Rozdział 6

160 14 2
                                    

-Co ty tu robisz?!? - podbiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam.

-Przyjechałem po Ciebie, babe - uśmiechnął się szeroko i odwzajemnił uścisk - Jeremy mnie poprosił bo musiał sie zerwać wcześniej. Nie powiedział o co chodzi dokładniej. Ale przynajmniej mogłem się z tobą zobaczyć, skarbie.

-Kochany jesteś - pocałowałam go lekko - Możemy już jechać? Nie chce dłużej przebywać wśród tych ludzi... Gapią się tylko.

-Mają na co! -poklepał delikatnie maskę swojego samochodu- Takiego cacka nie widzieli prawdopodobnie nigdy na oczy.

-Ach my bogaci - zaśmialiśmy się oboje i wsiedliśmy do samochodu. Spojrzałam jeszcze przez przyciemniane szyby na "tłum", który zaczął się już rozchodzić. Zauważyłam Harry'ego, który całował się z jakąś blondynką. Poczułam coś wtedy. Co to było? Złość? Smutek? Gniew? Żal?

Zazdrość?

Nie, to na pewno nie było to. Jak można być zazdrosnym o kogoś, kogo widziało się raz na oczy? I kto jest niesamowicie przystojny?- szepnęła moja podświadomość. Oj cicho.

-O czym myślisz? - zapytał Dean wjeżdżając na główną ulicę.

-Tak tylko... Myślę o tym, co się dzisiaj zdarzyło...

-Stało się coś? - zapytał zaniepokojony.

-Nie nie, tylko poznałam nowych ludzi, nauczycieli.. No wiesz. - uśmiechnęłam się do niego lekko - Gdzie jedziemy?

-Rozumiem. A gdzie chcesz, księżniczko? Do Ciebie, do mnie, na miasto, do parku...? Wybieraj.

-Hmmm... A jest ktoś u ciebie?

-Raczej nie, rodzice są w pracy do 20 więc...

-To pojedźmy.

******

Siedziałam u Deana na kanapie i oglądałam jakieś reality-show kiedy chlopak robił obiad. Obiad czyt. jajecznicę z cebulą. Dean nie za bardzo radził sobie przy garach, ale uparł się, że chce udowodnić, że jest "prawdziwym mężczyzną" robiąc obiad dla "swojej kobiety". Często używał takich dziwnych, a zarazem śmiesznych, wyrażeń. Po chwili przyniósł dwa tależe z posiłkiem, usiadł obok mnie i zaczęliśmy wcinać.

-Jak było w szkole? Ktoś ci dokuczał? Poznałaś jakieś koleżanki? Są jacyś przystojniacy? -zaczął zadawać pytania jedno za drugim.

-Spokojnie, odpowiem ci na wszystkke pytania -zaśmiałam się- Ale po kolei. Było spoko, nikt mi nie dokuczał, może tylko dziwnie się patrzyli niektórzy, poznałam Annie, dogadałyśmy się od razu, miła dziewczyna. A co do przystojniaków... To jak w każdej szkole są ci ładniejsi i ci brzydcy - odstawiłam pusty już tależ na stolik i przysunęłam się bliżej do Deana - Ale i tak nikt nigdy nie będzie bardziej atrakcyjny dla mnie od ciebie -pocałowałam go lekko w usta, na co uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie bliżej oddając pocałunek. Wplotłam dłonie w jego, przydługie już, włosy a on przeniósł ręce na moje biodra i posadził mnie na sobie okrakiem nie przestając mnie całować. Jego usta były takie miękkie i dopasowane do moich, że jeśli bym mogła, na całowanie Deana przeznaczałabym 100% swojego wolnego czasu.
Zaczęłam się zastanawiać, jak by to było całować się z Harrym. Jego malinowe usta miały specyficzny krztałt. Nie były ani za małe, ani za duże. Wyglądały idealnie gdy chłopak się uśmiechał.
Nagle Dean oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.

-Pez, co się dzieje?

-Nic... A co miałoby się dziać?

-No bo... Odleciałaś gdzieś myślami, czuje to. Nie myślisz teraz o mnie. - mówiąc to posadził mnie obok siebie na kanapie a sam wstał i potarł lekko twarz dłońmi.

-Dean...

-Nie Pez, powiesz mi o kim myślisz? - patrzył na mnie groźnie z góry. Nienawidziłam, kiedy Dean był wściekły, a można było bardzo łatwo doprowadzić go do tego stanu. Wystarczy, że coś pójdzie nie po jego myśli, a ten od razu wpada w furię. Tym razem nie było inaczej.

-Kochanie, nie myślę o nikim innym, kocham Ciebie, wiesz o tym -wstałam ostrożnie i podeszłam do niego.

-Zdradzasz mnie?!? -wydarł się tak głośno, że mogli to usłyszec sąsiedzi. Jezu, co oni sobie o mnie pomyślą...

-Co? Oczywiście, że nie! Nie mogłabym zrobić czegoś takiego! - zaczęłam krzyczeć, co było dużym błędem, bo Dean zamachnął się i udeżył mnie z liścia w policzek. Udeżenie było tak mocne, że przewróciłam się na ziemię udeżając dłową o panele. Od razu poczułam ogromny ból głowy. Zaczęłam płakać. Tak było za każdym razem. Za każdym razem kończyłam z podbitym okiem albo złamaną ręką lub kostką. Raz popchnął mnie na ścianę tak mocno, że miałam pękniętą czaszkę i leżałam trzy tygodnie w szpitalu. Powiedziałam wtedy, że przewróciłam się i uderzyłam głową w krawężnik. Nikt nie wie o tym, że Dean mnie bije. Kocham go mocno, i wierzę, że się zmieni.

-Nigdy nie podnoś na mnie głosu kur*o! -spojrzałam na niego przez łzy a on kopnął mnie pare razy w brzuch i żebra. Bolało jak cholera.
Dean wyszedł z domu bez słowa a ja leżałam jeszcze chwilę na podłodze, lecz wiedziałam, że jak Dean wróci i mnie tu zastanie będzie jeszcze gorzej.
Wstałam, krzywiąc się z bólu i wyszłam z domu, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do domu. Muszę znowu wymyślić jakieś przekonywujące usprawiedliwienie na mój stan.

Money || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz