( Jennifer P.O.V)
Naprawdę ludzie? Panikujecie po jakaś Sithka jest w tym wagonie i chce nasz wszystkich zabić? Mamy rój superbohaterów, cztery żółwie (które gadają i są ninja), no i przeżyliśmy atak kosmitów. A wy jednej babki z mieczem świetlnym, boicie! Przed państwem mieszkańcy Nowego Yorku! Dobrze, że urodziłam się we Włoszech. Szatynka spojrzała na nas i złowieszczo się uśmiechnęła. Nagle złapała Hazel.
-Green, minęło sporo czasu. Kiedy ostatnio się widziałyśmy.
-Belle.-powiedziała Hazel.
Czekajcie, Hazel zna tą szatynkę??? Propo gdzie jest Liam? A próbuje wyrwać rurę i się mu to udaje. Zaraz... wyrwał rurke???!!! I tą rurą uderzył Belle. A ona puściła Hazel i upadła na podłogę.
-Musimy wiać, za nim się przebudzi.-powiedział Liam.
Wybiegliśmy z wagonu.
-No to co dalej?-powiedziała Regina.
-Biegniemy!-powiedziała Hazel.
( Regina P.O.V)
Właśnie siedzimy w naszym wspólnym mieszkaniu.
-Skąd wy znacie tą całą Belle, a ona zna was?-powiedziała Jen, chodząc po pokoju.
-Raczej nam nie uwierzycie.-powiedział Liam.
-Mówcie.-powiedziała Jennifer.
W tym czasie na statku ,,Piorun''...
( Jake P.O.V)
-Przestań się dąsać, Slava.-powiedziałem.
To nie moja wina, że lecimy MOIM statkiem i to JA pozwoliłem Bloom być drugim pilotem. A Ben najwidoczniej jest oto zazdrosny, że obok mnie siedzi jego dziewczyna.
-Jak zwykle jesteś zazdrosny, że mam dobre relacje z Tink.
-Nie jestem zazdrosny.-powiedział Ben.
-Jesteś.-powiedziały równocześnie Bloom i Ahsoka.
-Widzisz, panie się ze mną zgadzają, że jesteś zazdrosny.
I win.
-Ile jeszcze mam zostało?-powiedział Ben.
-Za raz będziemy lądować.-powiedziała Tink.
-Gdzie lądujemy?
-W Nowym Jorku.
___________________________________________________________________________
Oto wcześnie dodany trzeci rozdział.