✿Two

747 71 8
                                    

 - Mogłabyś się uśmiechnąć? — Pyta Lukas, siadając naprzeciw mnie w kawiarni.


Postanowiłam przed pracą udać się na kawę. Pierwszy raz od dawna się wyspałam i wstałam przed budzikiem, już przed ósmą byłam na nogach. Cieszyło mnie to, bo zazwyczaj wstawałam o dziewiątej, a w kwiaciarni muszę być już dziesięć minut przed dziesiątą, więc ledwo się wyrabiałam, bo dość daleko mieszkam od pracy. Do tego długo się szykuję.


- Ciebie też miło widzieć, Luke. Jak się masz? — Zaśmiał się na moje słowa, a ja tylko patrzę w ciszy na jego poczynania.


Wzrok przyjaciela jest skierowany w stronę telefonu. To jego uzależnienie. Stara się to zwalczyć, ale mu nie wychodzi. Nawet proponowałam jakąś terapię, to mnie wyśmiał, lecz irytuje mnie to, że nie potrafi siedzieć i po prostu rozmawiać. On musi robić coś w telefonie, nawet jak spotyka się ze znajomymi. Czasami mam wrażenie, że nie interesuje go to, co do niego mówię.


- Co taka ponura?


- Skąd możesz wiedzieć, jaki mam humor, skoro nawet na mnie nie patrzysz? — Prycham w stronę blondyna.


Jest on jednym z pięciu moich przyjaciół, lecz zdecydowanie wyróżnia się spośród nich. Mój szef — Joe i Lukas się przyjaźnią. Poznałam go dzięki niemu i polubiłam. Wtedy jeszcze nie miał tego uzależnienia. Wszystko zaczęło się wtedy, kiedy poznał dziewczynę z internetu. Całymi dniami z nią pisał, aż dziewczyna nie urwała kontaktu. Teraz na siłę szuka drugiej Olivii. Przez to nie odstępuje telefonu na krok.


- Widziałem twoją minę, kiedy tutaj szedłem — mówi, odkładając urządzenie na stół. Mam ochotę zabić mu brawo. - Byłem dzisiaj w ośrodku od uzależnień.


Zaskoczył mnie tym. Upierał się, że nie pójdzie do niego nigdy, bo nie potrzebuje.


- Nareszcie! Gratuluję! — Uśmiechnęłam się promiennie i dopiłam do końca kawę.


Mam jeszcze dwadzieścia minut, a z kawiarni do kwiaciarni idzie się niecałe pięć, więc mogę spokojnie porozmawiać z przyjacielem.


- Dziękuję. A ty co tutaj robisz rano?


- Zaraz idę do pracy, a że wstałam dzisiaj o wiele wcześniej niż zazwyczaj, więc postanowiłam pójść na kawę i tak się tutaj znalazłam — odpowiadam, a chłopak skina głową.


Rozmawialiśmy jeszcze dziesięć minut, aż w końcu ja powiedziałam, że muszę się zbierać, bo nie chcę się spóźnić do pracy i żegnając się z Luke'em, wyszłam z kawiarni. Mimo że nikogo nie ma w kwiaciarni, kto mógłby sprawdzić, czy jestem, aby na pewno na czas, to i tak nie chcę przyjść za późno.


Trzy godziny później do pomieszczenia wchodzi brunet, który wydawał mi się wczoraj smutny, kiedy wychodził. Uśmiecham się do niego promiennie, ale on nie odpowiada tym samym. Podchodzi do lady, za którą stroję i kładzie paczkę z czymś w środku na niej. Patrzę na niego zdezorientowana, a on wzrusza ramionami.


- Tulipan? — pytam niepewnie.


- Nie, dzisiaj nie — odpowiada i patrzy na mnie, a już po chwili znika, wychodząc z kwiaciarni. To pierwszy raz od dwóch lat, kiedy nie kupił tulipana. Coś musiało się stać. Do tego nie zadał podstawowego pytania o mojego ulubionego kwiatka.


Niepewnie otwieram paczkę, którą przyniósł. W środku znajduję wianek z błękitnych róż i małą karteczką.



Gdy go zobaczyłem, pomyślałem o Tobie. Mam nadzieję, że spodoba Ci się.

Louis.


Uśmiecham się do siebie i ostrożnie wyciągam wianek ze środka. Kwiaty są prawdziwe. Nie mam pojęcia, gdzie on znalazł go. Jest piękny.  

✿✿✿




Flowers✿ • tomlinsonWhere stories live. Discover now