Chwytam za koc i popcorn. Tym pierwszym, zawijam szczelnie swoje nogi, aby ciepło mi nie uciekło. Will w tym czasie włącza jakiś film, który zapewne mi się nie spodoba i połowę przegadam, jaki to on jest beznadziejny. Pamiętam, jak byliśmy młodsi i urządzaliśmy sobie wieczory filmowe. Na zmianę wybieraliśmy to, co oglądamy. Niestety nasze gusty są zupełnie inne.
Jak brunetowi się coś nie podoba, to nic nie mówi, natomiast ja marudzę, przynajmniej w jego towarzystwie. Mimo że zawsze reagowałam tak samo, na wybierane przez niego filmy, i tak chciał ze mną je oglądać. Kiedyś myślałam, że po prostu nie ma z kim, lecz tak nie było.
Na brak znajomych to on nie narzekał, był nawet bardzo lubiany, lecz rezygnował z towarzystwa swoich przyjaciół, aby posłuchać, jak jego starsza siostra marudzi, bo nic jej się nie podoba. Jest naprawdę kochanym bratem, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Rozumiemy się bez słów, mimo że jesteśmy przeciwieństwami. Najgorsze jest to, że dzieli nas ocean i rzadko kiedy się spotykamy.
- Co to za Louis? I dlaczego twój pies nazywa się tak samo, jak tamten facet? - Pyta ni z gruszki, ni z pietruszki.
- Louis to mój stały klient w kwiaciarni i bliski znajomy, jednocześnie. A pies wabi się tak, ponieważ to on mi go sprezentował przedwczoraj, kiedy byliśmy na randce.
Jestem zdziwiona, że pyta o niego dzień po tym, jak się poznali. Najwidoczniej najpierw nie chciał się wtrącać w moje relacje z owym chłopakiem, ale jednak ciekawość wygrała.
- Trzymasz ze swoimi klientami? Nie wylali cię za to, jeszcze?
- A dlaczego mieliby? To chyba dobrze, że mam z nimi dobry kontakt. Will, pomyśl, potem mów — odpowiadam, marszcząc brwi.
- Masz rację, sorki — mruczy pod nosem, a ja się uśmiecham zwycięsko.
- Jak się miewa twoje życie miłosne, braciszku? —Pytam, zmieniając temat.
Patrzy na mnie, a potem na podłogę, rumieniąc się. Czyli jest coś na rzeczy. Uśmiecham się szerzej na ten widok. Will się zauroczył jakąś dziewczyną? Albo się zakochał?
- Jest taka jedna...
- Opowiadaj! - Krzyczę, ciesząc się.
Patrzę na niego uważnie, pożerając niezliczoną ilość popcornu. Czuję się, jakbym oglądała jakiś najciekawszy film świata, a patrzę tylko na swojego brata.
- A co z naszym maratonem?
- Romanse w prawdziwym życiu są ciekawsze od filmu! — Krzyczę oburzona. Faceci. — Jak ma na imię? Ile ma lat? Jak wygląda? Czym się...
- Skylar, nie zapędzaj się — przerywa mi.
- To mów! — żądam, a on się śmieje.
- Na imię jej Melissa i ma trzydzieści lat...
- Ile?!
- Niepotrzebnie ci to mówiłem — odpowiada smutno, kręcąc głową.
- Przestań, Will. Po prostu jestem w szoku — mówię, przytulając się do niego.
- A ten twój Louis ile ma?
- No, dwa dni temu go dostałam, a nie wiem...
- Nie pies, człowiek! — Śmieje się, przerywając mi.
- Też nie wiem, nie pamiętam.
- Może ma czterdzieści lat! — Macha rękami, przez co uderza mnie jedną z nich. Przeprasza cicho, a ja mocniej się w niego wtulam.
- Will, widziałeś go. Wygląda na maks dwadzieścia pięć.
- Pozory mylą, siostrzyczko.
- Idiota. — Wywracam oczami, a ona odpycha mnie od siebie, przez co ląduje na podłodze.
✿✿✿
YOU ARE READING
Flowers✿ • tomlinson
FanfictionOna pracowała w kwiaciarni, a on codziennie kupował u niej kwiaty. ✿✿✿ short story. okładka by @luvasharry