Następna była próba inteligencji. Ukryłyśmy się z Panią Różą w tajnym przejściu na wysokości drzwi do starej sali balowej. Kiedy chłopiec i Ziółko przybyli, Pani Róża powiedziała jak najstraszniejszym głosem:
-TERAZ PRÓBA INTELIGENCJI!
Echo odbiło się od ścian. Chłopiec już poruszył się, żeby uciec, ale wróżka powstrzymała go.
-ŻEBY PRZEJŚĆ DALEJ MUSISZ ZAGRAĆ Z NAMI W GRĘ! WYGRYWA TEN KTÓRY PIERWSZY ZADA ZAGADKĘ, NA KTÓRĄ DRUGA STRONA NIE ZNAJDZIE ODPOWIEDZI! PODEJMUJESZ SIĘ WYZWANIA?
-Taa-a-a-aak- odpowiedział drżącym głosikiem.
-ZACZYNAMY!
KTO ZA SIEDMIOMA GÓRAMI
I ZA SIEDMIOMA LASAMI
MIESZKAŁ W CHATCE MALEŃKIEJ
Z SIEDMIOMA KRASNOLÓDKAMI?
Chłopiec zmarszczył brwi. Pewnie ty już znasz odpowiedź, ale musisz pamiętać że chłopiec był w wielkim stresie- trudno się myśli w strachu. Jednak po chwili nabrał szybko powietrza i odpowiedział:
-Królewna Śnieżka!
Uśmiechnęłam się.
-DOBRZE. TERAZ TWOJA KOLEJ.
Złoty chłopiec zamyślił się po czym powoli, pewnie powiedział:
- To nie jest młotek,
a ciągle stuka.
A kto chce to znaleźć,
niech w sobie szuka.Znasz już odpowiedź? Zastanowiłam się... Szepnęłam Pani Róży odpowiedź na ucho, po czym powiedziała:
- SERCE!
Chłopiec jakby przypomniał sobie o strachu i skruszony kiwnął głową.
-ZNOWU NASZA KOLEJ!
JAKIE TO MALUCHY
ZAWSZE BRODATE
CIĘŻKO PRACUJĄ
I ZIMĄ I LATEM?
Tym razem chłopiec odpowiedział bez wahania. Szybko zaczął kolejną zagadkę, chociaż ewidentnie sprawiało mu trudność przypomnienie sobie jej słów.
-Krasnoludki.
To nie rzeka, a płynie;
z uciekania słynie;
od złota cenniejszy;
od króla silniejszy;
bo choćby kupić lub odzyskać go chciał;
nigdy nie będzie go w nadmiarze miał.
Zastanowiłam się. Nie rzeka, a płynie... yh... nie wiedziałam. Pani Róża popatrzyła na mnie, ale ja tylko pokręciłam głową. Nie miałam pojęcia.
Poruszyła dźwignią i wrota otworzyły się przed chłopcem. Wszedł powoli do wielkiej sali. Stały tu spróchniałe stoły, krzywe ramy wisiały na ścianach zaraz obok pustych okiennic.
Zawahał się, ale co ciekawe, tylko przez chwilę. Odetchnął i wszedł do środka. Szedł rozglądając się. Najwidoczniej nabrał odwagi po przejściu już niemalże połowy zamku. Ziółko już nie musiała go ciągnąć. Leciała za nim.
Nagle usłyszał dzwonienie. Nie Ziółka, inne. Podszedł do jego źródła i zobaczył małą istotkę kulącą się przy ścianie. Wróżka chlipała cichutko. Ukucnął przy niej.
-Mogę ci jakoś pomóc? -zapytał
Wróżka popatrzyła na niego smutno. Wstała ociężale i otarła łzy z twarzy. Pokazała na swoje skrzydło. Zaczęła nim machać, krzywiąc się przy tym nieładnie, ale udało jej się odlecieć na zaledwie centymetr w górę. Przyklękła na podłodze i zaczęła dalej płakać.
-A... gdzie jest twój dom? Może pomogę ci się tam dostać. - Popatrzył na Ziółko - Macie jakichś lekarzy?
Ziółko zmarszczyła brwi i niepewnie kiwnęła głową.
-Zaniosę cię do domu, dobrze? - zwrócił się znowu do tej płaczącej. Podniosła główkę i przytaknęła. Spróbowała wstać, ale chłopiec ją uprzedził - wziął ją delikatnie w dłonie.
-Jak mam dalej iść? Tylko tak, żeby odnieść wróżkę? -Zapytał Ziółka. Wskazała mu drzwi po przeciwnej stronie sali i ruszyli.
Zdał próbę dobroci.

CZYTASZ
Złoty Chłopiec
FantasySiedziałam spokojnie na łóżku, wpatrując się w okienko. Patrzyłam przez to okno i nic. Nic, a nic. Tylko obłoki sunące po błękitnym niebie. Nagle zobaczyłam czerwony róg pojawiający się w oknie. Coraz większy... Wielgaśna, przerażająca głowa smoka...