( Hazel P.O.V)
- Myślicie, że lubi pizzce? - powiedział ktoś.
Ładowanie systemu: 50 %
- Dziwne. - powiedziała druga osoba .
Ładowanie systemu: 70 %
- Co masz na myśli? - kolejny głos.
- Ona tak jakby...
Ładowanie systemu: 90%
-...się ładuje.
Ładowanie systemu: 100%
Dostałam niezłego kopa energii (dosłownie) . Szybko znalazłam się przy...maszynie do grania? Nieważne.
- Nie chcemy zrobić ci krzywdy! - powiedziała osoba, którą jako pierwszą słyszałam.
Spojrzała na postacie, było ich czworo. Nie byli to ludzie, mieli oni zielone skóry i coś co wyglądem przypominało skorupę żółwia, a na oczach mieli bandany (?) .
- Kojarzę was. - powiedziałam - Jesteście Wojownicze Żółwie Ninja.
- A ty kim jesteś? - powiedział żółw z czerwoną bandaną ( jak kojarzę nazywał się Raphael).
- Jestem Hazel. I potrzebuje waszej pomocy.
( Bloom P.O.V)
Loki gdzieś wybył, zostałam sama w apartamencie. W którym jestem uwięziona, zero drzwi, zero okien. A ja chce wracać. Loki był miły, ale to nie mój typ. Poczułam nagły ruch, złapałam się za brzuch.
- Chcesz zostać piłkarzem, mała? - powiedziałam do dziecka żyjącego w moim brzuchu.
Nagle przede mną w podłodze zrobiła się dziura, a z niej wylazła Hazel.
- Hazel! - powiedziałam.
- Też się cieszę, że cię widzę, stwórczynio. - rzekła Hazel - Ale nie mamy za dużo czasu, musimy uciekać.
- Ale...
- Nie mamy czasu! Właź tam!
- Jesteś pewna, że zmieszczę się z tym brzuchem? - powiedziałam, gdy Hazel wskoczyła do dziury w podłodze - Mam zrozumieć, że to odpowiedź? - weszła do dziury w podłodze.
- Musimy biec! - powiedziała Hazel, gdy znalazłam się na dole.
- Nie mogę w takim stanie biec! - blondynka złapała mnie za rękę i kazała biec.
Po dwóch przystankach ( gdyby nie przystanki, urodziłabym dwa miesiące wcześniej) znalezłyśmy się w jednym z wielu nowojorskich parków. Gdy nagle na kogoś wpadłyśmy.
- Gdzie tak lecisz, piękna? - usłyszałam znany mi głos.
Podniosłam wzrok w górę, aby moje oczy mogły spotkać się z zielonymi oczami, osoby która mnie trzymała.
- Tam gdzie zwykle, Slava. - uśmiechnęłam się.
- Jen mówiła, że podczas imprezy się pokłóciliśmy się . Przepraszam.
- Nic się nie stało, było minęło.
- Czyli nie jesteś na mnie zła?
- Na razie nie, ale może to później się zmienić. U kobiet w ciąży wahania nastroju to norma.
- Chłopiec czy dziewczynka? - brunet spojrzał na mój brzuch.
- Dziewczynka. - odparłam.
- Wybaczcie, że musimy przerwać to jak uroczę pojednanie. - usłyszałam czyjś głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam...
________________________________________
Wreszcie po miesiącu czasu , udało mi się napisać ten rozdział do końca.
Prawdopodobnie do końca tej książki zostało może z trzy rozdziały?
Nie wiem.
Wyjdzie to pod czas pisania.
NMBZW!!!