ISABEL
- Przeszkadzam? - Odezwał się ktoś szorstkim głosem, a my odskoczyliśmy od siebie.
Moje oczy się rozszerzają. W drzwiach stoi Emilii. Co za ironia losu. Jej mina jest wroga a w oczach widać rozpacz. Moje serce ścisło się a poczucie winy zalało mnie falą. Kontem oka dostrzegłam, że Jonathan swoje emocje przykrył maską obojętności. Taką maskę niekiedy stworzył Jace. Ale wiem, że pod nią u brata Clary kryją się różne emocje. Zapewne złość, żal a może poczucie winy takie jak u mnie.
- Emilii posłuchaj... - Jonathan zaczął, lecz brunetka podniosła rękę, przerywając mu tym wypowiedź i podeszła do mnie.
Już z daleka wyczuwałam od niej negatywną energię i mnóstwo złości. W sumie nie dziwię się jej. Sama będąc na jej miejscu, w takiej sytuacji kipiałabym złością. Nagle zapragnęłam z tond uciec.
Do moich uszu doszły dźwięki zatrzaskujących się drzwi. NIE WIEŻĘ! Jonathan zwiał, zostawiając mnie samą z wściekłą dziewczyną, która chce rozszarpać mnie na strzępy. Emilii uśmiechnęła się złośliwie, wycofała się i podeszła do blatu kuchennego, o który się oparła plecami.
Wzięłam głęboki oddech, aby uspokoić galopujące serce. Brunetka bez przerwy wpatruje się we mnie. Ten jad w jej oczach przyprawia mnie o dreszcze. Aby uniknąć tego spojrzenia, przekierowałam wzrok na okno, z którego widać piękny ogród, w którym króluje jesień. Ale ten czas pędzi. Dopiero co bawiłam się z Clary w Detektywów.
Pamiętam, jak skradałyśmy się do tajnego miejsca narad Kręgu w posiadłości Morgensternów. Pamiętam jak mama Jace'ego, nas wtedy przyłapała, a my zwaliłyśmy wszystko na Aleca. Powiedziałyśmy, że nas do tego zmusił. Ku naszemu zaskoczeniu nam uwierzono, a mój brat w ramach kary przez cały weekend musiał sprzątać stajnie, wyszczotkować konie i wyczyścić cały sprzęt jeździecki oraz broń tam schowaną. Piękne czasy, ale znacznie lepiej było wtedy na niego patrzeć.
Nagle usłyszałam dźwięk stali.
- Nie wiem, co knujesz, ale zapamiętaj, ON jest mój. - Warknęła. Nie zwracam na nią uwagi. Cały czas wpatruję się w okno, aby trzymać się na wodzy. Kolorowe liście tańczą na wietrze. Przypomina to balet. - Masz się trzymać od niego z daleka! - Słyszę jej kroki i nagle pieczenie na policzku. Przyłożyłam dłoń do miejsca na twarzy, a następnie spojrzałam na nią i zobaczyłam krew. Rozszerzyłam oczy i przeniosłam wzrok na Emilii. - To tylko początek. Odwal się od niego! Jest mój. Następnym razem nie ręczę za siebie. - Naszła mnie ochota rzucenia się na nią. Jednak zdusiłam, w sobie tę pokusę wiedząc, że wtedy najprawdopodobniej zabiłabym ją. Nie chcę mieć do czynienia z Clave w związku z morderstwem przyziemnej wychowanki Licantropów z darem wwzroku. Zbyt cenna zdobycz. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na nią złowieszczo. Wiedząc, że jeśli się odezwę wszystko może się stać. - Mam nadzieję, że zrozumiałaś. - Warknęła i wyszła, trzaskając drzwiami.
Po jakimś czasie ruszyłam w jej ślady i ruszyłam w stronę pokoju Jonathana. Nie tylko dlatego, że tam znajduje się najbliższa Stela, a rana daje się we znaki, ale również dlatego, że chcę, aby zobaczył, co mi zrobiła jego stuknięta dziewczyna.
Zapukałam do drzwi chłopaka i nie czekając, na pozwolenie weszłam, mając nadzieję, że będzie sam.
Zastałam Jonathana, czytającego leżąc na łóżku. Podniósł na mnie wzrok, wyszczerzył oczy i szybko się zerwał z łóżka.
- O matko! Izz. Co się stało? - Stanął przede mną i dotknął mojej rany. Od razu syknęłam. - Kto ci to zrobił? - Chłopak jest taki troskliwy i kochany. Chwycił Stele z szafki nocnej i gestem nakazał mi usiąść na łóżku. Przysiadł przy mnie i wziął głęboki oddech. - Zizi. - Uśmiechnęłam się na sam dźwięk tego przezwiska z dzieciństwa. - Powiedz mi, kto cię skrzywdził. - Spuściłam wzrok. Nie chciałam dodawać mu cierpień.
CZYTASZ
Dary Anioła - Inna Historia Część 2
FanfictionWszystko zaczyna się od nowa. Po walce z Dylanem - Wujem Clary - Wszyscy wracają do rzeczywistości. Jednak na światło dzienne wychodzą tajemnice zagrzebane lata temu. Po wielkim dniu Clary i Jace'ego Morgenstern odkrywa karty prawd skrywanych przez...