✿Four

572 64 4
                                    

  Po wczorajszej nieobecności w pracy cieszyłam się, że dzisiaj tam idę. Wstałam w dobrym humorze, który towarzyszył mi aż do momentu, kiedy przekroczyłam próg kwiaciarni. Odetchnęłam głęboko, a gdy do moich nozdrzy doleciał zapach kwiatów — uśmiechnęłam się. Zdecydowanie, wolne wczorajszego dnia było mi potrzebne. Cieszę się, że posłuchałam się Joe'a i odpoczęłam ten jeden dzień. Szczerze, to cały dzień snułam się po domu i pragnęłam pójść do pracy. Nudziło mi się, po prostu. Nawet bardzo szybko poszłam spać, bo już o dwudziestej byłam w łóżku gotowa na sen.


Z uśmiechem na twarzy obsługiwałam klientów, czasami wplatałam się z nimi w konwersacje. Wszyscy byli wyjątkowo uprzejmi albo mi się tak tylko wydawało. Rzadko kiedy ktoś przyszedł zły czy naburmuszony. Zresztą ostatnio nie widuję smutnych ludzi albo po prostu, ich nie dostrzegam. A gdy takowych spotykam, posyłam im uśmiechy. Wtedy usta tych osób również są w kształcie banana. To niesamowite ile może dać innym jeden uśmiech.


Wzdycham i biorę się za rozkładanie nowych kwiatów, a te stare i brzydkie wynoszę na zaplecze. Joe kazał tak robić. Codziennie wieczorem przyjeżdża po te stare i robi coś z nimi, a co to nie wiem. Nie interesowało mnie to nigdy.


- Dzień dobry! — przywitała się ze mną młoda dziewczyna. Odpowiedziałam jej tym samym, nie przerywając swoich czynności.


Co prawda nie miała za wiele do robienia, a szkoda. Mam dzisiaj wyjątkową ochotę na pracę. Dlatego sama sobie jej szukam. Siedzenie bezczynnie mnie dzisiaj nie interesuje. Jest we mnie tyle energii, że nie wiem, czy dam radę usiedzieć w miejscu.


- Witaj. — Słyszę dobrze znany mi głos Louis'a.


Uśmiecham się pod nosem, a następnie odwracam w jego stronę. Jak się świetnie złożyło, bo w ręce mam tulipana, koloru żółtego. Wystawiam rękę w jego stronę z kwiatem, a on kręci przecząco głową. Kolejny dzień bez zakupu tulipana? Może po tych dwóch latach, znudził mu się ten kwiat, lecz tak z dnia na dzień zmienić upodobania? Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem, co było powodem nagłej zmiany.


- Cześć, Louis — witam się. — Jak się masz? — pytam, chcąc uniknąć ciszy, która często między nami jest.


- Bardzo dobrze — odpowiada krótko, a ja opuszczam głowę w dół. —Przyszedłem się ciebie zapytać, czy em... — Nagle zamilkł. Patrzę na niego zdziwiona, a on zawstydzony wzrusza ramionami.


- Czy co?


- Masz ochotę wyjść gdzieś ze mną? - Serce mi na chwilę stanęło, a po chwili zaczęło bić o wiele szybciej, niż powinno. Nie sądziłam, że kiedykolwiek brunet się mnie o to zapyta. W końcu sprzedaje mu tylko kwiaty. Chociaż to już drugi raz, kiedy nic nie kupił, a przeszedł do kwiaciarni.


- Jasne!  —Uśmiecham się uprzejmie w stronę niebieskookiego, a on wypuszcza z siebie powietrze. Zestresował się, co jest urocze.


- To jutro przyjdę po ciebie, po twojej pracy i pójdziemy gdzieś, dobrze? — Kiwam głową na tak, a on się szeroko uśmiecha. — To do jutra, kwiatuszku — mówi, całując mnie w policzek.


- Do jutra, tulipanku — śmieję się ze swoich słów, a chłopak wychodzi z kwiaciarni.  

✿✿✿










Flowers✿ • tomlinsonWhere stories live. Discover now