Otwieram drzwi od kwiaciarni i wchodzę do środka. Nie mam na nic ochoty. To jest jeden z tych dni, w których marzę tylko i wyłącznie o moim łóżku oraz o śnie. Nic więcej nie jest mi do szczęścia potrzebne. Mimo że kocham swoją pracę, to i tak wolałabym zostać teraz w domu. Jedyne co mnie podnosi na duchu, to to, że będę mogła spędzić ten dzień z kwiatami, które kocham.
Od małego byłam zafascynowana nimi. Mój pokój był po brzegi wypchany roślinami, nawet chciałam wyrzucić łóżko, tylko po to, aby więcej ich się zmieściło. To chora obsesja, z której nie potrafię i nie chcę, zrezygnować. Uważam, że dzięki nim nasze życie jest kolorowe. Bo co to byłby za świat bez kwiatów? Ponury i czarno-biały jak stare filmy.
Kładę torebkę na krześle za ladą i nakładam na siebie fartuszek z logiem kwiaciarni. Należy ona do mojego przyjaciela. Jak zaczynałam tutaj pracę, jeszcze nim nie był, ale z biegiem czasu bardzo się polubiliśmy. Naprawdę wspaniały z niego człowiek, nie znam drugiej tak uprzejmej, kulturalnej i zabawnej osoby jak on. Na początku wydawał mi się nadętym snobem, ale gdy poznałam go bliżej i okazał się kimś wyjątkowym. Potrafił jednym słowem spowodować, że płakałam ze śmiechu. Podziwiam go za to, bo mam specyficzne poczucie humoru.
Prócz mnie nie pracuje tutaj nikt inny. To dobrze. Przynajmniej nie muszę się z nikim użerać. Zawsze byłam typem samotnika. Nie potrzebowałam wokół siebie ludzi. Wolałam siedzieć w domu z ciekawą książką aniżeli wyjść gdzieś ze znajomymi, których mogę policzyć na palcach jednej ręki. Nie przeszkadzało mi to pod żadnym względem. Cieszyłam się z tego powodu. Kilka razy przejechałam się na ludziach i przekonałam, jacy podli potrafią być. Nie mam pojęcia, jak można spać, gdy wiemy, że ktoś przez nas cierpi. Nie wiem, jak takie osoby potrafią normalnie funkcjonować. Ja, gdy powiem coś wrednego do kogoś, to od razu przepraszam, bo wyrzuty sumienia mam niemal natychmiast.
Dochodzi czternasta. Jak na razie było z dziesięciu klientów, którzy coś kupili. Kilka osób przyszło zamówić bukiet na jakąś specjalną okazję jak zaręczyny.
Przewiązuję wstążką kilka czerwonych róż, które starszy pan sobie zażyczył. Zdradził mi, że będą one dla jego wnuczki, która jest w szpitalu, a z jakiego powodu to nie wiem. Przemiły staruszek z niego. Podaję mu bukiet, za który dziękuje oraz płaci. Po chwili wychodzi z pomieszczenia, a ja znów zostaję sama. Wzdycham. Jestem tutaj już jakieś cztery godziny, a oczy same mi się zamykają. Nie mam pojęcia, czym się tak zmęczyłam. Ostatnio nie potrafię zregenerować sił, ciągle chodzę jak wrak człowieka. Staram się to ukryć przed klientami i nawet mi to wychodzi.
- Dzień dobry! - wita się młody brunet o niebieskich oczach. Uśmiecham się w jego stronę. Znam go bardzo dobrze. Codziennie przychodzi tutaj po jednego tulipana. Czasami bierze żółtego, a innym razem różowego. Musi kochać te kwiaty albo osoba, której je daje.
- Witaj. Tulipan?
- Dokładnie, tylko fioletowy — odpowiada, przyglądając mi się. Biorę kwiatka i podaję mu go, a on podaje mi pieniądze. — Jaki jest twój ulubiony kwiat? — Wspominałam, że codziennie zadaje mi to samo pytanie? Chyba nie.
- Błękitna róża, mówiłam ci już to. — Zdaję sobie sprawę, że takie róże nie rosną, lecz gdy kiedyś dostrzegłam taką, to się zakochałam.
- Wiem, lecz może się to zmieniło od wczoraj.
- Zapewniam cię, że tak szybko nie zmieniam zdania — mruczę, poprawiając włosy. Uśmiecha się do mnie słabo, po czym wychodzi z pomieszczenia, nawet się nie żegnając. Powiedziałam coś źle?

YOU ARE READING
Flowers✿ • tomlinson
FanfictionOna pracowała w kwiaciarni, a on codziennie kupował u niej kwiaty. ✿✿✿ short story. okładka by @luvasharry