Rozdział III Początki przyjaźni

168 11 6
                                    

Jechali wąskim pasmem górskim, który z lotu ptaka był podobny do Kośćca, tyle że ten nie wydawał się na tyle długi, by pokonanie go zabrało kilka tygodni. Nie, wyprawa do Gil'eadu mogła i być niebezpieczna, ale pomiędzy nim, a Dras'leoną było zaledwie 5 dni drogi o czym młody jeździec nie miał bladego pojęcia, dlatego niemal całkowicie zdał się na swojego wybawcę. Obecnie minął już prawie cały dzień odkad wyruszyli w dalsza drogę, więc trzeba było w koncu znaleźć miejsce na nocleg.
Zarówno Murtagh jak i Eragon wstali o świcie, zjedli lekkie śniadanie, obudzili Saphirę, osiodłali konie, po czym ruszyli w dalszą podróż. Od dwóch godzin żaden z nich nie odezwał się ani słowem, a smoczycy nie było, więc mimo wczorajszej rozmowy nadal było trochę niezręcznie.
W końcu Eragon, jak to on, nie wytrzymał i przerwał ciszę między nimi pytając:
- Skąd wiesz, że jedziemy w dobrym kierunku ? Podróżowałeś już z kimś tędy ?
- Jeszcze parę miesięcy temu miałem nauczyciela, to z nim wszędzie podróżowałem tak jak ty z Bromem - wyjaśnił, będąc myślami gdzieś indziej. - Było tak dopóki Galbatorixowi znudziła się zabawa w kotka i myszkę i w końcu podjął pewne, jego zdaniem właściwe kroki mające mnie ‚‚uchronić'' od buntu i jak to określił ,,od zbyt dużej ilości wiedzy, która mogłaby mi zaszkodzić''. W tym celu zabronił Tornacowi i mnie wszelkich zagranicznych podróży, a nawet wychodzenia poza teren jego zamku i posiadłości ojca w zależności od tego, gdzie akurat przebywałem.
Murtagh skrzywił się i tym razem spojrzał na Eragona wzrokiem szukającym akceptacji. Po chwili odezwał się ponownie zanim tamten zdążył coś wtrącić.
- Potem było tylko gorzej. Raz nawet próbowałem uciec, oczywiście z nim, bo był jedyną osobą, której tak naprawdę ufałem. Tylko on... - głos Murtagha załamał się, ale mówił dalej. - Wydawało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, ale przegapiliśmy jeden ważny szczegół; król wiedząc, że nie zawsze słucham, wystawił żołnierzy na nocną wartę, właśnie wtedy gdy planowaliśmy ucieczkę. Nie wiedzieliśmy, że z ukrycia jesteśmy obserwowani przez innych, więc postanowiliśmy zaczekać, aż się odwrócą i przemknąć niezauważeni. Akcja się nie udała, a osoba, bedąca dla mnie najważniejsza, niczym drugi ojciec bo prawdziwy nigdy nim nie był, zginęła od ciosu nożem w plecy. Galbatorix był wściekły, ale ponieważ nie złożyłem mu przysięgi w pradawnej mowie nie mógł właściwie nic mi zrobić. - chłopak wzruszył ramionami. - Dopiero 4 miesiące temu udało mi się uciec i od tej pory nie ufam nikomu. To, że mówię to tobie jeszcze nic nie znaczy. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć.
Na policzek Eragona wpełzł niewielki rumieniec. Wymamrotał coś pod nosem, czego Murtagh nie dosłyszał.
- Co mówiłeś ?
- Tylko tyle, że mi przykro. Naprawdę - wyznał cicho.
Czarnowłosypokiwał głową i dalej ruszyli już w ciszy.
Nie trwało to długo, bo za chwilę z nieba spłynęła Saphira i jak się po chwili okazało miała dla nich ważne wiadomości. Jednak od razu wyczuła napięcie między nimi i spytała: Mój mały ? Coś się stało ?
Nie, wszystko jest w porządku - warknął z dezaprobatą.
Więc czemu jesteś zły ? Naciskała dalej.
Nie jestem.
Saphira zachichotała w głębi umysłu, tak że tylko Eragon ją usłyszał. Pokłóciłiście się, prawda ?
Jego spytaj.
Tym razem dało się słyszeć ciężkie westchnięcie ze strony smoczycy. Nie, ty sam będziesz załatwiał tego typu sprawy. Skoro ci nie ufa, to czemu wiesz to wszystko ?
Eragon na chwilę zesztywniał, a po chwili gdy przypomniał sobie, że przecież mogą sobie wzajemnie zaglądać we wspomnienia, odetchnął z ulgą i odparł: Myślisz, że po prostu nie jest w stanie przyznać się przede mną, że właśnie mi zaufał ?
Dokładnie to mój mały. Stwierdziła z całkowitą szczerością.
Ale wczoraj był bardziej przyjazny... Zdziwił się. Jakim cudem wczoraj wydawał się mieć zupełnie inny charakter ?

Eragonie, wiesz równie dobrze jak ja, że wszystko ma swój początek. Tak samo jest z zaufaniem drugiej osobie. Bardzo łatwo jest je stracić, a buduje się przez wiele miesięcy, a czasami i lat. W niezwykłych przypadkach powstaje w kilka dni, ale to, jak będzie w waszym przypadku zależy tylko i wyłącznie od ciebie samego.
Eragon otrząsnął się z zamyślenia i zanim smoczyca wycofała się z jego umysłu zdążył jeszcze dodać: Jesteś bardzo mądra, Saphiro.

