Rozdział VII Uratowany pomocnik

137 7 0
                                    

Leniwie otworzył oczy i w jednej chwili zauważył zmianę, która zaszła w jego myśleniu. Nie czuł już tak mocnego otumanienia jak kiedy

obudził się tu po raz pierwszy. Niestety w dalszym ciągu nie mógł sobie przypomnieć nawet najprostszego zaklęcia, ani skontaktować się z

Saphirą na co zaklął cicho pod nosem i przekręcił się na drugi bok. Wciąż bolała go głowa po tamtym uderzeniu mimo, że minęły już prawie 3

dni od porwania i ucieczki Murtagha z jego smoczycą. Zastanawiał się, czy coś im się nie stało. A zwłaszcza JEMU. W tym stanie nie był w

stanie myśleć jasno, ale wiedział jedno. Był w nim zakochany i nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić.

Spróbował się podnieść, jednak zbyt gwałtownie w wyniku czego zakręciło mu się w głowie i wylądował w takiej samej pozycji w jakiej

znajdował się jeszcze sekundę temu. Do licha, co oni ze mną zrobili ? Pomyślał zaskoczony opierając głowę na prawej ręce. Mam tylko nadzieję,

że dali radę znaleźć bezpieczne miejsce i niedługo mnie stąd wyciągną.

Nagle usłyszał ruch na korytarzu. Tym razem powoli podniósł się z pryczy i ruszył w kierunku drzwi. Na zewnątrz jak ocenił na oko Eragon,

maszerowało kilkunastu żołnierzy w pełnym uzbrojeniu z mieczami w dłoniach z wyjątkiem dwóch po środku, których zadaniem było

prowadzenie ledwo przytomnej kobiety o kruczoczarnych włosach. Nie widział jej twarzy i już miał się odwrócić kiedy ta na chwilę odzyskała

przytomność i spojrzała Eragonowi prosto w oczy. Elfka. Je również miała ciemnego koloru i gdyby nie to co czuł musiałby przyznać, że była

piękniejsza niż jakakolwiek osoba, którą kiedykolwiek widział, ale to nie miało znaczenia, zwłaszcza w jego obecnym stanie. Liczył się tylko

jeden fakt z nią związany: prawdopodobnie, nie, nawet na pewno była tą zaginioną córką leśnego ludu, którą widział we śnie kilka dni

wcześniej. Nie chciał jednak robić nic poza tym. Może i jeśli uda się ją uratować, zaprzyjaźnią się ze sobą, ale nic więcej.

Żołnierze nie zwrócili w ogóle uwagi na jego spojrzenie posłane w jej stronę i przeszli dalej prowadząc ją koło innych celi, aż w końcu Eragon

usłyszał zgrzyt zamka, lekki trzask, po czym ktoś najwyraźniej zamknął celę i ponownie zapanowała cisza. A co jeśli zamierzają ze mną zrobić

to samo co z nią ? Wyglądała na ledwo żywą. Żołądek ścisnął mu się z lęku, na samą myśl o strasznych torturach, które niewątpliwie musiały

ją spotkać. Próbując nie myśleć denerwował się jeszcze bardziej co nie pomagało mu w uspokojeniu rozchwianych emocji.

Zrobił kilka wdechów, delikatnie się przeciągnął starając się nie nadwyrężyć jeszcze zrastających się żeber i podszedł do małego

zakratowanego okienka umieszczonego tak, żeby tylko stojąca osoba mogła cokolwiek zobaczyć. Wyjrzał przez nie, ale na ulicy zobaczył

kolejnych dwóch uzbrojonych mężczyzn w wyglądających jakby pełnili patrol na tym terenie, nie chcąc dopuścić do ucieczki któregokolwiek

z więźniów. Eragon westchnął odwracając wzrok. I bez nich trudno jest stąd uciec.

Podszedł ponownie do drzwi i zobaczył, że na korytarzu jest jeszcze jedna osoba, jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych ten mężczyzna

To tylko przyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz