Lekcje tego dnia były na przemian długie i krótkie, łatwe i trudne, spokojne i głośne, ale wszystkie zgadzały się co do jednego: były przeraźliwie nudne. Może dlatego, że nie dotyczyły mnie w żadnym stopniu. Ale nie sądzę, by była to jedyna przyczyna. Rozmowa z Nathanem jakoś się nie kleiła, a Lisa nie wyglądała na umierającą, więc zająłem się obserwacją innych uczniów. Z moich badań wynika, że w pierwszym kwadransie lekcji historii zasnęło ich siedmiu, z czego tylko pięciu obudziło się, zanim zostali przyłapani. Chłopak w rogu żuł gumę na biologii. Dwie dziewczyny z trzeciej ławki zdążyły od rana pokłócić się i pogodzić już cztery razy, choć obecnie są na siebie obrażone. Reszta wygląda jakby się uczyła, ale Bóg jeden wie, co im siedzi w głowach. Jest tu dwóch takich, którzy wyglądają jakby byli w stanie zabić cię samym tylko oddechem. Albo ta blondynka pod ...
-Co ty tak po tej klasie łazisz, antychryście? – rzucił Nathan przerywając mi wnikliwą kontemplację fryzury blondynki spod okna.
-Terrorystów szukam.
-Aha. I co? Znalazłeś jakiś?- czyżbym słyszał ironię w jego głosie? Chryste Panie, Nathan i ironia! Świat na głowie stanął.
-No... Tak jakby jeszcze szukam.
-A ja tu mam taką jedną prawie-terrorystkę. Nazywa się Lisa Harperphil.
Zamrugałem zdziwiony. O co jemu znowu chodzi? Lisa siedziała jak siedziała, nawet nie kiwnąwszy palcem, w swojej przedostatniej ławce pod oknem. Nathan siedział na stoliku tuż za nią. Wszystko wyglądało jak z obrazka.
-Ta mała znowu kradnie. Właśnie wyciągnęła pięć dych z torby Eda. To ten chłopak, co siedzi przed nią. – wytłumaczył. -Przyznam, że całkiem nieźle jej to wyszło. Tylko się nie denerwuj. Nie twoja wina, że trafiła nam się kleptomanka. Miałem ci nic nie mówić, ale stwierdziłem, że lepiej będzie jak się dowiesz.
Nie denerwuj się. Łatwo powiedzieć! Dzięki Nathan, teraz już jestem spokojny! Co z tego, że mam chronić za wszelką cenę dziewczynę, która okrada kolegów z klasy i młodszą siostrę! Z resztą, wątpię, żeby byli jedyni. Widać, że ma wprawę, skoro daje radę wyciągnąć komuś z plecaka pieniądze nie zwracając na siebie uwagi w sali pełnej ludzi. Do niedorzeczne! Mam stać i patrzeć jak robi to wszystko i jak idiota to akceptować? Nie ma mowy! Och, tak bardzo chciałem coś zrobić. Zareagować jakoś. Ale wiedziałem, że nie mogłem. I to właśnie doprowadzało mnie na skraj histerii. Moje poczucie sprawiedliwości napotkało w jednej chwili mur nie do przeskoczenia.
-Jakim cudem jesteś taki opanowany? Nie przeszkadza ci opiekowanie się młodocianą kryminalistką?!
Mój głos był nerwowy. Wiedziałem, że przesadzam. Mocno przesadzam. Zrzuciłem winę na pośmiertną huśtawkę emocjonalną i histeryzowałem dalej.
-Przyzwyczajenie. Sam zrozumiesz, jak trochę w tym posiedzisz. Wiesz, Aniołki nie zostawiają swoich złotych podopiecznych. Najczęściej do rebelii przyłączają się Stróżowie, którym w jakiś sposób nie odpowiadały ich dzieciaki. W ten sposób zostają nam sami degeneraci. W swojej karierze dorobiłem się już czterech drobnych złodziei, takich jak ta tutaj, ale zdarzają się też cięższe przypadki. Allan opowiadał mi raz, że dostał mu się diler narkotyków. Zajmowali się nim razem z Gwen. Mówię ci, jak ta dziewczyna to przeżywała. Masakra. Wiesz, Gwen generalnie umarła od narkotyków. Zaćpała się na śmierć. Tylko jej nie mów, że ci powiedziałem, bo mnie jeszcze udusi. Jest trochę drażliwa na tym punkcie. Strasznie się gryzie, że w zasadzie zabiła się na własne życzenie. Wiesz, on pamięta całe swoje życie. Coś jak ja, tylko że ta dziewczyna raczej nie ma dobrych wspomnień. Strasznie żałuje, że nie wykorzystała tego czasu jak należy. Dlatego teraz stara się jak nikt inny. Nie pamiętam, żeby zaliczyła kiedyś wpadkę podczas wykonywania zadania, chociaż na co dzień wygląda, jakby jej to wszystko ani trochę nie obchodziło. Rany, odbiegam od tematu. Po prostu zapamiętaj sobie, że istnieje mała szansa na dostanie kogoś porządnego. Jeśli cię to pocieszy, zwykle szybko znajdują nowego Anioła Stróża, więc nie będziemy musieli się z nią długo użerać. Wytrzymaj te kilka dni i miej nadzieję, że następna osoba będzie już normalna.
Po tych słowach poczułem się dziwnie. Tak jakbym był współwinny tych wszystkich okropności.
______________________
Hej!
Miało być nie wcześniej jak w sobotę, a jest już dziś. To już dziesiąty rozdział! Rany jak to szybko minęło. Teraz tak zauważyłam, że powinnam pisać je dłuższe, nie sądzicie? Tak w ogóle, to nie wiem czy pamiętacie, ale to wszystko rozgrywa się dopiero drugi dzień. I tu pojawia się moje pytanie: wolicie, żebym pociągnęła to jeszcze trochę, zarysowała bardziej bohaterów pobocznych i tak dalej, ale nie posuwając fabuły za bardzo do przodu, czy lepiej lecieć z tym wszystkim tak jak miało być na początku: "aby do pointy, reszta wyjdzie w praniu"? Dajcie znać, co sądzicie, bo jestem w rozterce. Wiecie, pierwsze opowiadanie, brak pojęcia o porządnym prowadzeniu fabuły. :)
Ja wiem, że się tu strasznie rozpisuję, ale wspomnę jeszcze tylko, że w "Wywiadach na Wattpadzie" pojawił się wywiad ze mną. Jakby ktoś chciał się więcej o mnie dowiedzieć, zachęcam do przeczytania. :)
Buziaki Kochani, do następnego!
CZYTASZ
Kill me. Again.
FantasyNie każdy może przeżyć własną śmierć. Ale przy pewnych okolicznościach sprzyjających, jest szansa, że jeszcze kiedyś się obudzisz. Mniej lub bardziej żywy, ale zawsze. Tylko co potem? Na szczęście i o tym ktoś pomyślał, szykując dla niedoszłych tru...