Ktoś na mnie patrzy

512 43 1
                                    

Rzuciłam plecak w kąt mojego pokoju i położyłam się na łóżku.
- Wreszcie piątek. - z zadowoleniem powiedziałam do siebie.
Zerknęłam na wyświetlacz elektronicznego budzika, który stał na stoliku nocnym obok łóżka. Pokazywał godzinę 15:47. "Mam jeszcze sporo czasu do powrotu rodziców. Dzisiaj wracają dopiero przed 22:00" - pomyślałam. No cóż, praca na popołudnie nie zawsze bywa taka miła i przjemna, jak się wydaje. Sięgnęłam do kieszeni spodni po telefon i wybrałam numer mojej przyjaciółki, Lou. Odkąd zaczęła się szkoła średnia, o wiele rzadziej się widujemy. Lou przeprowadziła się na początku roku szkolnego i przestałyśmy chodzić razem do szkoły. Odebrała po trzecim sygnale.
- Hej, Maddie, co tam? - usłyszałam znomy głos.
- Hej, bo wiesz, tak sobie myślałam, że skoro jest dopiero połowa września, to może nacieszyłybyśmy się jeszcze trochę dobrą pogodą i poszłybyśmy razem do McDonald'a? - zaproponowałam.
- Spoko, czemu nie? 16:30 pasuje?
- Tak. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - odpowiedziała, po czym się rozłączyła.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki doprowadzić wygląd do porządku. Wyszedłszy wyjęłam zza biurka czarną torbę przez ramię z kilkoma przypinkami z postaciami z anime i spakowałam kilka przydatnych rzeczy (w tym niewielki nożyk i gaz pieprzowy. W końcu 30% gwałcicieli zostaje na wolności) i wyszłam z domu. Upewniwszy się, czy na pewno jest dobrze zamknięty, ruszyłam w stronę McDonald'a. Do restauracji miałam na nogach tylko 15 minut drogi. O 16:25 byłam już na miejscu. Jak zwykle - kilka minut przed czasem. Chwilę później dołączyła do mnie Lou. Uściskałyśmy się, zajęłyśmy stolik, zamówiłyśmy jedzenie i oddałyśmy się rozmowie.
Kiedy spojrzałam na zegarek w telefonie, dochodziła 18:00. To niesamowite, jak szybko płynie czas, kiedy jest się w bobrym towarzystwie.
- Która godzina? - zapytała mnie przyjaciółka
- Prawie osiemnasta. - odparłam.
- Cholera. Muszę lecieć zanim zamkną sklep u mnie na osiedlu. Dzisiaj jest czynny tylko do dziewiętnastej. Całkowicie straciłam poczucie czasu, a mam nocować u npwej koleżanki i obiecałam coś kupić... - zmartwiła się Lou.
- Ok, to nie zatrzymuję cię. Do zobaczenia.
- Pa - Lou uścisnęł mnie na pożegnanie i pobiegła do autobusu.
Natomiast ja wolnym krokiem ruszyłam do domu. Nie spieszyło mi się specjalnie. Idąc włączyłam sobie na słuchawkach muzykę.
Gdy dotarłam do domu, było już po 18:30. Ruszyłam do swojego pokoju i włączyłam komputer. Cału czas czułam, że ktoś bacznie mnie obserwuje. "To pewnie tylko głupie żrty mojej wyobraźni..." - pomyślałam i weszłam na Facebooka. Normalnie uważałam ten portal za na prawdę głupi, ale musiałam oderwać się od myślenia, że ktoś żeczywiście na mnie patrzy. Mimo wszystko niepewność pozostawała nadal.

Morderca JeffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz