„Życie jest zmianą. Jeśli przestaniesz się zmieniać, przestaniesz żyć."Rainer Haak
Sophie oderwała wzrok od hipnotyzujących oczu Nicka i spojrzała za siebie. Za drzwiami stała kobieta mniej więcej w wieku jej mamy lub o kilka lat starsza. Uśmiechała się do nich promiennie. Usłyszała jak Nick bierze głęboki wdech.
- To moja mama. Chodź. Jeśli teraz nie wyjdziemy to zacznie coś podejrzewać.
Zanim zdążyła nacisnąć klamkę, chłopak stał już przed jej drzwiami i otworzył je jej, a następnie podał rękę, by łatwiej było jej wysiąść. Spojrzała na kobietę, która ciągle się uśmiechała i obserwowała każdy ich ruch z wesołymi ognikami w czarnych oczach. Dziewczyna dała sobie mentalnego kopniaka. Jak mogła nie zauważyć podobieństwa między Nicholasem, a jego mamą? Jak mogła zapomnieć o ich wspólnych zdjęciach, które widziała?
Madeline Miles przeniosła wzrok ze swojego syna na jego towarzyszkę i uśmiechnęła się tajemniczo. Coś planowała... Coś... jakiś pomysł świtał jej w głowie.
Kobieta miała krótkie, czarne, proste włosy i delikatnie trójkątną twarz. Jej pełne, jasne usta były rozciągnięte w uśmiechu.
- Cześć mamo - powiedział Nick, przerywając, już trochę przytłaczającą, ciszę.
- Synku jak ja cię dawno nie widziałam - odpowiedziała, biorąc w ramiona o wiele od niej wyższego chłopaka. Odwzajemnił uścisk. Sophie rozczuliła się na ten widok.
- Mamo przecież byłem u was tydzień temu.
- A nie wiesz, że rodziców powinno się odwiedzać codziennie? - zapytała z naganą w głosie, chociaż ciągle się uśmiechała, a w oczach nie było ostrzeżenia. - Przedstawisz mi twoją koleżankę?
- Tak, oczywiście. Sophie to jest moja mama, Madeline Miles. Mamo to moja przyjaciółka Sophia Underwood.
-Przyjaciółka? - zapytała zdziwiona pani Miles. - Tylko przyjaciółka?
- Tak. - odpowiedział. Wyraz zdziwienia na twarzy kobiety był tak głęboki, że Sophie o mały włos, a wybuchnęłaby głośnym śmiechem.
- Dobry wieczór. Bardzo miło mi panią poznać. - powiedziała, wyciągając rękę.
- Dobry wieczór słoneczko - i zamiast potrząsnąć jej dłonią, przytuliła ją do siebie. Było to trochę niewygodne, bo dziewczyna była od niej wyższa o dobre dziesięć centymetrów.
- Mamo, bo ją udusisz - Nick zaśmiał się.
- Co ja poradzę? Przecież jest śliczna. A już myślałam, że to twoja dziewczyna. Byłaby pierwszą, którą bym polubiła.
- Ale jestem tylko jego przyjaciółką.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała by to się wkrótce zmieniło - powiedziała poważnym tonem, patrząc jej prosto w oczy.
- Chodźmy może do środka - zaproponował Nicholas. Sophie posłała mu uśmiech podziękowania.
Zaczęli iść wąskim chodnikiem zrobionym z malutkich kamyczków. Wzdłuż niego rosły kwiaty, chociaż już nie kwitły Sophie nie mogła sobie wyobrazić jak to wygląda na wiosnę.
Weszli po krótkich schodach. Nick złapał ją mocno za rękę, dodając sił i spojrzał na nią.
- Gotowa? - zapytał bezgłośnie. Pokiwała w odpowiedzi. Nacisnął klamkę i weszli do środka.
***
Pierwszym co Sophie usłyszała był gwar rozmów. Kakofonię wymieszanych głosów męskich i damskich. Następnie jej oczy, przyzwyczajone do zapadającego zmierzchu, zalało jasne światło buchające z żyrandoli. Dopiero po chwili, gdy jej narządy słuchu i wzroku przyzwyczaiły się do nowych warunków, potrafiła rozejrzeć się dookoła. Krótki korytarz ozdobiony był zdjęciami. Przy przeciwległej ścianie stała szafka z ciemnego drewna na buty. Sophie zaczęła ściągać swoje białe balerinki, ale poczuła, ze ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/31440554-288-k708342.jpg)
CZYTASZ
Pozwól sobie pomóc
Dla nastolatkówCo zrobić kiedy nie jest się do końca zdrowym i sprawnym? Może iść na koncert ulubionego zespołu i na m&g zachwycać się, że jeden z członków czyta tą samą książkę co ty? Nie? Cóż... Ona tak zrobiła. Tylko jaki był tego efekt? Wyrzucenie z areny...