Słońce zaszło już za horyzont, a na niebie pojawił się księżyc przy akompaniamencie tysiąca gwiazd, które były ledwo widoczne przez zachmurzone niebo.
Scorpius zajął miejsce obok Jamesa, nie odzywając się od początku podróży. Ted i Hugo rozmawiali o czymś półszeptem, a James, wsparty na łokciu, błądził po krajobrazie nieobecnym wzrokiem. Starał się nie myśleć o Stevenie, a tym bardziej o Katie, która zrobiła z niego idiotę.
Czuł się nawet przez nią wykorzystany, chociaż zdawał sobie sprawę, że to zbyt mocne słowo. Na pewno wie, jak ważna jest w jego życiu, widział to każdy, nawet nauczyciele w Hogwarcie. Nie starał się jakoś ukrywać ze swoimi uczuciami, nie twierdził, że miłość jest czymś złym. Robił dla niej wszystko, nawet dziś przeniósł ją na swoich plecach na miejsce postoju wozów z testralami. Owszem, podziękowała, ale zaczynał się obawiać, że Katie nigdy nie będzie traktować go tak, jakby on sobie tego życzył. Kto by nie chciał takiego chłopca na posyłki jak on? Wystarczyło jedno jej słowo, a on mógł spełnić każde, nawet najdziwniejsze życzenie.
Przez chwilę był z siebie dumny, że dziś otwarcie przyznał, jak bardzo za nią szaleje. Być może nie odebrała tego poważnie? W każdym razie sytuacja, w której doszło do tego wyznania, do poważnych nie należała. Pewnie nawet ją to nie wzruszyło. Co więcej, James mógł się nawet założyć, że Gryfonkę te słowa rozbawiły.Kolejnym dołującym go faktem była kwestia pocałunku, do którego rzecz jasna nie doszło. Gdyby coś do niego czuła, pewnie sama przejęłaby inicjatywę.
Wypuścił głośno powietrze, czym przestraszył Scorpiusa. Ślizgon odskoczył na bok, przeklinając przyjaciela.
- Pojebało do reszty?! - przyjaciele zamilkli, patrząc pytająco na blondyna. - Mogłem iść pieszo albo lecieć na miotle - dodał, próbując się rozluźnić.
- Scorpius, co się dzieje? - zapytał pieszczotliwie James, jednak napotkało go jadowite spojrzenie.
- Testrale idioto. - wycedził, prostując się na swoim miejscu. - Przez cały czas parskają, twoje westchnięcia bardzo przypominały odgłos testrala - na chwilę zamilkł, by nabrać powietrza. - Myślałem, że któryś podszedł do rydwanu i próbuje mnie pożreć - odpowiedział, będąc przygotowany na głupie docinki z ich strony. Przyjaciele jednak pozostali wyrozumiali, przypominając sobie o swoich największych lękach.
- Jako najstarszy wśród was.... - powiedział Teddy, ale w słowo wszedł mu Hugo
- Ja jestem najstarszy. Masz urodziny 9 dni po mnie.
- W takim razie jako najmądrzejszy wśród was - przyjaciele przyznali rację Lupinowi, wyczekując kontynuacji. - Uroczyście oznajmiam, iż ta podróż powozem jest naszą ostatnią. Dopóki nie skończymy szkoły, będziemy korzystali z innych środków transportu, jak na przykład..
- Miotły - powiedział Hugo
- Miotły, dziękuję za podpowiedź, Hugonie Weasley'u - Scorpius uśmiechnął się w podzięce, przybliżając się do Jamesa
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem, Bączku.
- Ależ nic się nie stało, Cukiereczku.
- Jesteście niesmaczni - skomentował Hugo, co zostało podsumowane głośnym wybuchem śmiechu.
- Potti, jeśli Alicja mnie nie będzie chciała, to może my spróbujemy, co ty na to?
- Jestem za, Malfi.
- Rzygam - ponownie skomentował Hugo, co po raz kolejny rozbawiło przyjaciół.
James i Scorpius lubili taki rodzaj wygłupów. Gdy byli na piątym roku, puścili plotkę, że są parą. Wzburzenie wśród płci przeciwnej było ogromne. Przez tydzień od pojawienia się plotki, dostawali mnóstwo anonimowych wiadomości. Każda była mniej więcej tej samej treści - na zalanym przez łzy pergaminie, ledwo dali radę odczytać rozmazany atrament. Tylko ostatnie słowa, które były zapisane - najczęściej - dużymi literami, mówiące o ich największym w życiu błędzie. Hugo nie potrafił już trzymać gęby na kłódkę i ogłosił na jednym z posiłków, że ich związek jest formą żartu.
CZYTASZ
NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*
Fanfic*Opowiadanie niezgodne z kanonem* To słuszność idei zaprowadzi nas do sukcesu, nie liczba jej wyznawców ~ Remus Lupin James Potter, Teddy Lupin, Hugo Weasley i Scorpius Malfoy przyjaźnią się ze sobą od pierwszego roku nauki w Hogwarcie. Wspólnie zm...