-James, Lily ... Jak?
-Medalion Łapo. Medalion. Ten który mi podarowałeś. On jest bardzo wyjątkowy. Jest Medalionem pierwszego czarodzieja na świecie ...
-Augustiena Marsmotte.
-Skąd wiesz? - Spytała zdziwiona dziewczyna.
-Na jednym ze szlabanów w szkole musiałem posprzątać dział historyczny ze sławnymi czarodziejami. Było tam jego zdjęcie i podpis. "Pierwszy czarodziej na świecie, Przodek nas wszystkich i stwórca praw i usposobienia czarodziei. Augustien Marsmotte, był najdłużej żyjącym czarodziejem, dożył aż tysiąca dwustu lat, zmarł na skutek złego zmieszania składników eliksiru tworząc wielki wybuch i niszcząc wszystko w promieniu 20 kilometrów." - Syriusz zacytował.
-I ty to pamiętasz? - Spytał James.
-Przykuł moją uwagę i tak jakoś zapadł mi w pamięć.
-Jest on także pierwszym czarodziejem który zabił zaklęciem innego człowieka, jak i mugola jak i czarodzieja. I gdy zabijał po chwili z ludzkiego już martwego ciała powstawał wąż i formował się w znak. Mroczny Znak. To on po raz pierwszy wyczarował Mroczny Znak. I Voldemort jak i Śmierciożercy właśnie od niego zapożyczyli sobie Mroczny Znak. Znak ten już w dawnych czasach siał strach, grozę i zamęt. - Dodała Lily. - A wracając do tematu. Medalion. - Powiedziała i złapała go unosząc do góry, wciąż wiszący na jej szyi medalion. - Jest zaczarowany, ma w sobie potężną moc i potrafi ożywić zmarłego pod warunkiem że przy zmarłej osobie znajduje się osoba która darz wielkim, prawdziwym i szczerym uczuciem, osobę zabitą.
-Więc jak ty ...? - Spytał James. Lily zamknęła oczu i po chwili cicho odpowiedziała.
-Severus.
-Co?! - Spytała cała trójka chórem.
-Severus. - Powiedziała głośniej. - Był przy mnie gdy się przebudziłam. A później zbiegłam na dół i podbiegłam do twojego martwego ciała, a medalion znów zabłysnął, a ty otworzyłeś oczy.
-On ... Jak on ...
-James ciiii. Błagam. Gdyby nie on, nas by tu w tej chwili nie było i ... I Harry byłby sierotą. - James spojrzał na nią, zamrugał kilka razy oczami. - James, ja ciebie kocham. I dobrze o tym wiesz kochanie. - Podeszła do męża. On uśmiechnął się i wtulił w nią.
-Holibka, ale moment! - Krzyknął nagle Hagrid i cała trójka na niego spojrzała.
-O co chodzi Hagridzie? - Spytał James.
-Syriusz.
-Co Syriusz? - Dopytywał Potter.
-Syriusz był Strażnikiem Tajemnicy. Wydał was. - Spojrzał z mordem w oczach na Blacka.
-To nie Syriusz. - Powiedziała Lily.
-Ale ...
-Tak początkowo chcieliśmy żeby to Syriusz był Strażnikiem Tajemnicy, ale naprawdę został nim Peter. - Powiedziała cicho Lily.
-Glizdek nas zdradził. - Szepnął James.
-Rany Julek! Lecę zawiadomić o wszystkim Dumbledore'a! - Krzyknął i tyle go widzieli, gdyż nagle zniknął. Deportował się.
We trójkę przywrócili porządek w domu. James się rozpromienił jeszcze bardziej. Ponieważ już nie muszą się ukrywać. Peter zostanie złapany i ukarany. A oni będą żyć dalej szczęśliwi.
A kolejny powód do szczęścia mieli dwudziestego siódmego maja, otóż wtedy Lily Potter urodziła bliźniaków dwóch wspaniałych i silnych chłopców. Jeden miał zielone oczy a drugi brązowe.