Dziękuję, mój mały. Liczę na to, że mój jeździec również będzie tak postępował. Odparła z naciskiem na słowo ‚‚mój" po czym wycofała się z jego umysłu.
Tymczasem odezwał się Murtagh: - Co się stało ? Czy Saphira ma jakieś wieści ?
Zamiast odpowiedzi od Eragona otrzymał ją od smoczycy. Znalazłam dobre miejsce gdzie moglibyśmy się zatrzymać niezauważeni. Odparła zadowolona z siebie. I nie. Nie jest to jaskinia. Dodała szybko zauważając spojrzenie blondyna.
Murtagh zaśmiał się cicho.
- Czy to daleko ? - zapytał zdezorientowany chłopak
- Nie, jakieś pół godziny drogi - stwierdził Murtagh jakby nagle sobie coś przypomniał. - Jechałem tędy rok temu z przyjacielem, więc wiem gdzie idziemy. Też chcieliśmy się tam zatrzymać.
- Czyli was odkryli ? - wypalił Eragon.
- Owszem. Mi udało się uciec, ale jego zabili.
Ile jeszcze osób drogich sercu musiałeś stracić ? Zastanowiał się w myślach. Na głos powiedział tylko:
- Przepraszam, że jestem zbyt ciekawski.
- To nic takiego - Murtagh wzruszył ramionami próbując tym zamaskować ból, ale nie do końca mu się udało. - Wiele osób oddało by wszystko, byle tylko się mnie pozbyć. Przynajmniej bym nie cierpiał.
Nawet nie próbuj tak mówić! - wybuchnął Eragon. - Jesteś równie ważny jak ja, czy ktokolwiek. To nie twoja wina, że osoby, które stają się dla ciebie ważne giną. Przecież uratowałeś mi życie. Gdyby nie ty już bym nie żył. Jestem ci za to wdzięczny. Dziękuję.
Na usta Murtagha powoli wkradł się uśmiech. Niezbyt szeroki, ale lepiej taki niż żadny. - To przypomina mi, że kiedyś Ryess* powiedział mi dokładnie to samo. Cieszę się, że tak uważasz, Eragonie. Wobec tego możesz mi coś obiecać ?
- Co byś chciał. - Eragon również się uśmiechnął.
- Nigdy nie daj się zabić. Zostań przy mnie, chociaż ty.
- Przysięgam, że tak się nie stanie, będę chronić ważne dla mnie osoby. - obiecał mu z zaangażowaniem w głosie.
- Więc mogę już spać spokojnie - zażartował tamten i spojrzał na niego - On mi tego nie obiecał.
- A prosiłeś go o to ?
- Tak się składa, że nie - stwierdził lekko zażenowany. - Gdybym tylko wiedział, że nie przeżyje tego ataku, napewno...
Zejdźmy już z tego tematu. Przerwała mu Saphira. Skoro się nie kłócicie to lepiej skupcie się na drodze. Jeszcze jakieś 10 minut i będziemy na miejscu.
Po chwili byli tam, gdzie zaprowadziła ich smoczyca. Było to mocne zagłębienie w ziemi, niemalże większa dolina zakryta z dwóch stron korzeniami podobne do tego, w którym ukrywał się z Bromem niedaleko Carvahall kilka miesięcy wcześniej.
Weszli do środka zamykając za sobą przejście z gałęzi. Nawet Saphira się zmieściła. Mieściła się tak sporych rozmiarów dziura długa na 10 metrów, wysoka na 3 i szeroka na 12, a z niskiego sufitu również zwisały korzenie, o tyle że krótsze niż te zasłaniające przejście.
Jak to znalazłaś ? Spytał Eragon patrząc na nią z podziwem.
Byłam ma polowaniu i kiedy wyczułam królika, niechcący odkryłam, że jest tu niezła kryjówka. Wyjaśniła z dumą.
Eragon łagodnie poklepał jej bok w czułym geście i smoczyca poczuła zadowolenie z tego, że ją docenił. Zdjął juki z jej grzbietu i wyjął koce wraz z prowiantem.
- Nie jestem głodny - oznajmił czarnowłosemu. - Weź jeśli chcesz. Ja już idę spać. Dobranoc Murtaghu, Saphiro.
Rozłożył koce, prowizoryczny śpiwór i rzucił się na łóżko. Ten dzień był bardzo męczący zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę rany, który ostatnio odniósł z rąk Raz'zaków. Ostatnim co zobaczył zanim zasnął był uśmiech Murtagha, który leniwie sięgnął po część prowiantu oraz usłyszał jego ciepły głos:
- Dobranoc Eragonie.

*****************

Hej wszystkim, mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie, bo jak widzicie powróciłam po niecałym miesiącu z nowym rozdziałem XD

W następnym, pozwolę sobie zaspoilerować, opiszę sen Eragona i chociaż mam w głowie pewien plan, to zastanawiam się jakie wy

macie pomysły, czego mógłby dotyczyć, bo każdy pomysł się przyda i byłabym wam za to wdzięczna ^^

Tak jak obiecałam, rozdział jest NIE po kilku miesiącach, więc chyba nie naczekaliście się tyle :-) Też za wami tęskniłam, ale poprawka

to poprawka :/ Nie zdałam jej i teraz czekam na warunkowy, ale już nie muszę tyle kuć, więc mogłam w końcu to napisać z czego

bardzo się cieszę :D

Zapraszam do votowania i komentowania :3

~Wasza Alice

To tylko przyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz