5. Tylko ty i ja

6.1K 656 163
                                    

Proszę, przeczytaj notkę pod rozdziałem.

Marshall stanął obok mnie, oparł ręce na biodrach i przyjrzał się uważnie listowi gończemu. Dlaczego mnie tak zainteresował? Z jednej, prostej, przyczyny - na ogłoszeniu widniała twarz... Matta. Z tym, że na załączonym zdjęciu jego włosy były całe czarne i nie było ono podpisane nazwiskiem, jakie chłopak mi wcześniej podał, ale kompletnie innym.

- Ten człowiek? To Jesse Rutherford - odparł prosto.

Tyle to zdążyłem przeczytać.

- Jest przestępcą... prawda?

Marshall skinął powoli głową.

- Owszem - potwierdził. - Nie zajmuję się jego poszukiwaniami, ale z tego co mi wiadomo, został skazany na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności, bądź dożywocie. Nie jestem pewny...

A czy kiedykolwiek w swojej pracy byłeś czegoś pewny?

- Tak... - zamyślił się. - To z pewnością było dożywocie.

No, brawo.

- Z-za co? - wymamrotałem.

Nie dowiedziałem się nawet jeszcze całej prawdy, a już czułem, że nogi uginają się pode mną, a mój oddech przyśpiesza. Czy to dzieje się naprawdę? Czy mieszkam z kryminalistą?

- Był płatnym zabójcą. Możliwe też, że handlował narkotykami - oznajmił bez zająknięcia. - Zwiał z więzienia ponad dwa miesiące temu i do tej pory policja nie ustaliła, gdzie się znajduje. Zupełnie, jakby zapadł się pod ziemię.

Płatny... co? Czym handlował? Narkotykami? Matt? Niemożliwe...

Zniknął ponad dwa miesiące temu... u mnie mieszka do dwóch miesięcy. Początkowo nie miał gdzie spać i nie posiadał praktycznie żadnych pieniędzy... Od dwóch miesięcy przetrzymuję u siebie zbiega i nawet nie mam o tym pojęcia. To znaczy, nie miałem.

Powinienem powiedzieć Marshallowi?

Nie, nie. Najpierw muszę porozmawiać z Mattem... to znaczy, z Jessem. Ale co jeśli coś mi zrobi? Co, jeśli weźmie mnie jako zakładnika? Będzie więził w moim własnym mieszkaniu, torturował, zastraszał...

Dość, Zach. Nie bądź niepoważny. Co prawda dowiedziałem się o nim niepokojacych rzeczy, ale na pewno nie jest szurnięty do tego stopnia, by się nade mną znęcać... Chyba.

- Dlaczego, tak właściwie, o niego pytasz? Widziałeś go gdzieś? Bo jeśli tak, to...

- Nie - przerwałem mu. - Nie widziałem nigdzie nikogo takiego... Po prostu jest bardzo młody i zaciekawiło mnie, dlaczego wysyłają za nim listy gończe.

- A, tak, jest bardzo młody. Nie zmienia to jednak faktu, że jest osobą pozbawioną uczuć, popełniającą swoją zbrodnie z zimną krwią. Słyszałem, że w sądzie nie miał nawet adwokata i nie próbował się bronić. Było mu chyba wszystko jedno - powiedział, wzruszając ramionami i cicho wzdychając.

Osoba pozbawiona uczuć, ta?

~*~
Po spędzeniu reszty dnia w barze, w celu poukładania myśli, wróciłem do domu. Co prawda, nie spieszyło mi się za bardzo. Trochę obawiałem się rozmowy, która, no nie ukrywajmy, musiała się odbyć.

Powoli przekręciłem klucz i otworzyłem drzwi, zaglądając do środka. Kuźwa, czułem się zupełnie tak, jakbym robił włam na własne mieszkanie! Muszę się uspokoić.

Wdech i wydech. Wydech i wdech.

Zapalałem światło kolejno w każdym pokoju (co również nie było do końca normalne), aż wreszcie natrafiłem na pokój Matta. Cholera, nadal nie umiem przyzwyczaić się do tego, że podał mi ściemnione nazwisko.

AfraidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz