✿Six

576 52 9
                                    

Idziemy przed siebie, nic nie mówiąc. Byliśmy już na śniadaniu w knajpie, która jest blisko kwiaciarni. Zajęło nam to dość dużo czasu, ale było naprawdę przyjemnie. Chłopak okazał się żartownisiem, co mi się podobało. Ma niezwykłe poczucie humoru, które jest bardzo podobne do mojego. Może jakąś straszną gadułą nie jest, ale sam narzuca tematy do rozmów.

Jest bardzo przyjemnie i chociaż to dopiero początek dnia, wiem, że będzie on idealny. W końcu dochodzi dwunasta. Nie mam pojęcia, co Louis zaplanował i nawet nie chcę wiedzieć. Pierwszy raz w życiu pragnę niespodzianki, bo wiem, że on mnie miło zaskoczy. Zdecydowanie zauroczył mnie całą swoją osobą.

- Masz jakieś zwierze? — Pyta, spoglądając na mnie.

- Nie, nie mam. Jak mieszkałam jeszcze z rodzicami, posiadałam psa — Kelly. Jak przeprowadzałam się na własne śmiecie, jak to mój tata mówi, zostawiłam go z nimi. Po jakimś czasie zdechł — mówię, chociaż wiem, że wystarczyłoby, gdybym odpowiedziała, że nie mam zwierzęcia. — A ty?

- Mam dwa koty — Hiltona i Sirre.

- Specyficzne imiona — przyznaję, siadając na ławce.

- Wiem. Były pierwszymi, jakie mi wpadły do głowy i tak już zostało. — Uśmiecha się do mnie promiennie, co odwzajemniam.

Patrzymy chwilę na siebie, po czym Louis mówi, abym zaczekała chwilę. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo już go nie było. Przez moją głowę przeleciała myśl, że mnie zostawił, ale czy wtedy kazałby mi zostać? Czasami nie wierzę w to, co myślę.

Rozglądam się dookoła, lecz nie zauważam chłopaka, z którym przyszłam. Gdzieś daleko musiał odejść. Szybki jest.

Nie trwało to długo, zanim nie poczułam obecności kogoś za moimi plecami. Odwracam się, a pierwsze co zauważam, to mały piesek koloru czarnego. Louis trzyma go na rękach i patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy. Szybko wstaję i podchodzę do zwierzęcia oraz bruneta.

- Twój? — Pytam, ale w tym momencie, przypominam sobie, że ma tylko dwa koty. Nawet przed chwilą to powiedział! —Nie twój.

- Sama pytasz, sama odpowiadasz? — Śmieje się, podając mi psa na ręce. Niepewnie go chwytam, a on oblizuje mi rękę, na co się uśmiecham. Jest taki uroczy.

- Tak jakoś wyszło — mówię, przytulając pieska do siebie.

- Jak go nazwiesz?

- Ja go nazwę? Przecież to nie mój pies. — Kręcę głową, spoglądając na psa.

- Mylisz się.

- Kupiłeś mi psa? — Pytam zdziwiona, patrząc na chłopaka.

- Tak — odpowiada jak gdyby nigdy nic.

- Jejku, Louis. Dziękuję! — Staję na palcach i całuję go w policzek. Pies na ten gest głośno szczeknął, na co się zaśmiałam. Czyżby był zazdrosny?

- To jak go nazwiesz?

- Louis — mówię bez zastanowienia.

- Louis? Piękne imię! Jak na nie wpadłaś? — Śmieje się.

- Nie mam zielonego pojęcia — szepczę, uśmiechając się.

Randka czy tam spotkanie trwała aż do samego wieczoru. Przez te wszystkie godziny, poznaliśmy się lepiej. Pochodziliśmy chwilę z psem, a potem postanowiliśmy zaprowadzić go do mojego domu. Na szczęście mam miłą sąsiadkę, która zgodziła się przypilnować pieska, dopóki nie wrócę. Dałam jej karmę i miskę, którą kupiliśmy, aby nie musiała dawać mu nic od siebie do zjedzenia.

Byliśmy na fontannach, parku linowym i uwaga, na kulkach. Bawiłam się jak małe dziecko. Brakowało mi tego poczucia się jak pięcioletnia dziewczynka. Odeszłam trochę od życia dorosłego. Co prawda, ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale nie ruszyło nas to.

Chłopak około godziny dwudziestej odprowadził mnie pod kawalerkę. Poszliśmy po psa, który na nasz widok się ucieszył. Po tym Louis pożegnał się ze mną i po prostu odszedł.

✿✿✿  


Flowers✿ • tomlinsonWhere stories live. Discover now