Był już czwartek rano. Kiedy tylko zobaczyłam Camille, szybko do niej podbiegłam.
- Cam! - krzyknęłam, żeby skierowała na mnie swoją uwagę.
- Maddie? Czy coś się stało? - przerwała rozmowę z jakąś dziewczyną i spojrzała w moje przerażone oczy.
- Cam, zobacz, zostawił liścik! - pokazałam jej kartkę, którą znalazłam na parapecie - czy teraz mi wierzysz?
- Czekaj, muszę wszystko sobie ułożyć... - powiedziała niby do siebie. - Pomyślałaś, że to Laughing Jack cię obserwuje? - pokiwałam głową. - Mówiłaś o tym komuś? - pokiwałam głową, żeby potwierdzić. - Komu?
- Oliverowi.
- No to wszystko jasne! Idiota. Zrobił ci kawał.
- Nie. To nie on. Oliver nie ma takiego pisma! - nie dawałam za wygraną.
- A moim zdaniem to kawał. - Camille upierała się przy swoim.
- Ale Camille, posłuchaj mnie. Ja... - znowu przeszkodził nam dzwonek.
- Czekaj, później dokończymy. Jaką mamy lekcję?
- Chemia. - odparłam robotycznie. - O nie! Nie mam modelu atomu! Całą noc nie spa-
- Nie czas na gadanie, pospieszmy się! - przerwała mi przyjaciółka, po czym obie puściłyśmy się biegiem w stronę sali chemicznej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mogłam się skupić na żadnej lekcji. Nałapałam kilka złych ocen. Mama się wścieknie. Do tej pory byłam w miarę dobrą uczennicą. Teraz nie mogę myśleć o niczym innym, jak o... właśnie, o czym? Jak to nazwać?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy wychodziłam ze szkoły, wpadłam na mojego kolegę, Toma.
- Cześć - przywitał się.
- Hej - rzuciłam mu szybką odpowiedź.
- Co tam? - zapytał.
- Nic, wszystko dobrze. W miarę dobrze... a u ciebie? Widziałeś gdzieś Maxa? - zapytałam. Max to nasz wspólny przyjaciel. Natomiast ja i Tom utrzymujemy tylko koleżeńską relację.
- U mnie spoko. Max poszedł gdzieś w tamtą stronę - wskazał mi przystanek autobusowy.
- Ok, Dzięki. Pa! - rzuciłam na odchodne i szybko pobiegłam we wskazanym przez Toma kierunku.
- Pa! - krzyknął Tom zanim odbiegłam zbyt daleko, aby go usłyszeć.
Poszłam we skazanym przez Toma kierunku, ale nigdzie nie znalazłam Maxa. W takim razie na obecną chwilę zostałam sama. Byłam tylko ja. I narastający niepokój.~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczór był taki, jak zwykle. Nie działo się nic szczególnego. Nawet się z tego ucieszyłam. Zanim poszłam spać upewniłam się, cz okna na pewno są szczelnie zamknięte i dobrze zasłonięte. Było idealnie. Nic nie widać. Przez to nawet poczułam się trochę bezpieczniej. Dziwne. Już nawet zapomniałam, jak to jest. Uchyliłam lekko zasłony i po raz ostatni tego wieczoru wyjrzałam przez okno. Na zewnątrz było już ciemno. Dochodziła 22:00. Już miałam zasłonić okno i iść w spokoju spać, ale moją uwagę przykuło coś na szybie. Przyjrzałam się dokładniej i aż usiadłam ze strachu. Czerwonym markerem ktoś nabazgrał:
Jak się bawisz?
Charakter pisma zgadzał się z tym na kartce. Cholera.
CZYTASZ
Morderca Jeff
FanficMaddie ma prawdziwą oddaną przyjaciółkę, kochającą rodzinę i dobre oceny. Oprócz tego interesuje się literaturą i muzyką. Czego chcieć więcej? Jej życie jest niemal idealne. Niestety już nie długo. Oto jeden z niewielu fanfików o Jeffie, który nie...