Wybuch

104 12 2
                                    

Lili wyglądała przez boczną szybę szkolnego autobusu starego prawie stuletniego drzewa(wierzby).Dziewczynka miała brązowe włosy opadające na błękitne jak niebo oczy.Była szczupłej postury.Zawsze na jej paznokciach malował się czarny lakie. Drzewo było oznaką że jej dom pojawi się tuż za zakrętem. Gdy nie udający ruch przemijających krzewów wił się przez pole Lili założyła na głowę słuchawki z muzyką rockową. Był to zespół "Black Cat". Monotonną drogę przerwał widok upragnionego drzewa. Wtedy, dziewczynka zdjęła słuchawki, włożyła je do plecaka A, sam plecak wtargała na plecy. Kiedy kierowca zatrzymał się pod jej domem, Lili zdążyła jedynie wyjść i krzyknąć "do widzenia" przed tym jak nie sympatyczny Pan zamkną jej przed nosem drzwi. Bohaterka zaczęła leniwie zbliżać się ku domu gdy nagle połknęła się o swoje rozwiązane sznurówki. Upadła na ziemię budząc sobie przy tym spodnie i ręce. Lili wydawała się tak zmęczona że nie miała siły Ale śmiać się ani płakać. Po prostu wstała otrzymała się i znowu zaczęła zmierzać ku domu. Gdy w końcu doczłapała się do domu i otworzyła drzwi od razu zapachniało jej codziennymi naleśnikami i malinowymi perfumami mamy. Zapach w połączeniu nie był przepiękny ale dało się przyzwyczaić.

-Część Lili!- zaczęła mama- jak było w szkole?
- Źle- odpowiedziała znudzona dziewczynka
-Oj to na poprawienie humoru będą.....-nieskończyła
-Naleśniki?- dokonczyla Lili
-Zgadza się idź umyć ręce A ja podam do stołu.
Niebieskooka dziewczynka z długimi, gestymi, brąz włosami i posturą chudziny pomaszerowała do łazienki i po chwili spowrotem wròciła by zasiąść do stołu.Matka i córka siedziały,rozmawiały i śmiały się Rozmawiały ze sobą jak najlepsze przyjaciółki A nie jak matką z córką.
- Mamo A marzenia się kiedyś spełnią- spytała Lili wycierając buzię serwerką.
-Wiesz...wszystkie marzenia się nie spełnią jeśli nie będziesz o nie walczyć. Ważne też jest to by w nie wierzyć inaczej nic w tym kierunku nie zdziałasz.
Po tej wypowiedzi mama wstała i wyszła na powietrze czytać gazetę, A ja poszłam wybrać ubranie na jutrzejszy koniec roku.Gdy otwierałam szafę, do moich uszu doszedł dźwięk telefonu.Szybko wstałam i pobiegłem by odebrać. Kiedy podnioslam słuchawkę nie znajomy głos zacza krzyczeć
-Grace musisz jej powiedzieć szybko !
-Przepraszam, kto mówi?-spytała
Nagle głos ucichł jakby rozmówca nie wiedział że telefon odebrał ktoś inny.Po chwili usłyszałam tylko sygnał odłożonej słuchawki.Po dziwnym telefonie pobieglam do mamy.
-Mamo ktoś dzwonił - zaczełam
-Możesz proszę mi córcia nie przeszkadzać bo czytam?- przerwała
-Ale ktoś mówił że musisz coś komuś powiedzieć
-CO?- wzdrygnęła się matka
Nagle usłyszałam jakby ktoś rzucił w nas dość sporym kamieniem, lecz potem poczułam że to nie był tylko kamień.W jednej chwili wszystko wybuchło.Siła powietrzna odepchnęla mnie na bok.Zamknęłam oczy i wytrzymałam oddech.Po ich otwarciu cały dom stał w płomieniach. Zaczęłam szukać mamy.Chwilami czołgałam się zwęglonych kawałkach drewna.Niestety gdy dotarłam na miejsce mama leżała i nie oddychała.Byłam w szoku.Wtem poczułam jak silny mężczyzna ciągnie mnie za sobą.Miałam siłę by się opierać,lecz nieznajomy był silniejszy.Wyciągną mnie na powietrze. Płakałam tak mocno płakałam .W końcu opadłam z bezsilności.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz