Już od godziny byłam na komisariacie. Szukali w dokumentach czy mam jakąś jeszcze rodzinę. Siedziałam na krześle bawiąc się bransoletkami z gumek.Strasznie się nudziłam nagle drzwi się otworzyły i z za nich wyszedł niski blondyn o zielonych oczach.Był tak znudzony swoją pracą że miałam wrażenie jakby spał stojąc. To smutne że dla niego już każda śmierć jest dla niego obojętna.Widać było że nie spieszyło mu się by odnaleść kogoś z kim mogę wrócić do domu.
-Twoja ciocia po Ciebie przyjedzie za jakąś godzinę-mrukną znudzony
-Dobrze-odpowiedziałam
Najbardziej zdziwiło mnie to że nikogo z mojej bliskiej czy dalekiej nie znałam,lecz nic nie przebije tego że dowiedziałam się że jestem potworem.Pełno pytań było na które nie znałam odpowiedzi.Nie mogłam się doczekać A zarazem bałam tego co mogę od niej usłyszeć.Czas upłynął bardzo wolno,odliczałam każdą sekundę,nerwowo trzęsłam kolanem chciałam by ta godzina już minęła.Gdy byłam już na skraju wytrzymałości nerwowej na korytarz wbiegła ruda Pani z wielkimi kolistymi kolczykami.Miała na sobie spodnie "dzwony" i kwiecistą koszulkę.We włosach wisiały małe sznureczki.Przez czoło i włosy przepasała się czerwoną opaską.Wyglądała na hipiskię.Stanęła przed drzwiami,spojrzała na mnie z troską i ruszyła w moją stronę.Niestety los chciał by biedna ciocia upadła na podłogę gubiąc swój kolorowy zeszyt.Nie zobaczyłam go wcześniej,ponieważ wtapiał się w bluzkę.
-Cześć Lili!-zaczęła-jak ty wytasłaś!
-Dzień dobry-szepnęłam nieśmiało
-Oj mów do mnie Ciociu
-Ale ja Pani nie znam-powiedziałam trochę pewniej
-To nie dziwne że mnie nie znasz twoi rodzice zakazali jakich kolwiek kontaktów z twoją rodziną-wypaliło ciotka
-Co?!?!
-Oj kochanieńka chodź do samochodu
Mówiąc to pociągnęła mnie za rękę.Jadąc samochodem żadna z nas nie odezwała się do siebie.W końcu ciotka jak gdyby nigdy nic zapytała
-Co zjesz na kolację?
Nie odpowiedziałam jej na pytanie tylko rzuciłam jej mordercze spojrzenie
***Pod domem ciotki
-Nie powinnam Ci tego mówić ale jesteś.....-nie skończyła ciocia
-POTWOREM z rodziny debili i kłamców-krzyknęła zdenerwowana i wyszłam z samochodu.Zaczęłam biec przed siebie nie znając okolicy.Po dziesięciu minutach bieganiny znalazłam się w lesie.Usiadłam na pieńku i głośno oddychałam.Nagle usłyszałam ciche szepty potem zamieniły się w głośne zdania.
-Halo!?-krzyknęłam
Do uszu dochodziły mi krzyki mojej mamy i mojego taty.Łzy spływały mi po gorących i czerwonych polikach.
-Mamo?!
Czułam jak ktoś delikatnie dotyka mnie po ramieniu.Nagle ujrzałam postać przypominającą mamę.Chciałam ją przytulić powiedzieć jak bardzo ją kocham,lecz osoba rozmyła się w moich rękach.Pośpiesznie wbiegłam z lasu.Pędziłam jak struś pędziwiatr z kreskówki (xd).Gdy weszłam do domu unosiła sie jakaś dziwna cisza.Podskoczyłam do kuchni i zobaczyłam ciotkę leżącą na podłodze.Z klatki piersiowej leciła jej krew,w ręce trzymała zapisaną kartkę.Wyjęłam jej przedmiot z dłoni i zaczęłam czytać.
CZYTASZ
Zagubiona
De TodoLili szczęśliwie żyje ze swoją mamą aż do wielkiego wybuchu. Ona o dziwo przeżyła wielki wybuch z czego jej matka umarła na miesjscu. Po stracie dziewczyna trafia do swego ojca gdzie dowiaduje się że jest magiem.