Rozległ się dziwny świst i Arylise miała wrażenie, że coś przemknęło w powietrzu, a potem z brzdękiem wbiło się w powiewającą na morskim wietrze flagę Ashbanu. To była złota strzała, połyskująca jak złoto w resztkach promieni. Potem słońce zgasło, a wraz z nim ostatni spokój w mieście. - Zajęli już centrum miasta! Teraz są tutaj! - Usłyszała histeryczny krzyk kobiety, który wzmógł panikę i zbiorową ucieczkę. Arylise poczuła, jak strach zakleszcza się wokół jej szyi. Jeżeli inni biegną, rozsądnie jest zrobić to samo. Niestety, gdy spróbowała się zerwać się do ucieczki, okazało się, że jedna z ciężkich skrzyń przygniata jej sukienkę. Nie mogła się ruszyć. - Niech mi ktoś pomoże! - krzyknęła, ale oczywiście w takim chaosie nikt nie zwrócił na nią uwagi. Nie była pewna, czy ktokolwiek ją usłyszał. Za to ona doskonale słyszała tętent końskich kopyt, które zbliżały się w jej stronę. Kurz wznosił się nad ulicą, a z jego tumanów Arylise dojrzała swoją śmierć. Zaraz zginie zmiażdżona przez jednego z czarnych koni. Było czterech jeźdźców, trzej na jej widok chwyciło za lejce i pomknęło w bok, ale ten pośrodku śmiało ruszył w jej stronę. - Nie! Zatrzymaj się! Błagam! Co ty wyprawiasz!? Nie! - Wyciągnęła w górę ręce, ale jeździec tylko zgiął plecy i zmusił konia, żeby przyśpieszył.
CZYTASZ
𝐈𝐓𝐑𝐄𝐉𝐀 - Pieśń Ognia
FantasyDla Arylise to miało być krótkie lato u ciotki Shili. Istne zesłanie w ramach kary, wymierzonej przez matkę. Nikt nie zważał na to, że ona i ciotka wcale się niedogadują, a Ashban nie jest nawet w połowie tak ciekawy jak podróże na latającym statku...