† Riley †
Po kilku wspólnie spędzonych z Caspar'em godzinach, postanowiłam w końcu zrobić coś z bałaganem obecnym w moim życiu. Zaprosiłam Dianę oraz Tyler'a niczym za dawnych czasów, ponieważ chciałam przeprosić tamtą dwójkę. Chcę otworzyć wraz z nimi listy oraz zadecydować do którego z colleagów się udam. Obiecaliśmy sobie, że w trójkę znajdziemy szkołę, w której wszyscy mamy szansę. Bałam się rozmowy z moją przyjaciółką, ale wiedziałam, że kiedyś i tak nadejdzie czas, w którym będę musiała ją przeprosić za bycie suką. Ubrałam coś bardziej pasującego na godne pokazanie się ludziom oraz pozbierałam swoją twarz. Diana i Tyler weszli bez pukania, jak mieli w zwyczaju, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się źle z myślą, że przez chłopaka zaniedbałam ich. Harry pojawił się w moim życiu na chwilę, ale sprawił, że znów poczułam jakiekolwiek emocje.
- Przepraszam, dobrze? To pokręcone, ale nie wiem co się działo w ostatnim czasie - przytuliłam ich, ponieważ naprawdę poczułam taką potrzebę.
- Pamiętaj, że Harry nie chciał by to się tak skończyło. Musiał wyjechać na Manhattan, ponieważ - Diana zakryła dłonią usta orientując się, że powiedziała zdecydowanie za wiele.
- Ty wszystko wiedziałaś? - zapytałam z wyrzutem. Ostatni miesiąc spędziłam zamartwiając się, kiedy to Styles zasadniczo miał się dobrze na gorącym Manhattanie.
- Harry prosił mnie o dyskrecję - mruknęła zażenowana. Nie chciałam znów na nią naskoczyć, ale czasem to emocje biorą górę.
- Rozumiem - pokiwałam głową i przygryzłam wargę. Pomimo tego, iż jestem popieprzona moi przyjaciele nadal przy mnie pozostali i całą trójką rozpoczęliśmy rekrutację przyjęć.
~
Kilka dosłownych godzin później, wspólnie doszliśmy do wniosku, że to Nowy York będzie najlepszym miejscem edukacji. Każdy z nas ma szansę wybrać upragniony kierunek, więc nawet nie było mowy by wybrać jakiekolwiek inne miejsce.
- Jeśli rzeczywiście chcemy dotrzeć na miejsce w odpowiednim czasie, powinniśmy wylecieć jeszcze w tym tygodniu - obliczył Tyler udając, że zna się na matematyce. To akurat ostatnia rzecz, o którą bym go posądziła.
- Same pakowanie zajmie mi tydzień - jęknęłam zerkając w stronę mojej szafy. Teoretycznie powinnam zostawić kilka ubrań, ale jestem niczym dziecko. Kiedy ma się kilka lat śpi się z wszystkimi maskotkami by innym nie było przykro, a teraz staram się robić to z moimi ubraniami.
- Więc powinnaś się pospieszyć. Zajmę się biletami i dzwonieniem do dziekanatu. Tay zrób cokolwiek by ta mała, nierozgarnięta dziewczynka zdążyła - założyłam ręce na piersi słysząc swoje przezwisko. Byłam wystarczająco powiadomiona by wiedzieć co dzieje się wokół mnie, a to było w porządku.
- Zrobię co w mojej mocy - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ja włożyłam palec między jego żebra. Zaskamlał niczym szczeniak, a ja zaśmiałam się, ponieważ on zachowuje się niczym dziecko.
- Muszę porozmawiać z Caspar'em - mruknęłam. Nawet jeśli on rzeczywiście nie był moim chłopakiem, to czuję, że między nami znajduje się niesamowita więź. I naprawdę będzie mi ciężko będąc kilka tysięcy kilometrów dalej. Jedną dobrą wiadomością jest fakt, że Miley również opuszcza Holmes Chapel, więc Joe będzie skazany na Caspar'a. I wątpię by ten drugi miał z tym jakikolwiek problem.
- Cóź, uhm powodzenia - uśmiechnęła się. To był nieprawdziwy uśmiech, ale nie mogę od niej niczego oczekiwać. W sumie, to głównie moja wina, że Diana jest niesamowicie zrażona do Cas'a. To działa w obie strony, ponieważ ja również nie toleruję jej chłopaka, Luke'a.
- Marcus prawdopodobnie jedzie z nami - Tyler zrobił jedną z tych uroczych min, co o mój boże, znaczyło, że on rzeczywiście się zakochał.
- To będzie kurewsko gorące, oglądać was codziennie - jęknęłam. Byłam jakby chora na punkcie homoseksualistów. Nie sądzę by to było normalne.
- Oh, yas - potwierdził Tay w zabawny sposób ruszając brwiami. Zaśmialiśmy się, prawdopodobnie myśląc o tym samym.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając zabawne filmy w internecie, wypijając najlepsze wino mojej matki ( o ironio, trafię za to do piekła ) oraz rozmyślając o nowym życiu w Nowym York'u.
~
Obudziłam się późnym południem, a prześcieradło leżało obok mnie. Nie mam pojęcia, dlaczego ani w jaki pieprzony sposób leżę odwrotnie, mając głowę w dolnej części łóżka. Moje walizki leżą tuż obok zajmując większą część pokoju. To zabawne, że te kilka ostatnich dni w Holmes Chapel spędziłam śpiąc lub rozmawiając na skype z kuzynem mieszkającym w Wolverhampton, Liam'em. Za kilka godzin mam samolot, więc najwyższa pora wstać i przestać wyglądać jak martwy, zgwałcony kilka razy człowiek. Włożyłam wygodne ubrania, ponieważ nie sądzę, by w samolocie wygodnie byłoby mi w ciasnej sukience. Włożyłam koszulę w kratę, czarne rajstopy oraz sweter mojego ojca. Z rodzicami zdążyłam się pożegnać już wczoraj, albowiem ich córka nigdy nie będzie ważniejsza od interesów.
- Siostro! - Joe wbiegł do mojego pokoju w samej bieliźnie wymachując dłońmi w zabawny sposób.
- Ktoś postanowił cię odwiedzić - szepnął wskazując kciukiem drzwi mojego pokoju. Jęknęłam i nie wiedząc czego się spodziewając, ruszyłam na dół.
~
15 votes - next.
Love ya.
illy ♥
CZYTASZ
My friend's brother | H.S
FanfictionColleage. Miejsce, które powinno dawać poczucie bezpieczeństwa. Wszystko to do czasu, w którym trójka zwyczajnych chłopaków postanowi nieco zmienić tą regułę. Riley nie łatwo ulega władzy Harry'ego. Lecz czy to aby na pewno wyjdzie jej na dobre...