Mieszkanie naszej podopiecznej mieściło się na parterze. Było ciemne i dosyć ciasne, zważywszy na to, że zamieszkiwały je cztery osoby. Lisa, jak przedstawił ją Nathan, dzieliła pokój z młodszą, na oko siedmioletnią siostrzyczką. Dziewczyna jeszcze spała, kiedy niepostrzeżenie wślizgnęliśmy się do środka. Stanąłem bardzo blisko łóżka, by przyjrzeć się jej dokładnie. Miała ciemne, prawie czarne włosy rozsypane delikatnymi lokami po całej poduszce. Blada cera mocno z nimi kontrastowała. Nie mogłem nazwać jej wybitnie piękną, ale z pewnością nie była brzydka. Prosty nos, ostro zarysowane kości policzkowe i równe jak z obrazka usta, teraz lekko uchylone nadawały jej wygląd królewny śnieżki, która urodziła się po to, by pewnego dnia spocząć z główką na poduszce właśnie w taki sposób. Odruchowo odskoczyłem, kiedy otworzyła oczy, zapomniawszy na chwilę, że w obecnej postaci nie może mnie zobaczyć. Zdziwił mnie sposób w jaki się obudziła. Większość ludzi robi to w bardziej stonowany, spokojny sposób, najpierw zmieniając lekko pozycję w bezowocnej ucieczce od drażniącego światła słonecznego, a dopiero potem powoli otwierając zaspane oczy. Ale Lisa nawet nie drgnęła, tylko ni stąd ni z owąd spojrzała na sufit nad sobą oczami wielkimi jak talerze. „Jak wyrwana z koszmar" pomyślałem. Z miejsca zrobiło mi się jej żal. Mój pierwszy dzień pilnowania tej dziewczyny, a ona budzi się z jakiegoś okropnego snu. Dni rozpoczęte w ten sposób rzadko bywają dobre.
Lisa zamrugała kilka razy, po czym wstała i poszła w stronę szafy na ubrania. Wyjęła kilka rzeczy i udała się w stronę łazienki. Miałem zostać gdzie stałem, ale Nathan kiwnął na mnie, żebym poszedł z nią. Zaczerwieniłem się na myśl o tym.
-Wiesz jak łatwo jest sobie coś zrobić w łazience? – zapytał z uśmiechem chłopak. Nie wydawał się być ani trochę skrępowany sytuacją. Nie wiedziałem ile takich poranków miał już za sobą, ale najwyraźniej zdążył się przyzwyczaić. Przez kwadrans czułem się jak zboczony podglądacz, kiedy Lisa brała prysznic i ubierała się. Kiedy wychodziła z łazienki nie wyglądała już na tak delikatną jak wcześniej. Wszystko w jej stroju było czarne i lekko niechlujne, a na twarz nałożyła tonę ciemnego makijażu. Jak dla mnie, wyglądała o wiele gorzej niż na początku, ale postanowiłem pozostawić to bez komentarza. Wróciliśmy na chwilę do jej pokoju, skąd Lisa zabrała torbę i obudziła siostrę. Kiedy mała wstała i poszła się ubrać, nasza podopieczna jakby nigdy nic uklękła i wsunęła rękę pod jej łóżko. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, co właściwie robi. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Po chwili szukania wyjęła w końcu małą, metalową puszkę, z której wyciągnęła kilka banknotów. Nie powiem, wkurzyłem się. Dziewczyna, którą miałem się opiekować okradła właśnie swoją młodszą siostrzyczkę! To było podłe, zważywszy na to, że dzieci w jej wieku muszą przez lata odkładać kasę z kieszonkowego, żeby dorobić się tego, co ona właśnie bez skrupułów zabrała. Już chciałem podejść i wyrwać jej z ręki banknoty, kiedy Nathan złapał mnie za ramię.
-To nie nasza sprawa.- powiedział.
-Jak to nie nasza?! Nie pierdol mi tu, że nie nasza, jak nasza! Jak ty możesz w ogóle być taki spokojny. Mamy cały dzień chronić tę laskę od wszystkich nieszczęść, podczas gdy ona nawet odrobinę na to nie zasługuje!
-Uspokój się stary! Wątpię, czy jesteś w stanie ocenić, na co ona zasługuje przebywając z nią przez pół godziny. Więc siedź cicho i rób co do ciebie należy. Wierz mi, nie pochwalam jej zachowania, ale zasady zabraniają nam z tym cokolwiek zrobić.
-Wypchaj się z tymi twoimi zasadami. – rzuciłem tylko, ale postanowiłem jednak posłuchać. Mogłem jedynie rzucać raz na jakiś czas poirytowanie spojrzenia w stronę Nathana i Lisy. Nie ważne, że jedno z nich nawet o tym nie wiedziało.
W takiej atmosferze wyszliśmy z mieszkania. Chłodne, miejskie powietrze wpłynęło na mnie uspokajająco. Szliśmy razem w stronę szkoły, jak przynajmniej sądziłem. Wszystkie dzieciaki w wieku Lisy idą o tej porze do szkoły, ale nie sądziłem, żeby chciała ona zachowywać się jak „wszystkie dzieciaki".
______________________
Przepraszam Was wszystkich za taką długą przerwę. Nie wiem, czy jest sens się tłumaczyć, więc tylko bardzo, bardzo Was przeproszę. Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie. :)
CZYTASZ
Kill me. Again.
FantasyNie każdy może przeżyć własną śmierć. Ale przy pewnych okolicznościach sprzyjających, jest szansa, że jeszcze kiedyś się obudzisz. Mniej lub bardziej żywy, ale zawsze. Tylko co potem? Na szczęście i o tym ktoś pomyślał, szykując dla niedoszłych tru...