrama ktoś się do mnie dosiada. Spojrzałam w górę i napotkałam czekoladowe oczy mojego współlokatora z tacką jedzenia. On wziął sobie Big Mac'a oraz colę. Podsunął mi moje frytki
- Dziękuję- powiedziałam zmieszana. Naprawdę nienawidziłam jak ktoś patrzy się jak jem. Natomiast on jak na złość robił to bardzo intensywnie.
- Mógłbyś przestać się tak gapić?- spytałam zirytowana
- Jak będę chciał to przestanę, a póki co to nie chcę- odpowiedział pewny siebie. Kącik ust mu zadrgał, może chciał się uśmiechnąć?
Burknęłam cicho pod nosem i przewróciłam oczami
- Nie.przeracaj.oczami- warknął co mnie trochę przestraszyło
- Idę do toalety- idealny pretekst, żeby od niego odpocząć i.. wyrzucić wszystko z siebie.
Wstałam z krzesła i podeszłam to czerwonych drzwi. Otworzyłam je, następnie upewniłam się, że nie ma nikogo w środku. Na szczęście nikogo nie było. Uklęknęłam przed klozetem i włożyłam dwa palce do ust. Wyrzuciłam z siebie wszystko po czym wstałam i podeszłam do umywalki. Zakręciło mi się trochę w głowie. Odkręciłam kran, umyłam ręce i wypłukałam buzie. Zanim wyszłam włożyłam do budzi szybko rozpuszczającego się mentosa. Zdążył już się rozpuścić zostawiając po sobie świeży oddech kiedy doszłam do naszego stolika. Justin siedział tam uważnie się na mnie patrząc. Miałam wrażenie, że był bardzo zamyślony
- Jedziemy dalej?- spytał na co kiwnęłam tylko głową, bo nie miałam już siły nawet mówić. Byłam zbyt zmęczona. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy dalej.

Po następnej godzinie jazdy w ciszy w końcu zaparkowaliśmy. O dziwo szanowny gentelman w postaci Justina otworzył mi drzwi od samochodu. Prychnełam tylko i wysiadłam z gracją nie korzystając z jego wyciągniętej dłoni. Spojrzałam przed siebie i nie mogłam uwierzyć. O.kurwa.
-To jest mój nowy dom?-spytałam dalej oniemiała
-Nasz- uśmiechnął się do mnie tak, ze od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Okej.. to dziwne. Przed nami stała wielka willa z ogromną posiadłością doskonale ogrodzoną tak, że nie mógł by tu wpaść ktoś nie zaproszony.
Weszłam do środka i zobaczyłam przepiękne wnętrze jak zwykle w willach. Justin stał wciąż za mną. Nie minęła sekunda a zostałam przyciśnięta do ściany
-Mieszkamy tu na moich zasadach rozumiesz?- mruknął mi do ucha a mnie przeszedł dreszcz
-Będę mieszkała jak mi się podoba a tobie chuj do tego- i to był właśnie błąd. Poczułam piekący policzek. Uderzył mnie.
-Chyba sie niezrozumieliśmy. Jeszcze jedna taka sytuacja a zedre z ciebie te wszystkie ubrania i bede cie pieprzył tak, że nie będziesz mogła chodzić- wysyczał, a mi momentalnie spłynęła pojedyncza łza po policzku. Korzystając z tego, że poluźnił moje nadgarski szybko udałam sie na górę i wbiegłam w pierwsze lepsze drzwi. Na szczęście jak się okazało od mojego nowego pokoju. Zamknęłam je na klucz i osunęłam sie w dół po drzwiach. Podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam cicho płakać. Nienawidze go. Uderzył mnie. Nie dam się tak traktować. Jeszcze dzisiaj uciekne tylko nie wiem jak...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Enemy Agent [J.B & S.G] fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz