Czekałam i czekałam i nikt mi nie otwierał. Zaczęłam się rozglądać czy nikt przypadkiem nie idzie. Nie to żeby ktoś mnie nakrył na tym, że pukam do drzwi, ale mogłabym się go zapytać o właścicielkę Lili. Tak więc czekałam, ale to nigdy nie było moją dobrą stroną. Zaczęłam, więc poszukiwanie jakiegoś innego wejścia. Opłynęłam cały dom, który był dość spory znalazłam kilka okien, ale nic nie było przez nie widać. Były kompletnie pozasłaniane. Musiałam zaryzykować nacisnęłam klamkę. I nawet nie wiedziałam, że pod wodą mają je takie same jak u nas na lądzie. Drzwi były otwarte powoli wpłynęłam do domu i po mimo tego, że okna były zasłonięte wnętrze okazało się jasne. Nikogo nie było w domu? Zdziwiłam się. Jednak po chwili ktoś złapał mnie od tyłu. Przycisnął dłoń do moich ust. Napastnik unieruchomił mnie nie mogłam w żaden sposób się ruszyć. Nagle odezwał się, a raczej odezwała się.
- Kto cię tu przysłał? – Bała się kogoś? Chyba zbytnio nie cieszyła się z mojej obecności. Ale przynajmniej wzięła odsunęła rękę i mogłam nabrać powietrza. Wykrztusiłam tylko jedno słowo:
- Loria. – Wtedy już wypuściła mnie ze swojego uścisku. I mogłam nareszcie głęboko odetchnąć.
- Jejku nic ci się nie stało? Tak bardzo cię przeprasza myślałam, że Rosttel kogoś przysłała. – Paplała bardzo szybko. – Czyli Loria nie dotarła? Klątwa okazała się prawdziwa. Co ja plotę. – Złapała się za głowę. Po czym kontynuowała. – Myślałam, że już nigdy się nie zjawisz minęło tak dużo czasu od twoich szesnastych urodzin od tego dnia czekałam i czekałam. Jednak nikt ci nie powiedział, że do mnie puka się siedem razy, a nie trzy.
- Przepraszam skąd mogłam wiedzieć? Mama uraczyła mnie tylko kawałkiem historia, a okazuję się, że jest tego jeszcze więcej! Jakieś klątwy, czary i przemiany! O co w tym wszystkim chodzi?! – Wykrzyczałam to wszystko z siebie. Serce biło mi tak szybko w piesi, że myślałam, że wyskoczy mi ono. I jeszcze może popłynie sobie gdzieś. Było tego wszystkiego za dużo jak dla mnie. Niech ona mi lepiej opowie całą tą dziwną historię, a nie okłamię, albo poda tylko trochę informacji i mam się tym zadowolić.
- Spokojnie Anerys. Uspokój się ja ci naprawdę wszystko opowiem tylko zachowuj się cicho. Ktoś może nas usłyszeć, a to wcale nie było by dobre ani dla mnie, ani dla ciebie – odpowiedziała
- Dobrze. Musiałam to z siebie wyrzucić. Wiesz dość długo musiałam to w sobie trzymać. – Uśmiechnęłam się smutno. – A tak poza tym wiesz, którą tu mamy godzinę? – Było to pytanie, które dość długo zaprzątało mi myśli. Ona się tylko roześmiała.
- Kompletnie nie wiesz, która godzina co? Tak to jest nasz główny problem niezbyt widzimy słońce i nie mamy zegarków. U nas czas mierzy się w klepsydrach każdy ma taką w domu działa głównie dzięki magii, bo przecież, komu by się chciało co równe dwanaście godzin przewracać klepsydrę, no i każdy by miał inny czas. Chcesz zobaczyć? – Zapytała.
Przytaknęłam na to głową. Uśmiechnęła się ma piękny uśmiech. W ogóle jest ładna. Ma dość ładne pokręcone różowe loki i zielone oczy. Ogon ma jaskrawo pomarańczowy. W całości może to wyglądać dziwnie w rzeczywistości nie. Pasuje to do niej. Prowadzi mnie do salonu. Oglądam całe pomieszczenie jeść dość spore. Na środku ustawiona kanapa i fotel z koralowca obok nich stolik wykonany z tego samego tworzywa co kanapa. Nawet na podłodze leży dywanik z plecionych ze sobą wodorostów. Wszędzie wisiały jakieś ramki z fotografiami, a nawet znajdował się tutaj kominek. Ciekawe jak działał? Hmm... Widząc moje spojrzenie Lili mówi:
- Magia, prawie wszystko co tutaj znajdziesz działa za pomocą magii, albo ma coś z nią wspólnego. – Wyjaśnia mi.
- Aha życie tutaj jest naprawdę niesamowite. Będę musiała się przyzwyczaić. – Powiedziałam, bo przecież nie mogę się stąd wydostać.
- Tak, ale spokojnie tu masz większe szanse na przeżycie niż poza miastem.
Zatrzymała się przy dość ozdobnej komodzie stojącej pod ścianą na której stoi średniej wielkości klepsydra, a w niej przesypuje się piasek. Zwykła normalna klepsydra taka sama jaką można kupić w sklepie. Tylko piasek ma jaskrawy kolor.
- I co widzisz która godzina? – Zagadnęła mnie Lili.
Przypatruję się i widzę tylko to, że została może jedna czwarta piasku do przesypania. Co to ma znaczyć to nie mam pojęcia.
- Ha wiedziałam, że nie będziesz potrafiła odczytać godziny z boku są takie małe kreseczki podejdź bliżej to je zobaczysz. – Powiedziała śmiejąc się. Z czego też się uśmiechnęłam.
I zobaczyłam małe kreski, a obok nich cyfry. Z tego co wskazywał ten „zegarek" wynikało, że mamy siódmą wieczorem. Tak późno nie wiedziałam, że tak długo tu jestem.
- Jest siódma? – Zapytałam ze zdziwieniem.
- Tak tu czas mija szybciej niż u was to nie znaczy, że tam na lądzie nie ma siódmej też jest.
- Okey. To może teraz wytłumaczyłabyś mi wszystko. – Powiedziałam to z nadzieją, że nie będę musiała czekać do jutra.
- Tak dobrze. Tylko ostrzegam to nie jest wcale mila opowieść do poduszki. – Chyba żarty nigdy jej nie opuszczają.
- Mi to kompletnie nie przeszkadza. – Odparłam ze śmiechem.
- To dobrze, a teraz choć usiądźmy, bo to naprawdę długa opowieść. Przyniosę herbatkę i ciasteczka. – Powiedziała i jak na zawołanie zaburzało mi w brzuchu. – Potem zrobię coś dobrego na kolacje – kontynuowała.
- Tylko błagam coś pysznego – poprosiłam.
- Postaram się tylko najpierw jedno pytanie.
- Tak - zgodziłam się.
- Czy ktoś cię widział? – Zapytała.
- Tak jakaś nijaka Elwi. To nie dobrze? – Zapytałam może ona była jakimś syrenim szpiegiem?
- Nie ona jest nie szkodliwa z resztą jest bardzo dobrą syreną. Jako jedyna pamięta starego króla. Poczekaj tu na mnie, a ja popłynę po herbatkę i ciasteczka.
- Tak oczywiście. – I odpłynęła w stronę jak domniemam kuchni.
I jak wam się podoba? Zmotywujcie mnie jakoś do napisania kolejnych rozdziałów. XD
![](https://img.wattpad.com/cover/44453120-288-k82897.jpg)
CZYTASZ
Morska opowieść
FantasyJest to opowiadanie o czym? O Anerys dziewczynie, która pewnego dnia budzi się i dostrzega pewną zmianę w swoim wyglądzie. Odkrywa tajemnicę, którą przez lata skrywała jej matka. I jeszcze więcej tajemnic, które skrywa morze. Podwodny świat wcale n...